
Była piękna ciepła noc,Wtedy to ujrzałem ją
Miała włosy brąz i czarujący wzrok
Powiedziała tak, zapytałem gdzie
Noc przykryje nas, więc zaczaruj mnie
Powiedziała mi, wyszeptała mi
Powiedziała mi, a wyszeptała mi
Siedziałam na dywanie bawiąc się z Mayą. Właśnie wróciłam z kolejnej nauki szybkiej jazdy. Harry mówi, że robię postępu i co raz bardziej dokłada mi różne techniki. Na razie poznałam Clutch Kick i uczę się robić Feint Drift przed zakrętem. Mówił, że nie będę się ścigać, ale mam na wszelki wypadek umieć. Nie sprzeciwiałam się. Zayn co raz częściej uczy mnie strzelać. To też umiem. Z Louisem trenuję walkę. Jego boję się najbardziej. Zawsze na halę idę z Harry'm. Wtedy czuję się bezpieczna. Tomlinson zażądał dowodu iż Mayka jest jego córką. Mieliśmy zdobyć testy. Zgodziłam się, ale to nie miało nic zmieniać. Nie pozwolę mu dotknąć małej. On nawet jej odważyłby się zrobić krzywdę, a na to nie pozwolę.- Tata! - krzyknęła dziewczynka, podnosząc się z dywanu.
Podbiegła do holu, a zaraz pojawiła się z Harry'm, który trzymał ją na rękach. Uśmiechnęłam się na ten widok. Widać, że Loczek bardzo ją pokochał i naprawdę traktuje jak swoją córkę. Również się podniosłam i podeszłam do nich
- Cześć kochanie. - brunet ucałował mój policzek.
- Hej, gdzie byłeś? - spytałam.
- Załatwiałem parę spraw. - wzruszył ramionami. - Zabieram cię dziś na randkę. - dodał idąc do kuchni.
Wzniosłam oczy ku niebu, na szczęście mnie nie zobaczył. Machnęłam ręką i zaczęłam zbierać zabawki porozrzucane po podłodze. Po jakimś czasie ktoś objął mnie w talii, całując mój kark.
- Słucham pana? - zaśmiałam się.
- Pojedziemy na jakieś zakupy. Kupimy ci parę nowych ubrań. - jego ręka niebezpiecznie zsuwała się co raz niżej.
- Ale ja nie potrzebuję. - wydusiłam szeptem.
- Powiedziałem.- cicho warknął.
Jego dłoń już znajdowała się w moich szortach. Odchyliłam lekko głowę ciężko dysząc. Bałam się tylko, żeby Mayka nie weszła teraz do salonu. To co robiliśmy nie było odpowiednie.
- Przestań...- wydyszałam.
O dziwo spełnił moją prośbę. Złożył na moich ustach pocałunek i poszedł do swojego gabinetu. Otrząsnęłam się i skończyłam sprzątanie. Wieczorem kazał mi ubrać sukienkę, zostawił Mayę pod opieką Jamie- niani i gdzieś mnie zabrał. kierował się do centrum Londynu. Nie rozmawialiśmy. Patrzyłam w szybę, słuchając piosenki, która leciała w radiu. Czarny Mercedes zatrzymał się dopiero pod jedną z luksusowych restauracji. Obsługa tego lokalu, zaparkowała samochód gdzieś indziej, a my weszliśmy do środka. Przy stoliku zarezerwowanym dla nas zjedliśmy kolację. Było naprawdę miło. Nie wiedziałam, że Harry umie być taki romantyczny, a jednak... Po tym zabrał mnie nad Tamizę. W miłosnym nastroju, spacerowaliśmy nad jej brzegiem. Chłopak obejmowałam mnie w talii, a ja opierałam głowę o jego silne ramię. Na chwilę przystanęliśmy. Odwrócił mnie do siebie i spojrzał w oczy, a zaraz na usta. Powoli pochylił się i złożył słodki i długi pocałunek.
- Zostaniesz moją kobietą? - zapytał.
- No nie... Harry Styles ten badboy mnie pyta o coś takiego, a nie bierze jak uważa, że to mu się należy? - zrobiłam duże oczy.
Przewrócił oczami, przechodząc z nogi na nogę zniecierpliwiony.
