
Mądry człowiek nie obraża się, tylko od razu zaczyna planować zemstę.
Słońce już zaszło, a w tym samym momencie deszcz zaczął dudnić o parapety. Zamknąłem dom od środka i wszedłem na górę do pokoju córki. Siedziała na dywanie przy małej lampce, bawiąc się lalkami. Popatrzyłem na nią nie pokazując swojej obecności. Takie małe, niewinne stworzenie. Urocze. Tylko dla niej mam uczucia i tylko dla niej żyję. Podniosła główkę do góry i spojrzała na mnie. Na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech. Ukucnąłem kawałek dalej odwzajemniając gest.- Zaraz będzie burza. - szepnąłem tajemniczo.
- Tato- powiedziała przerażona. Podeszła do mnie i objęła mnie za szyję.
- Przecież ty się nie boisz. - powiedziałem głaszcząc jej włosy. - Jesteś odważną dziewczynką. I moją córką.- Tak, ale to burza. Nie lubię burzy.
- Wiem, ale ludzie nie lubią sporej ilości rzeczy. Trzeba się przyzwyczajać i to tolerować. Nie wszystko trzeba lubić.
- Ale mogę spać z tobą?
- Jak musisz. - odparłem niby obojętnie.
Kochałem się z nią droczyć. Fajnie się denerwowała.
- Nie muszę.- Zrobiła obrażoną minę i wróciła do zabawy.
Zaśmiałem się wodząc za nią wzrokiem. Przyciągnąłem ją znów do siebie.
- Jak nie będziesz ze mną spała to ja do ciebie przyjdę i będę spać z tobą.
- Bo boisz się burzy, tak?
- Nie, ale muszę się do kogoś przytulić.
- To weź misia.- Pokazała mi język.
- Właśnie biorę. Takiego wrednego, który mi pyskuje tutaj - zacząłem ją łaskotać.
Wyginała się w każdą stronę, a jej dźwięczny śmiech rozchodził się po pokoju.
- Tato proszę- wykrztusiła przez śmiech.
Puściłem ją i wylądowaliśmy na dywanie śmiejąc się razem. Była świetna. Była całym moim światem. Dla niej zrobiłbym wszystko. Nie musiała wiedzieć kim jest jej tata, a gdyby ktoś ją zapytał odpowiedziałaby że ratuje ludzi. Tak...ratuje ludzi. Wysyłam ich szybszą drogą do nieba.
- Tato pobawisz się ze mną?-spytała podnosząc się z ziemi.
- W co chcesz się bawić księżniczko? - poprawiłem koszulę zasłaniając broń.
- W dom- oznajmiła podając mi jedną ze swoich lalek.
- No powa... dobra. - zgodziłem się już nic nie dodając.
Zapomniałem. Przecież jestem ojcem. Muszę się bawić.
Zaczęliśmy się bawić, udawałem lalkowego tatę. Darcy miała przy tym dużo zabawy.
Minęło sporo czasu zanim dotrwaliśmy do wieczora. Sprzątnąłem zabawki i zniosłem dziewczynkę na dół. Posadziłem ją w dużej kuchni, na blacie i wziąłem się za robienie kolacji.
Mała mną kierowała. Mówiła co ma wziąć, a czego nie. Gdy zjadła - przy czym też było dużo zabawy i...bałaganu - posprzątałem. Stanąłem przed Darcy i pocałowałem jej nosek.
- Teraz czas na kąpiel mała.
- Nie! - zeskoczyła z blatu i uciekła.
- Darcy, ale trzeba się umyć.- Goniłem ją po cały domy, ale ten mały spryciarz zawsze mi uciekał.
- Nie słyszę cię. Tlacę zasięg! - krzyczała.
- Ale my nie rozmawiamy przez telefon.- Potknąłem się o rozrzucone zabawki.
- Sierota. - skwitowała śmiejąc się.
- Darcy- podniosłem głos już zirytowany
- Nie chcę iść kąpać tatku...
- Trzeba się kąpać. Nie możesz być brudnym dzieckiem. Pobawimy się kaczuszką.
Tupnęła nóżką i wbiegła na górę prawie się przewracając.
Ruszyłem za nią. Złapałem ją w pół i zaniosłem do łazienki.
Wierzgała się, gdy ją rozbierałem. Nawet zostałem brutalnie pobity przez córkę. A potem krzyknęła, gdy piorun uderzył. Przywarła do mnie całym ciałem, cała trzęsąc się ze strachu. Uspokoiłem ją śpiewając dziewczynce. Tak było najłatwiej odwrócić jej uwagę. Grzecznie dała się wykąpać. Ja też byłem mokry. Pewnie to była jej taka mała zemsta. Wyjąłem ją z wanny i otuliłem różowym ręcznikiem. Stała na kafelkach przebierając nogami.
- Siusiu.
- No to umiesz robić bez mojej pomocy.- Za mój komentarz dostałem po głowie od czterolatki.
Posadziłem ją na toalecie. Później zabrałem ją przebraną do swojego łóżka. Leżała na moim ramieniu i w skupieniu słuchała bajeczki, którą jej czytałem. Ziewnęła cicho i wtulając nosek w moje włosy.
- Czelwony kapturek mi się nie podoba.
- Dobra to może kopciuszek?
- Nie chcę księżniczek. Tylko ja jestem księżniczką.
- To może Alicja w krainie czarów?- zapytałem z nadzieją.- Tam nie było księżniczek.
Pokręciła głową znów ziewając.
- Ymyśl coś.
- A może chcesz iść spać bez bajeczki?
- No opojedz. - poprosiła słodko.
Zrezygnowany zacząłem opowiadać zmyśloną bajkę. Nie miała ona najmniejszego sensu. Ściszałem głos myśląc, że śpi, ale za każdym razem kiedy przestawałem mówić on pytała 'Tatusiu co dalej?' Zmuszony byłem opowiadać dalej. Wymyślałem co mi przyszło do głowy. Dzięki temu uśpiłem swoje dziecko i sam też poszedłem spać.