poniedziałek, 2 września 2013

12. Volveremos

 
Bo człowiek nie wie, co to życie, dopóki po raz pierwszy nie rozbierze kobiety.
Rosemary stała przy moim boku, patrząc na samochody z otwartą buzią. Wyglądała dość zabawnie. Ale nie dziwię się. Widziała w końcu 5 facetów, którzy szykowali się do wyścigu. Nielegalnego, ale to co my robimy rzadko jest legalne.  Poprawiłem skórzaną kurtkę na ramionach, pocałowałem dziewczynę w policzek i wsiadłem do mojego lamborghini. Zapiąłem pas i zacisnąłem dłonie na kierownicy. Spojrzałem w prawo. Obok mnie stał srebrny aston martin Louis’a. Zmierzyliśmy się wzrokiem, a ja już wiedziałem, że mi dzisiaj nie odpuści. Zatnie mnie na pasie, wymyśli coś … cos że pożałuje. Po prostu wiedziałem, że jest wściekły. W sumie ja bym go chyba zabił, gdyby przeleciał moją Rosie.
-Przygotujcie się!- krzyknął Tom, który nam towarzyszył.
Na jego znak odpaliliśmy silniki, ruszając. Mój wzrok lądował na drodze, a zaraz na samochodzie Tomlinsona i tak w kółko. Nie mogłem się skupić co go cieszyło. To on nad wszystkim panował i widział, że jestem rozkojarzony. Mimo tego, nikt mnie nie wyprzedził.  Jechałem równo z Louis’em. Przyspieszyłem tempo, zmieniając bieg. Skręciliśmy za jakimś magazynem i wtedy do on mnie wyprzedził. Po chwili zajechał mi drogę i zahamował. Tył austina uderzył z hukiem o maskę mojego lamborghini. Odrzuciło mnie do tyłu, ale nie zaprzestałem. Wyścig dalej trwał. Wyrównałem oddech i nacisnąłem gaz. Wskaźnik prędkości zbliżał się już do maksymalnej wartości. Teraz to mną władała złośc. To ja byłem wściekły. Zacisnąłem zęby, zajeżdżając mu drogę. Przez to chłopak nie opanował kontroli nad kierownicą. Zjechał na bok uderzając o mur. W lusterku ujrzałem jadące auto Malika. Przyspieszyłem, a Tommo powrócił na tor. Był tuż za mną. Dojechałem pierwszy. Zaraz za mną z piskiem zatrzymały się inne samochody. Nie obchodziło mnie to. Wysiadłem z pojazdu zatrzaskując drzwi. Tomlinson zrobił to samo. Szliśmy do siebie mierząc wzrokiem.
- Nie żyjesz Styles…- wysyczał.
Ktoś za mną pisnął. Rosemary… Zignorowałem to i podszedłem bliżej.
- Twoje nie doczekanie. – warknąłem.
Po chwili już czułem jego ręce na swojej kurtce. Szarpnął mną, a ja z całych sił go odepchnąłem. Posłał mi wrogie spojrzenie i przywalił w twarz. Nie martwiąc się o bolące i krwawiące miejsce oddałem mu. Czułem jak silne ramiona odciągają mnie od niego. Zayn trzymał moje ręce próbując uspokoić, a ja wciąż warczałem. Louisa złapał Liam.
- Wystarczy! – krzyknęła Miriam. – Przestańcie zachowywać się jak dzieci!
- Ty się nawet nie odzywaj. – syknął do niej.
Spuściła wzrok, a w tym samym czasie do dziewczyny podeszła moja Rose.
- Ona ma rację. Jesteście idiotami! Strzelcie sobie w łeb będzie po problemie! – krzyczała zdenerwowana.
Chciałem ją wziąć w ramiona i przytulić. Wiedziałem, że przy niej się uspokoję. Wyszarpałem się z uścisku Mulata , wziąłem brunetkę za rękę i wsiedliśmy do auta. Odjechałem kierując się do domu.