- Ale to nie są oświadczyny, prawda? - zszokowana zrobiłam krok w tył.
- Gdybym się oświadczał to bym klęczał Rose, klęczałbym. - powiedział , patrząc na mnie jak na wariatkę.
- Oh, okay. To sądzę, że mogę nią być, choć boję spytać się co się z tym wiąże.
Zaśmiał się i powtórnie złączył nasze usta. Wziął mnie za rękę, wracając do samochodu.
Odpalił silnik i ruszył z podjazdu kierując się w stronę domu. Całe myśli przelałam teraz na Maykę i zastanawiałam się czy już śpi.
Miałam nadzieję, że ta opiekunka dobrze się nią zajmuje. Na to liczyłam. Poczułam ciepłą dłoń na moim kolanie. Zerknęłam na Harry’ego, który badawczo mi się przyglądał.
- O czym myśli moje słońce?
- O niczym, konkretnym. O moim słońcu. - uśmiechnęłam się blago i odwróciłam w stronę okna. Nie wiem dlaczego nagle dopadał mnie dziwna melancholijność i miałam ochotę... płakać? Jakaś dziwna się stałam. Potrząsnęłam głową przymknęłam powieki.
Dojechaliśmy pod willę. Harry zaparkował w garażu i wprowadził mnie do domu. Podziękował Jamie opiekunce i zamknął dom na każde zamki o blokady.
W tej chwili nawet nie miałam siły na nic. W jego domu najbardziej lubiłam duży balkon i jakoś tak naszła mnie ochota by tam usiąść i przemyśleć parę spraw ale najpierw kąpiel.
- Harry... proszę cię sprawdź czy Maya śpi.
- Dobrze. A ty masz na coś ochotę?- spytał zdejmując marynarkę i kierując się na schody.
- Tak posiedzieć sama. - mruknęłam i skierowałam się do kuchni. Mam nadzieję, że Styles da sobie spokój i nie będzie się dziś do mnie dobierał, ale wtedy pewnie nie byłby sobą.
Gdy zszedł na dół oznajmił że mała śpi. Ja poszłam na górę wziąć tą moją kąpiel a później jak mówiłam usiadłam na balkonie. Siedziałam z wilgotną głową, w samej halce nocnej, przyglądając się czystemu niebu. Na prawdę gwiazdy dziś świeciły niesamowicie.
Jakaś smętna byłam. Nic nie chciało mi się robić i byłam zmęczona. Lekki wiaterek owiewał moją twarz. Przymknęłam powieki i po chwili za sobą usłyszałam ciche chrząknięcie Harryego. Jeśli znów będzie miał ochoty na małe igraszki, a ja nie mogę mu się przeciwstawić to będę robiła to wbrew sobie. Jaki to ma sens? Przewróciłam oczami, zanim mógł mnie jeszcze tak ujrzeć. Na to właśnie dzisiaj miałam ochotę. Na rzucanie i trzaskanie rzeczy i zdjęć. Aby krzyczeć.
Chciałam krzyczeć i przewracać oczami, dlaczego?
Nie miałam pojęcia i nie dostawałam odpowiedzi. Weszłam do sypialni. - Moja mama jutro przyjeżdża. - oznajmił zdejmując koszulę.
- To się z nią spotkaj. - mruknęłam siadając na brzegu lóżka i ściskając w pięści jego pościel. Przysięgam, że zaraz coś lub w coś uderzę i zacznę krzyczeć. Może to przez na tłok myśli i wydarzeń. Oh tak dużo się dzieje. A ja muszę martwić się o wszystko i za wszystkich. O tego debila, który ryzykuje na tych wyścigach. O moją małą córeczkę, o siebie. Martwię się i boje zarazem, to że im coś się stanie, to że Lou tu wpadnie. Nie wytrzymuję tego psychicznie.
- Nie spotkam się sam. Przyjedzie tu i razem zjemy z nią obiad. Druga sprawa to to że ...- nie dokończył bo usłyszeliśmy płacz. Chłopak poszedł do małej i długo nie wracał. Chyba zasnął .
Weszłam do nich do pokoju i Styles faktycznie spał. Podeszłam cicho do jego ciała i wsunęłam rękę w kieszeń jego marynarki, wyciągając po cichu z nich pęk kluczy. Po cichu zeszłam na dół i od kluczyłam drzwi, wychodząc na dwór i przechodząc daleko na tyły Villi.
