Na moja córkę krzyczeć?! Siedziała na świetlicy.
- Musimy pogadać -
warknąłem.
- O czym Panie Styles ?
- O tym jak pani traktuje
moją córkę i inne dzieci.
- Niby jak ?
- Krzyczysz.
- Gdyby Pan miał pod
opieką 20 dzieci to tez czasem podniósłby pan głos.
- Ale nie tak.
- Co Pan mi sugeruje ?
- Że pani się wyżywa
- Nie ma pan dowodów !
- Mam.
- Niby jakie. ?
- Wierze dziecku.
- Nie ośmieszaj się nawet.
- Ale mogę też mieć inne
dowody i dobrze to wiesz. A dziś tracisz prace.
- Ale to nie ty
decydujesz.
- To moje przedszkole
- Moja matka jest
dyrektorka.
- Ale przedszkole jest
moje. A twoja matka to pionek. - wyszedłem i wróciłem do domu
- Hazz dobrze, ze jestes.
Musisz zabrać małą do szpitala! Ma 40° gorączki !
- Darcy - podbiegłem do
córki i wziąłem ją na ręce. - Skarbie.
- Tato.. - płakała
zgniatając w piąstkach moją koszule.
- Już jestem. Już
jedziemy - Monic siedziała z nią na tyłach auta a ja jechałem do lekarza.
- Hazz ona usnęła.
- Obudź ją i coś
opowiadaj. - Obudziła Darc kiedy
podjechaliśmy na szpital. Od razu zaniosłem ją na izbę przyjęć.
- Co się stało ? - spytal
mnie lekarz.
- Ma wysoką gorączkę. - Podłączyli jej jakieś
kroplówki i dali leki.
- Państwo są rodzicami ?
- Tak - patrzyłem na
małą.
- Pan wie, że ona ma
długotrwałe zapalenie płuc ?
- Co?! Mówiliście, że angina.
Byłem już u lekarza.
- Objawy są podobne,
łatwo się pomylić.
- Pomylić? - no zaraz go
rozszarpię.
- Panie Styles niech pan
się na mnie nie wyżywa bo ja ją pierwszy raz na oczy widzę.
- Na kimś muszę -
burknąłem. - No ma zapalenie i co dalej?
- Musi zostać w szpitalu.
- Cudownie.
- Tatusiu.. - moja
córeczka patrzyła na mnie przestraszona
- Nic się nie dzieje
kochanie.
- Chcę do domku..
- Nie możesz - pocałowałem
jej czoło. Zakaszlała. Moje
biedactwo Kazałem Monic usiąść i
się nie denerwować. Pojechałem do domu po jakieś trzy - cztery zabawki.
Kiedy wróciłem siedziała
przy śpiącej dziewczynce.
- Odwiozę cię do domu.
- Nie chcę być w nim
sama.
- Musisz się położyć.
- Nic mi nie jest Harry.
- Dobrze.
- Tatuś.. - usiadłem po
drugiej stronie jej łóżka.
- Proszę - dałem jej
misia.
- Dziękuję tatuś.
- Proszę skarbie.
- Kocham Cie.
- Ja ciebie też maluszku. - Usnęła.
- Powinni państwo już
iść.
- Nigdzie nie idę.
- Proszę opuścić salę
chorych. Już dawno jest po godzinach odwiedzin
- Gdyby nie wy wcale by
tu nie leżała.
- Zaraz zawołam ochornę.
- Hazz chodź.. -szepnęła
Monic. Wyszedłem z dziewczyną ze
szpitala. Panowała między nami
jakaś dziwna atmosfera. Ciągle myślałem o córce. Byłem zły na lekarzy. Gdyby przyłożyli się do
tego, nie leżała by w szpitalu. Położyłem dłoń na kolanie
dziewczyny.
- Jak się czujesz?
- Normalnie.
- Zrobię ci kolację -
pocałowałem jej czoło i poszedłem do kuchni.
- Nie jestem głodna
Harry.
- To sobie zrobie -
mruknąłem do siebie.
- W przyszłym tygodniu
wyjeżdżam Harry.
- Gdzie?
- Na Węgry.
- Po chole...Do rodziny?
- Ta. Do siostry.
- Ale ona tu przyjedzie,
- Słucham ?
- No przyjedzie tu rodziną.
- Rozmawiałeś z nimi ?
- tak
- Jakim prawem ?!