***
Mało co z tego rozumiałam. Harry był taki zdenerwowany, ale Lou też. Nie wyglądało to wtedy dobrze. Naprawdę się pokłócili, a ja wciąż nie wiedziałam o co. No bo chyba nie o Maykę. Nie mogli się o nią pokłócić. W końcu to była moja córka i tylko moja. To, że Louis był jej ojcem o niczym nie świadczyło. Nigdy w życiu nie pozwoliłabym mu jej wychowywać. Hazz to co innego. Jest porywczy i niebezpieczny, ale widać że kocha Mayę. Jest przy niej taki delikatny i czuły. To w nim kocham.
            Dojechaliśmy pod jego willę. W niej czekała na mnie mała i opiekunka, którą wynajął chłopak. Miałam nadzieję, że była jakaś normalna. Nie zwracając uwagi na kobietę, a raczej młodą dziewczynę i to dość ładną, podeszłam do mojej Mai.
- Mogę już iść panie Styles? – spytała grzecznie.
- Tak Jamie. Proszę. – podał jej pieniądze. – Jak będziesz nam jeszcze potrzebna to zadzwonię, Dzięki. – odprowadził ją do drzwi i wrócił do nas.
- Wszystko okay? –zapytałam ją czule.
- Tak mamo. Chcę spać. – powiedziała cicho i przytuliła się do mnie.
Wzięłam ją na ręce i zaniosłam do pokoiku, który był w tym wielkim domu. Nie wiedziałam, że Harry może mieć pokój dziecięcy, ale pomińmy ten fakt. Rozebrałam dziewczynkę do majteczek, kładąc do łóżka. Pośpiewałam jej i odpłynęła.
            Skierowałam się do drzwi, w których jak się okazało stał Hazz. Uśmiechnął się, biorąc mnie za rękę. Razem ruszyliśmy do jego sypialni. Brunet zamknął drzwi pokoju, przyciągając mnie do siebie. Musnął delikatnie moje usta, aby po chwili wpić się w moje wargi.
-Przepraszam cię za dzisiaj. Poniosło nas. – przyznał.
- Poniosło.- zgodziłam się i oplotłam jego kark rękoma.
Przesunął wargami po mojej szyi, błądząc dłońmi po moich plecach. Stanęłam na palcach, przygryzając jego wargę, co bardzo lubił. Wsunęłam ręce pod jego koszulę, badając jego twardy tors. Cicho westchnął i rozsunął zamek mojej sukienki, która po chwili znalazła się na podłodze.
- Kochanie weź mnie. – szepnęłam mu do ucha i rozpięłam powoli guziczki jego koszuli.
Zdjęłam ją z jego ramion, obdarowując je drobnymi pocałunkami. Był tylko mój. Ginęłam w jego dotyku. Byłam w swoim niebie, gdy jego usta przesuwały się po moich ciele.
Przejechałam językiem po jego klatce aż do klamry spodni. Klęknęłam rozpinając jego pasek. Wplótł palce w moje włosy i złapał moją głowę tak, że patrzyłam w jego oczy. Uśmiechnęłam się zadziornie.
Rozpięłam klamrę od paska, który po chwili zwisał bezczynnie wzdłuż jego ud. Palce wcisnęłam pod materiał spodni u samych jego bioder i powoli spuszczałam w dół, aż w końcu całkiem opadły na podłogę.
- Rose...- wyszeptał podciągając mnie do góry.
Nie rozumiałam dlaczego w końcu lubił takie zabawy. Stanęłam przed nim wpatrując się w jego zielone tęczówki.
- Nie musisz tego robić.- odparł głaszcząc mój policzek.
- Nie rozumiem. Nie chcesz tego? - uniosłam jedną brew ku górze
- Nie powiedziałem, że nie chcę. Powiedziałem, że nie musisz.
- Dobrze. - powiedziałam niepewnie, nie wiedząc co teraz zrobić.
Podniósł mnie umieszczając na swoich biodrach. Przyparł mnie do ściany, namiętnie napierając na moje wargi. Jego brzuch ocierał się o mój i moje piersi, a jego męskość łaskotała moją kobiecość . Odrywaliśmy się od siebie, aby nabrać powietrza. Potem znów łączyliśmy nasze usta, na nasze języki tańczyły dziki taniec, walcząc o dominację.