Złamałam oczywiście jedną z zasad. Nie mogłam wychodzić sama. Stałam w ogrodzie patrząc w niebo kiedy usłyszałam chrząkniecie i zauważyłam postać stojąca przy drzewie. Nie...on...
Styles stał i z wściekłością mi się przyglądał, a ja właśnie w tej chwili poczułam, że jestem więziona. Nie mogłam niczego robić. Czułam się jak ptak w klatce i pomału obumierałam. Zawrzała we mnie złość i przysięgam, że jak teraz zechce ciągnąc mnie do domu to zacznę krzyczeć i bić go pięściami. Może płakać...
- Co tu robisz?- syknął .
- Stoję. -
burknęłam i upss... wywróciłam oczyma.
Podszedł do mnie łapiąc za ramię. - Nie pozwoliłem ci samej wychodzić. Po drugie grzeczniej.
- Mam dość tego, że wszystkiego mi zakazujesz. - wyrwałam się z uścisku, kładąc mu dłonie na torsie i mocno go od siebie odpychając. - Na miłość boską... Harry! Mam tego dość... mam prawo posiedzieć na dworze wieczorem czy z kimś pogadać, też mam swoje życie wiesz?!
- Może masz. Tylko że to zagraża tobie więc się nie stawiaj dobra?! - usłyszeliśmy huk a raczej strzał.
- Mayka! - wrzasnęłam i rzuciłam się w stronę domu, niestety zaraz zostałam szarpnięta do tyłu przez Stylesa.
- Stój.- szepnął wyjmując broń i rozglądając się. - Tomlinson?
- Tam jest moja córka, więc wybacz bo w tej chwili nie zamierzam ciebie słuchać! - wrzasnęłam na co chłopak wybrzuszył na mnie oczy, a ja pobiegłam do domu.
- Maya?! Mayka! - krzyczałam płacząc i wbiegając po schodach kierując się do pokoju mojej maleńkiej córeczki.
- Nie tak szybko.- drogę zastawił mi louis.- Powinnaś się słuchać Styles skarbie.- powiedział lądując broń i przyglądając mi się. Za mną już słyszałam kroki Hazzy. - Rose azyl w sypialni mai. Za szafa macie schron.- szeptał mi do ucha bardzo szybko.
- Choć raz mógłbyś wrócić szybko? - jęknęłam, a moje łzy skapywały na ziemie. Bałam się tego pokoju. Bałam się być z dala od niego, kiedy coś groziło mi i Mayce. Czy nie mogliśmy mieć spokojnego wieczoru, tak aby on usiadł a ja bym po prostu siedziała w niego w tulona i czasami popłakała. W jego ramionach.
- Biegnij, bo za trzy sekund wpakuje ci kulkę.- popchnął mnie do sypialni córki.
Wleciałam do małej, o dziwo ta smacznie spała. Wzięłam ją na ręce tak delikatnie na ile teraz pozwalało mi moje przerażenie i weszłam do szafy. Dłońmi stukałam w jego wnęki, tak aby jedną z nich poluzować i wejść do wyznaczonego mi schronu.
Otworzyły stalowe drzwi zamykane na fotokomórkę. Gdy byłam w środku masywne wrota się zasunęły. Miałam tu monitoring na cały dom. Widziałam i słyszałam wszystko.
Nie wiem co się stało przed chwilą, ale Louis w tej chwili klęczał przed Stylesem, a ten przykładał mu pistolet do skroni. Przerażona pisnęłam.
- A teraz cię zabije. Prosiłem i groziłem żebyś się do nich nie zbliżał Tomlinson!
- To moja córka. Mam prawo... - wysyczał w złości.
- Nie masz żadnego prawa słyszysz?! To jest moja córka !
- Gówno prawda! Przypisujesz ją tylko sobie, a tak na prawdę to ja ją spłodziłem i to cię boli człowieku! Ale skoro chcesz to okay... bierz te małą a mi dawaj jej matkę. Będzie po równo.
Podszedł do mnie łapiąc za ramię. - Nie pozwoliłem ci samej wychodzić. Po drugie grzeczniej.
