wtorek, 24 grudnia 2013

Imagin świąteczny



Biały puch opadł bezszelestnie na ziemię. Stałem w oknie bacznie obserwując jak płatki śniegu opadają nieba. Mróz rysował wzorki na szybie, po której przesuwałem palcami. Świąteczny nastrój udzielał się już wszystkim. Dzieci biegały po sklepach z zabawkami, rodzice kupowali wymyślne prezenty, a zakochane pary zastanawiały się jak spędzić święta. Można wyjechać, można zostać u rodziców lub też w domu. Przecież jest wiele możliwości.
Przymknąłem oczy, przypominając sobie zeszłoroczne święta. Byliśmy wtedy wszyscy. Cała nasza trójka.
T.I od rana biegała po domu chcąc dopiąć wszystko na ostatni guzik. Thomas leżał na dywanie i śmiał się, gdy uchwyciłem aparatem jego ruchy. Maluszek miał już pół roku i chętnie rozwijał swoje umiejętności np. w samodzielnym siadaniu. Odłożyłem sprzęt i wziąłem synka na ręce. Podłożyłem dłoń po jego plecki a raczej główkę i przeszliśmy do kuchni. T.I krążyła po pomieszczeniu śpiewając pod nosem świąteczne piosenki. Czuć było zapach ciast i wigilijnych potraw.
- Zobacz co ta mamusia robi? – złapałem rączkę syna.
Dziewczyna słysząc mój głoś, odwróciła się. Posłała nam wesoły uśmiech i podeszła bliżej. Ucałowała moje usta i czółko Tom’a.
- Kochanie trzeba ubrać choinkę. Wcześniej nie mieliśmy na to czasu – zauważyła.
- Tak, wiem. Uśpię go i zniosę ją na dół. Ozdoby są w pokoju gościnnym, w pudełkach. – odpowiedziałem jej po chwili i poprawiłem malucha na rękach. – Pomachaj mamie i idziemy spać.
Chłopiec zaśmiał się i włożył paluszki do buzi. Jak zawsze… Wyszliśmy z kuchni i udaliśmy się na górę. Ostrożnie minąłem zabawki w pokoju synka i doszedłem do łóżeczka. Thomas’owi wystarczyło chwile pośpiewać i usypiał momentalnie, tak jak tym razem. Popatrzyłem na anielską buźkę dziecka i uśmiechnąłem się. Miałem przy sobie prawdziwy skarb w postaci T.I, która dała mi tego aniołka.
Ustawiłem elektroniczną niańkę i zszedłem na dół razem ze sztuczną choinką. Po chwili przybiegła do mnie ukochana. Cmoknęła moje usta i zabraliśmy się do pracy.
Dobrze pamiętałem ile zabawy przy tym było. Śmialiśmy się, zakładając na drzewko bombki i łańcuchy. Efekt był bardzo zadawalający.
Objąłem T.I składając na jej szyi kilka pocałunków. Kolacja z rodziną i przyjaciółmi była udana i wspaniała. Czas spędzony w takim gronie, płynął bardzo szybko. Nim się zorientowałem zostaliśmy sami. Ukucnąłem przy choince i wyjąłem ostatni prezent dla mojej ukochanej. Wręczyłem dziewczynie średnie pudełko, które ostrożnie otworzyła. Ciągle się uśmiechała, czym powodowała, że ja robiłem to samo. W białym pudełku znajdowało się jeszcze jedno, trochę mniejsze.
- Louis… - szepnęła wyjmując pierścionek z białego złota.
W tym samym czasie, ja zająłem odpowiednią pozycję. Uklęknąłem na prawe kolano i spojrzałem w jej, pięknie, głębokie oczy.
- Najdroższa… Jesteś całym moim światem. Gdy kazałabyś mi przestać kochać Ciebie, nie umiałbym. To tak jakby zabrano mi powietrze. Dlatego nie możesz ode mnie odejść. Bez Ciebie nie ma mnie…chociaż jeśli się kogoś kocha, trzeba pozwolić mu odejść. Ale ja wiem, że ty kochasz mnie. Gdy się uśmiechasz, ja robię to samo. Gdy się cieszysz, ja również się raduję. Gdy widzę twoje łzy, robię wszystko abyś nie uroniła kolejnej. Chciałbym, abyśmy stworzyli prawdziwą rodzinę, którą zbudujemy z miłości. Czy zechciałabyś zostać moją żoną?
Wydawało się, że była to moja najdłuższa przemowa. W myślach, kilka dni wcześniej, układałem ich wiele, ale gdy przyszedł ten odpowiedni moment, każda wyparowała. Wszystko było spontaniczne i nerwowe. W napięciu czekałem na jej odpowiedź.
- Tak, Louis, tak – pokiwała głową rzucając mi się na szyję.
Wstałem i uniosłem ją, mocno obejmując.
Uderzyłem palcami o parapet wzdychając. Uśmiechnąłem się i odwróciłem słysząc kroki na schodach. Moja piękna żona szła w moją stronę, rozkosznie się przeciągając. Przyciągnęła mnie na tyle ile mogła, a dzielił nas pokaźny przedporodowy brzuszek, i pocałowała moje usta.
- Wesołych świąt kochanie – wyszeptałem w jej słodkie wargi.
Oplotła moją szyję uśmiechając się.
- Wszystkiego najlepszego Loueh.
Zamknąłem w swojej dłoni dłoń T.I i ruszyliśmy do kuchni. Moje kochanie, które nosiło nasze drugie dziecko, zaczęło przygotowywać śniadanie. Po chwili jednak posadziłem ją na krześle i wyręczyłem ją. Księżniczkę, którą nosiła pod sercem od dawna traktowaliśmy już jako czwartego członka rodziny. Drugie dziecko było planowane, Thomas zresztą też. Tego mi było potrzeba do szczęścia.
Postawiłem talerz przed dziewczyną i ukucnąłem. Dłoń ułożyłem na jej brzuszku, czując jak maleństwo się porusza.
- Wiesz co, ja … - nie dokończyła. Jęknęła przeciągle sama trzymając rękę w tym samym miejscu co ja.
Spojrzałem na jej twarz, którą teraz wykrzywiał ból. Niezupełnie wiedziałem co się dzieje, dopóki nie ujrzałem wody pod jej nogami. Aha, okay, córeczka robi mi prezent. Nie tracąc czasu, ani nerwów, sięgnąłem po telefon. Uspokajałem żonę dzwoniąc po karetkę. Zaraz po tym zadzwoniłem po Harry’ego. Przyjaciel nie wyjechał jeszcze, więc mógł zająć się Thomas’em.
Jakiś czas później siedziałem z T.I w Sali trzymając na rękach moje cudo. Dziewczynka miała zamknięte oczka i zaciśnięte piąstki. Oddychała spokojnie, śpiąc. Uśmiechnąłem się.
- Kocham święta… - szepnąłem cichutko.
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~
Chciałabym złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia z okazji świąt. Spędźcie je w wesołym gronie, dostańcie wymarzone prezenty i czego tylko zapragniecie :* Wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku. Oby był lepszy od poprzedniego. Żeby nas One D odwiedziło, żeby w szkole dobrze było :) 

2 komentarze:

  1. Dziękuje za życzenia :*
    Również Wesołych :)
    Imagin Pięknyy <3
    Achh Ten Louu ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. śliczny :) Dziekuje za życznia i nawzajem - patrysia

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Clary G