 Harry
Rose przygryzła moją dolną wargę, lekko ciągnąc ku sobie, po czym zabrała się za pozbawienie mnie mojej bluzki. Rzuciła ją gdzieś na mnie, a ja położyłem ją na łóżku. Całując jej szyję, zostawiałem na niej czerwone ślady.Dziewczyna owinęła swoje nogi wokół moich bioder, przyciskając mnie mocniej do siebie. Uwielbiała kiedy całowałem, a moje dłonie pieściły jej piersi. Po chwili przesunąłem ręce po jej biodrach. Dotarłem do zamka jej spodni, które zsunąłem z nóg brunetki. Całowałem jej kolana i uda. Rose mruczała jak kotka i wyginała się pode mną tak jak najbardziej lubiłem.Podsunąłem się trochę do góry i zębami ściągnąłem jej dolną część bielizny. Ona natomiast wplotła palce w moje włosy lekko je ciągnąc. Kiedy jej koronkowe figi znalazły się także na ziemi, podsunąłem się znów wyżej i wpiłem w jej usta. Dziewczyna wbiła paznokcie w moje plecy i zjechała nimi wzdłuż, aż do pośladków, hacząc nimi o moje bokserki i obsuwając je.Pozbyła się ich oddając co raz bardziej żarliwe pocałunki. Podsunąłem rękę pod jej plecy, aby rozpiąć jej stanik. Rzuciłem go gdzieś na podłogę i powróciłem do jej szyi i dekoltu. Uwielbiała kiedy całowałem jej szyję. Wtedy pozwalała mi na wszystko, taki jej słaby punkt.Zanim złączyłem nasze ciała, musiałem o coś zapytać.
- Bierzesz tabletki?
- Am... - najwidoczniej nie spodziewała się pytania. - Tak. 
- To dobrze.- musnąłem jej usta, zagłębiając się w nią.
Jej jęk przeszył całą sypialnie.Musiałem ją uciszać, bo przecież Maya spała obok. Zacząłem ją całować. Ciągle przedłużałem pocałunki. Z każdym mocniejszym pchnięciem zakrywałem dłonią jej usta, aby nie krzyczała i obcałowywałem jej szyję. Bardzo długo się kochaliśmy, ale nie dałem jej spokoju. Chwilę odpoczęliśmy, a ja powtórnie zacząłem obdarowywać pocałunkami całe jej ciało.
Noc była długa, więc dlaczego by nie przedłużać naszego grzechu.
-Kocham cię.- wydyszałem, gdy nad rankiem wtuleni w siebie zasypialiśmy.
- Ja ciebie też Harryeh. - szepnęła i umieściła głowę w zagłębieniu mojej szyji.
Pierwszy raz mi to wyznała. Byłem dość zaskoczony.  Może zrobiła to przez sen czy zmęczenie. A może serio właśnie mi wyznała swoje uczucie.Pokręciłem głową i przytuliłem ją mocniej do siebie.
-Śpij skarbie.- szepnąłem, sam zamykając oczy.
~~~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Teraz po raz pierwszy Rose wzięła udział w wyścigach. Znaczy widziała je przy Harry'm. JAk się podoba?
Dodaję, bo dzisiaj rozpoczęcie roku. Tak na pocieszenie :)http://from-hate-to-love.blogspot.com/

15 komentarzy:

  1. Super rozdział, nie mogę się już doczekać kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział tak jak każdy, ale ciii kocham i czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu świetny rozdział.
    Niesamowicie opisujesz sceny +18.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ty świetnie piszesz!! Boski rozdział!♥

    OdpowiedzUsuń
  5. jak zawsze zajebisty czekam na nexta ;p weny i buziole ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. dzięki za ten rozdział <3 Poprawiłaś mi humor :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział. Bardzo mi się podoba. Z niecierpliwością czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  8. Miłe to pocieszenie :D Rozdział super ! Ciekawe co w następnym, nie mogę się doczekać :DD

    OdpowiedzUsuń
  9. cudny <3 czekam na nn - patrysia

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny dawaj szybko kolejny

    OdpowiedzUsuń
  11. genialny:D czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny *.*
    Czekam nn ;>

    OdpowiedzUsuń
  13. spoko rodział. prosze o kolejny

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny naprawdę zazdroszczę talentu

    aa i kiedy następny ??

    OdpowiedzUsuń
  15. Sister this is brilliant :) but you know about that :) Czasami zastanawiam się skąd ty bierzesz takie pomysły :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Clary G