- Mam dość tego, że wszystkiego mi zakazujesz. - wyrwałam się z uścisku, kładąc mu dłonie na torsie i mocno go od siebie odpychając. - Na miłość boską... Harry! Mam tego dość... mam prawo posiedzieć na dworze wieczorem czy z kimś pogadać, też mam swoje życie wiesz?!
- Może masz. Tylko że to zagraża tobie więc się nie stawiaj dobra?! - usłyszeliśmy huk a raczej strzał.
- Mayka! - wrzasnęłam i rzuciłam się w stronę domu, niestety zaraz zostałam szarpnięta do tyłu przez Stylesa.
- Stój.- szepnął wyjmując broń i rozglądając się. - Tomlinson?
- Tam jest moja córka, więc wybacz bo w tej chwili nie zamierzam ciebie słuchać! - wrzasnęłam na co chłopak wybrzuszył na mnie oczy, a ja pobiegłam do domu.
- Maya?! Mayka! - krzyczałam płacząc i wbiegając po schodach kierując się do pokoju mojej maleńkiej córeczki.
- Nie tak szybko.- drogę zastawił mi louis.- Powinnaś się słuchać Styles skarbie.- powiedział lądując broń i przyglądając mi się. Za mną już słyszałam kroki Hazzy. - Rose azyl w sypialni mai. Za szafa macie schron.- szeptał mi do ucha bardzo szybko.
- Choć raz mógłbyś wrócić szybko? - jęknęłam, a moje łzy skapywały na ziemie. Bałam się tego pokoju. Bałam się być z dala od niego, kiedy coś groziło mi i Mayce. Czy nie mogliśmy mieć spokojnego wieczoru, tak aby on usiadł a ja bym po prostu siedziała w niego w tulona i czasami popłakała. W jego ramionach.
- Biegnij, bo za trzy sekund wpakuje ci kulkę.- popchnął mnie do sypialni córki.
Wleciałam do małej, o dziwo ta smacznie spała. Wzięłam ją na ręce tak delikatnie na ile teraz pozwalało mi moje przerażenie i weszłam do szafy. Dłońmi stukałam w jego wnęki, tak aby jedną z nich poluzować i wejść do wyznaczonego mi schronu.
Otworzyły stalowe drzwi zamykane na fotokomórkę. Gdy byłam w środku masywne wrota się zasunęły. Miałam tu monitoring na cały dom. Widziałam i słyszałam wszystko.
Nie wiem co się stało przed chwilą, ale Louis w tej chwili klęczał przed Stylesem, a ten przykładał mu pistolet do skroni. Przerażona pisnęłam.
- A teraz cię zabije. Prosiłem i groziłem żebyś się do nich nie zbliżał Tomlinson!
- To moja córka. Mam prawo... - wysyczał w złości.
- Nie masz żadnego prawa słyszysz?! To jest moja córka !
- Gówno prawda! Przypisujesz ją tylko sobie, a tak na prawdę to ja ją spłodziłem i to cię boli człowieku! Ale skoro chcesz to okay... bierz te małą a mi dawaj jej matkę. Będzie po równo.
- Chciałbyś.
Nie dostaniesz ani Mayki ani Rosemary. Ja przynajmniej wiem co to jest miłość.-
wysyczał Harry.
- Ty? - prychnął. - Błagam cię... założę się, że ona jest z tobą nieszczęśliwa. Zresztą która by była skoro trzymasz ją tu jak w pułapce. Rozmawiasz z nią chociaż o uczuciach? Czy tylko wmawiasz jej swoje i żądasz by je odwzajemniała? Stary znam cię doskonale...
- Wiesz czemu ją trzymam? Bo ją kurwa chronię? A wiesz przed kim? Przed tobą ! Próbowałeś ją zgwałcić i zabić.
- Oj tam, nie powiesz mi, że sam nie masz ochoty na tę sukę? Sam i tak o niej nie myślisz inaczej jak nie o obiekcie seksualnym i dobrze o tym wiesz.
- Nigdy więcej nie mów tak o niej !- brunet dostał cios pięścią w brzuch.- Jest dużo więcej warta. Nie jest dziwką jak twoja Miriam.
- To w takim razie powiedz mi coś więcej o swojej Rose i o jej uczuciach, skoro tak dobrze ją znasz i kochasz? - prychnął dodatkowo go podjuszając.