- Nie denerwuj się bo nie
możesz. Normalnym. Miała być twoja rodzina i moja.
- Nie wierzę ! - poszła
na górę. Wróciłem do salonu. Nie
wiem o co jej chodzi, ale wolałbym mieć rodzinę niż nie. Kiedy wróciła na dół
szlag mnie trafił. Z dużą torebką była gotowa do wyjścia.
- Nigdzie nie idziesz -
zawróciłem ją na kanapę. - Siadaj. Nie wkurzaj się oto, że ich zapprosiłem. Nie
każe ci się z nimi godzić. Zrobisz jak chcesz i odeślesz to domu. Ale nigdzie
nie pójdziesz. Skończyłem.
- Chcę wyjść. Nie masz
prawa mnie tutaj zamykać.
- A ja cię nie wypuszczę.
Musisz zachowywać się jak dziecko? Coś się nie spodobało to spakuję zabawki.
- Może po prostu nie mam ochoty z Tobą przebywać.
- Bo?! No słucham czemu
tak nagle nie masz ochoty.
- Bo ty nic nie wiesz, a
się wtrącasz w moje życie !
- Nie ma problemu.
Powiedz to nie będą przyjeżdzać!
- Nic kurwa nie
rozumiesz. - wyszła trzaskając drzwiami. Ughh za chwilę zwariuję.
Liam za nią pojechał.
- Harry zgubiłem ją. -
usłyszałem jak tylko odebrałem telefon.
- Zajebiście.
- Zniknęła gdzieś obok
London Eye
- Zaczekaj to przyjadę -
byłem wykończony całym dniem. Darcy w szpitalu, a ona zachowuje sie gorzej
niż dziecko. Ciążowe humorki czy co
kurwa ?! Pojechałem do przyjaciela
i szukaliśmy jej razem. Znalazłem ją z jakąś
dziewczyną. Siedziały na ławce i piły gorącą czekoladę Odetchnąłem z ulgą i
założyłem na jej ramiona marynarkę. Stanąłem z Liamem dalej, rozmawiając.
- Weźmiesz ją i
zabierzesz stąd zaraz dobra? Nie do domu. Do Katherine.
- Nigdzie nie jadę. -
powiedziała i wróciła do rozmowy z koleżanką.13:52
- Jedziesz i nie
odstawiaj przedstawień. A ja muszę jechać do szpitala, bo dzwonili - zostawiłem
ich i pojechałem do Darcy. Powiedzieli mi, że mogę
ją wziąć do domu jak się skończy kroplówka.
No i całe szczęście.
Boże, druga w nocy.
Znów telefon.
- Halo? - odebrałem cicho.
- Ona poszła gdzieś
z przyjaciółką i powiedziała, żebyś dał
jej spokój. I pytała mnie czy zaręczam się z Kath.
- A daj mi święty spokój
- rozłączyłem się. Położyłem córeczkę do
łóżka i sam się położyłem. I tak nie usnąłem. Cieszyłem się, że Darcy
lepiej się czuje. A Monic i tak namierzyłem i do domu sprowadziłem. Nie odezwała się do mnie przez 3 dni.
Jej zabawa już mnie
nudziła. Uśpiłem małą.
- Ile ty masz lat co?
Siedem czy osiem? Zachowujesz się gorzej niż Darcy.Cisza.
Zaraz mnie coś trafi. I
weź miej nerwy przy takiej dziewczynie.
- Albo się odezwiesz,
albo spełnię twoją prośbę i rodzice dzisiaj przyjadą tak jak tego pragniesz.
- Chcę usunąć dziecko.
Niech Harry jej nie pozwoli usunąć tego dzidziusia i niech już pomiędzy nimi będzie dobrze
OdpowiedzUsuń2 "!
OdpowiedzUsuńOMG hdhdhxjais
OdpowiedzUsuńCiekawe czemu ona nie chce tak bardzo spotkać się ze swoimi rodzicami??? I oby nie usunęła ciąży
OdpowiedzUsuń,(
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo ciekawy ale dlaczego ona chce usunąć dziecko ? :O Blagam , niech go nie usuwa i niech będzie pomiędzy nimi wszystko dobrze ;)
OdpowiedzUsuńCooo ???
OdpowiedzUsuńo nie nie nie dodawaj najpredzej jak mozesz nastepny
OdpowiedzUsuń:o ! ?
OdpowiedzUsuńo co jej chodzi
OdpowiedzUsuń$<3
OdpowiedzUsuń