Widać było że Harry był już dobrze wkurwiony.- Wystarczy że znam ją lepiej niż ty a teraz mi stąd wypierdalaj!
Louis podniósł się i skierował się do wyjścia, po czym przystaną i odwrócił się
- Ty? - prychnął. - Błagam cię... założę się, że ona jest z tobą nieszczęśliwa. Zresztą która by była skoro trzymasz ją tu jak w pułapce. Rozmawiasz z nią chociaż o uczuciach? Czy tylko wmawiasz jej swoje i żądasz by je odwzajemniała? Stary znam cię doskonale...
- Wiesz czemu ją trzymam? Bo ją kurwa chronię? A wiesz przed kim? Przed tobą ! Próbowałeś ją zgwałcić i zabić.
- Oj tam, nie powiesz mi, że sam nie masz ochoty na tę sukę? Sam i tak o niej nie myślisz inaczej jak nie o obiekcie seksualnym i dobrze o tym wiesz.
- Nigdy więcej nie mów tak o niej !- brunet dostał cios pięścią w brzuch.- Jest dużo więcej warta. Nie jest dziwką jak twoja Miriam.
- To w takim razie powiedz mi coś więcej o swojej Rose i o jej uczuciach, skoro tak dobrze ją znasz i kochasz? - prychnął dodatkowo go podjuszając.
Widać było że Harry był już dobrze wkurwiony.- Wystarczy że znam ją lepiej niż ty a teraz mi stąd wypierdalaj!
Louis podniósł się i skierował się do wyjścia, po czym przystaną i odwrócił się
- Nie znasz jej lepiej niż ja... Obserwowałem
ją niegdyś wystarczająco długo by wiedzieć jak się teraz czyje, to właśnie ja
powinienem ją uratować przed tobą, zanim całkiem przez ciebie upadnie. Jest
tylko twoją pokojówką, z którą sypiasz. Trzymasz ją pod zamknięciem a ona
głupia tylko wykonuje każdy twój rozkaz, nawet nie mogąc się tobie przeciwstaw.
Robi wszystko czego zażądasz, a kiedy ona coś chce zostaje przez ciebie
wyśmiana czy z gnębiona. Dajesz jej to co myślisz że potrzebuje, kiedy ona tego
w ogóle nie chce, a to czego pragnie dusisz w niej i zabijasz.
- Trzymam ją pod zamknięciem tylko i wyłącznie przez ciebie. Nie pojawiaj się tu więcej rozumiesz? Wtedy i ja i ona oraz NASZA córka będzie miała święty spokój.
- No i dobra. Zniknę i co zaczniesz ją wypuszczać samą po za dom? Wątpię. Dalej będzie nieszczęśliwa i wypełniała każdy twój rozkaz z obawy że możesz skrzywdzić jej córkę. Nie wierzysz? Zapytaj. - prychnął niewzruszony i wyszedł z domu.
Harry chwilę stał w salonie po czym wyszedł na górę do nas. Wpisał kod otwierający azyl.
Nie spoglądając na niego wyszłam z niego. Było tam dość duszno. Stanęłam przy łóżeczku małej i włożyłam ją do środka. Chłopak przykrył ją kołdrą i wyprowadził mnie z jej pokoju .
Ciągle unikałam jego wzroku i kiedy tylko opuściliśmy pomieszczenie puściłam jego rękę i zeszłam na dół po schodach zmierzając do lodówki. Potrzebowałam czegoś chłodnego do picia. Picie.. właśnie. A może czegoś mocniejszego? Wyjęłam butelkę czystej nalewając ją do kieliszków. Harry nie zszedł na dół i dobrze. Piłam w samotności. W końcu znudziły mi się kieliszki i zaczęłam pić prosto z butelki Whisky była mocna i gorzka, ale po chwili nie czułam już tej goryczy, wręcz mi smakowało. Stanęłam w salonie, podtrzymując się stolika bo chwiałam się na nogach niemożliwie mocno, a pokój za szybko wirował. Dostałam niesamowicie wiele energii ale i doszły mnie wszystkie smutki i żale. Podniosłam wzrok w górę i napotkałam duże lustro. Byłam żałosna i nie potrafiłam postawić na swoim. Rozwścieczona zamachnęłam się i rzuciłam butelką o lustro, które w z hukiem roztrzaskało się wraz z butelką i osypało na ziemię. Ten popierdolony, dupę Tomlinson miał cholerną rację. Miał trochę racji ten parszywy i zakłamany debil...
Na dół zbiegł Styles. Podszedł do mnie obejmując w talii.
- Ej spokojnie. Chodź położysz się.- Trzymam ją pod zamknięciem tylko i wyłącznie przez ciebie. Nie pojawiaj się tu więcej rozumiesz? Wtedy i ja i ona oraz NASZA córka będzie miała święty spokój.
- No i dobra. Zniknę i co zaczniesz ją wypuszczać samą po za dom? Wątpię. Dalej będzie nieszczęśliwa i wypełniała każdy twój rozkaz z obawy że możesz skrzywdzić jej córkę. Nie wierzysz? Zapytaj. - prychnął niewzruszony i wyszedł z domu.
Harry chwilę stał w salonie po czym wyszedł na górę do nas. Wpisał kod otwierający azyl.
Nie spoglądając na niego wyszłam z niego. Było tam dość duszno. Stanęłam przy łóżeczku małej i włożyłam ją do środka. Chłopak przykrył ją kołdrą i wyprowadził mnie z jej pokoju .
Ciągle unikałam jego wzroku i kiedy tylko opuściliśmy pomieszczenie puściłam jego rękę i zeszłam na dół po schodach zmierzając do lodówki. Potrzebowałam czegoś chłodnego do picia. Picie.. właśnie. A może czegoś mocniejszego? Wyjęłam butelkę czystej nalewając ją do kieliszków. Harry nie zszedł na dół i dobrze. Piłam w samotności. W końcu znudziły mi się kieliszki i zaczęłam pić prosto z butelki Whisky była mocna i gorzka, ale po chwili nie czułam już tej goryczy, wręcz mi smakowało. Stanęłam w salonie, podtrzymując się stolika bo chwiałam się na nogach niemożliwie mocno, a pokój za szybko wirował. Dostałam niesamowicie wiele energii ale i doszły mnie wszystkie smutki i żale. Podniosłam wzrok w górę i napotkałam duże lustro. Byłam żałosna i nie potrafiłam postawić na swoim. Rozwścieczona zamachnęłam się i rzuciłam butelką o lustro, które w z hukiem roztrzaskało się wraz z butelką i osypało na ziemię. Ten popierdolony, dupę Tomlinson miał cholerną rację. Miał trochę racji ten parszywy i zakłamany debil...
Na dół zbiegł Styles. Podszedł do mnie obejmując w talii.
Chwilę mnie prowadził, ale przed samymi schodami się otrząsnęłam i zatrzymałam.
- Nie. - szepnęłam. - Nie. Nie! - wyrwałam się z jego uścisku. - Tym razem cię nie posłucham.
- O co ci chodzi?
- Dobrze wiesz o co. - prychnęłam i ruszyłam po drugą butelkę. - O rany boskie. - zaśmiałam się. - Mój eks miał rację co do naszej sytuacji.
- Nie, nie miał.- wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka.- Śpij.
- Kurwa daruj sobie co! Mam nogi! Mogłam sama wejść. Nie traktuj mnie jak dziecka. Dla odmiany mógłbyś mnie raz posłuchać! - wstałam z łóżka. - Daj kluczyki!
- Nie ma mowy.- zamknął drzwi.- Jutro porozmawiamy. Dzisiaj idziesz spać.
- Sam idź kurwa spać. - warknęłam. - I dawaj mi kluczyki,. Muszę wyjść na dwór. Duszę się tu.
- To się duś.- sięgnął do jakiejś szafki. Wyjął coś i przyciągnął mnie wybijając coś w ramię. Czułam że opadam .
- Nienawidzę cię Styles... - szepnęłam. - Chronisz mnie przed wszystkimi, a sam mnie najbardziej ranisz.... - opadłam prosto w jego ramiona.
~~~~~*~~~~~~
Było słodko i się skończyło. Tak nie zabijajcie mnie, ale komplikacje muszą być. :)
DUUUUUŻo KOMENTARZY = SZYBKO ROZDZIAŁ a nawet bardzo szybko.
A tak serio to liczę, że Wam się podobało.
ale fajna kończówka i jest długi xx
OdpowiedzUsuńSuper rozdział z mam nadzieję że Louis będzie z Rose
OdpowiedzUsuńhttp://welcome-to-my-world-1d.blogspot.com/
. Zapraszam
nie tylko nie z lou!
UsuńLouis nie może być z Rose. Harry ma z nią być. Ja wierzę, że Harry się zmieni i będzie miły i kochany. Boski rozdział ;] Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zgadzam sie:D niech bedzie z Harrym:D
UsuńRarry :D
UsuńFajny jest ten rodział
OdpowiedzUsuńA jednak Louis potrafi być miły xd
OdpowiedzUsuńCo on jej wbił? o.O
OdpowiedzUsuńsadze ze lek usypiajacy/uspokajajacy
Usuńno właśnie też sie zastanawiam co on jej wbił ? :D Rozdział świetny,boski czekam na kolejny :) Życzę weny :)
OdpowiedzUsuńzajebiście niech teraz Louis wkroczy do akcji kibicuje właśnie jemu i Rose ;p pliska dodaj szybko ;p weny i buziole ;**
OdpowiedzUsuńNIE TYLKO NIE Z LOU!! ONA MA BYC Z HAZZA
UsuńNOoo bo będzie :)
Usuńale w koncu z ktorym?
UsuńZ Harrym :) Ja już mam zaczętą część II więc raczej nie będę wstawiać zmian
UsuńJaki ty masz talent! Boski!:-*
OdpowiedzUsuńBoski rozdział:D kocham to opowiadanie:) dodaj szybko kolejny - patrysia
OdpowiedzUsuńZajebisty *.* czekam nn ;>
OdpowiedzUsuńświetny, czekam na next'a
OdpowiedzUsuńjejku zajefajny :3
OdpowiedzUsuńExtra !!! Jutro następny rozdział ! OK ?!
OdpowiedzUsuńNie :) Jutro zajmuję się córką brata.
Usuń:c
UsuńEj a w niedzielę będzie nn ?
UsuńNieeeeeeeeeeeeeeee
Usuń*********************
Dzisiaj
zajebiste!! <3
OdpowiedzUsuńsuper!!! czy mówiłam już że kocham tego bloga <3
OdpowiedzUsuńOjej świetny.:) Ale Harry będzie nadal z Rose c'nie? :)
OdpowiedzUsuńzajebisty czekam oczywiście na kolejny
OdpowiedzUsuńzajebisty ...jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńzajebisty kibicuje Lou i Rose :D <333
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Mam nadzieję, że Rose będzie nadal z Harrym, a Lou w końcu się od niej odczepi. Harry powinien dać jej trochę więcej swobody i byłoby dobrze. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział czekam na next
OdpowiedzUsuńłoł to mnie Tomlison zaskoczył miał 100% racje,a Harry dobrze o tym wie zapewne jak Rose się że tak powiem rozpijała to on o tym rozmyślał mogłabyś w następnym rozdziale o tym napisać tak z perspektywy Harrego,bo tak szczerze to wole jak piszesz Harrym,ale to tylko moje zdanie :) Czekam na nn !!! Kocham Cię !!! <3
OdpowiedzUsuńHej hej!
OdpowiedzUsuńO! Mam nadzieję, że Rose nie będzie się ścigać. Chociaż…fajnie by było, gdyby raz spróbowała. Ale nie z Tomlinsonem. On mógłby jej coś zrobić.
Nie lubię jak Harry na niej tak wszystko wymusza. To nie fair :/
Aww…jak romantycznie :3
I…awwwww…czyli oni są razem? Awww :'3
BOŻE ŚWIĘTY…TOMLINSON?!?!?!?!?! SCHRON?! WOOW!!!!
On na prawdę ma racje…ten dupek ma rację…gdyby Harry wysłuchał jej, przytulił…to byłoby fajne.
Te słowa, które powiedziała, pi tym jak jej coś wstrzyknął…mam nadzieję, że je rozważy i się zmieni :)
Rozdział cudowny, wspaniały. No po prosru kocham! Masz ogromny talent!
Czekam na nn
Maja :3
super rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) ale i tak wole Lou :)
OdpowiedzUsuń