Ale nie byłam w szpitalu.
To nerwy. Na pewno jest wszystko dobrze. Drzwi się otworzyły i wszedł Harry o
jednej z kul. Niósł mi śniadanie. - Hej malutka. Wszystko dobrze ?
- To Ty mi powiedz.
- Ale że co? Jak się
czujesz? - postawił na moich kolanach śniadanie.
- Co z dzieckiem ?
21:18
- Wszystko dobrze. Spałaś dwa dni.
- Jak Twoja noga ? -
czułam, że coś między nami jest nie tak.
- Dobrze. Zjedz.
- Nie mam apetytu.
- Ale nie jesteś sama. -
Pogłaskał mój ledwo widoczny brzuszek. - Jedz. - Westchnęłam i zjadłam.
Mniej niż połowę. Harry odłożył podparcie.
- Przesuń swój zgrabny tyłek -Przesunęłam się z trudem.
Nadal byłam taka osłabiona. Położył się obok i objął
mnie ręką. Przysunął mnie do siebie. - Poleżysz sobie i odpoczniesz. Wszystko
będzie dobrze tak? Kocham cię, bardzo cię kocham. Bałem się, że was stracę.
- Harry ja nie mam na nic
siły. Na nic. Nawet się podnieść. Boje się.
- Musisz odpoczywać.
Jesteś osłabiona. - miał czerwone oczy, czyli płakał czyli wcześniej musiało
być źle.
- Dlaczego płakałeś ?
- Nie płakałem.
- Widzę. Powiedz.
- Mówiłem. Kr...krwawiłaś i się bałem.
- Czy.. zawiozłeś mnie na
szpital ?
- Tak. Byłaś na
obserwacji, pod kroplówką. Kazali cię wziąć, ale kroplówkę wciąż masz - pokazał
ma kabelki. Powstrzymywałam się, żeby
nie płakać. Schowałam twarz w jego koszuli.
Głaskał mnie po plecach i
to ja poczułam pierwsza jego łzy, niż sama nimi wybuchnęłam.
- Mamusiu ? - Darcy do
nas przyszła.
- Darcy, uważaj. Mama się
źle czuje.
- Tata mazgaj. - usiadła
delikatnie na łóżku i trzymała mnie za palec. Uśmiechnęła się. Przecież
nie wiedziała co się dzieje. To dziecko. I tak już bardzo wystraszone ostatnio.
- A ty jadłaś? Babcia zrobiła ci śniadanie? - spytał.
- Tak. Mamusiu.. bo ja
zrobiłam ciasteczka, ale nie wiem czy Ci będą smakować . Bo tata był mazgaj i
nie chciał mi pomóc.
- To....nasza kuchnia
jest stoi?
- Tak. Wujek Louis mi
pomagał, ale on gotować nie umie.
- To przynieś te ciastka
i spróbujemy. - Uśmiechnęła się i
pobiegła na dół. Cały czas coś łomotało i pikało. Rozejrzałam się po pokoju.
Jedna maszyna sprawdzała moje serce, a druga... stan maluszka. Byłam podpięta
do kroplówki.
- Taki domowy szpital
mamusiu - Harry musnął moje usta i wstał biorąc obie kule. - Zaraz wrócę. A jak
coś to naciśnij guzik. Kiwnęłam głową i
zamknęłam oczy. Zawiodłam.
Leżałam tak długi aż
przybiegła Darcey.
- Proszę - podała mi ciastka z uśmiechem
- Dziękuję maleńka. -
pocałowałam ją w policzek i spróbowałam. Nie były złe tylko
strasznie słodkie.
- Są dobre, tylko za dużo
cukru wiesz ? Ale tak to super
- Super - uśmiechnęła
się. - No i wujek kupił pampersy. Powiedział, że będą na zapas a on Później nie
będzie wydawał pieniąż...- Louis który wszedł do pokoju zaslonił jej buzię i
uśmiechnął się do mnie.
- Cześć Lou. -
przywitałam się.
- Jak się czujesz
mamuśko?
- Słabo, a ty tatuśku ?
- Ja? Świetnie. Użeram
się z nią, Avalon, Niallem wyżerającym wszystko z lodówki, zała..z Harrym i Zaynem który podpieprza mi szlugi.
- Oj przestań. Darcy jest
urocza. - Wypuścił powietrze z ust
i już nic nie powiedział.
- Koniu.. - Darcy
przytuliła się do jego nóg.
- Cicho ty mała zołzo.
Idziemy.
- Wujaszku.. - zaczęła
się kołysać. Przerzucił ją przez ramię
i wyszli. Znów zamknęłam oczy.
I osłabiona zasnęłam. Kiedy się obudziłam
minęły kolejne 3 dni, ale tym razem byłam w szpitalu. Obok mnie była tylko Avalon
i mama Harry'ego.
- Gdzie Harry ? Popatrzyły na siebie.
- W
domu. - odpowiedziała Anne.
- U
lekarza. - odparła Ava.
- Gdzie do cholery jest
Harry ?
- Nie denerwuj się. Jak
się czujesz?
- Gdzie. Jest. Harry ?!
- U psychologa. zaraz
wróci.
- Dlaczego tam jest ?
- Louis. Zostaw mnie. Już
- usłyszałam i mój narzeczony wszedł do sali. Powoli bo o tych kulach ale
podszedł i wziął mnie za rękę. On sypia? Bałam się zapytać o
dziecko.
- Hazz.. - szepnęłam.
- Byłaś w śpiączce wiesz?
- zaśmiał się. - I ja myślałem że się nie obudzisz. Ale obudziłaś. A wiesz co
powiedział mi lekarz? -uśmiechal się. Zwariował chyba. - Ze nasze maleństwo
jest zagrożone. Nie chciałam na niego
patrzeć. Obwiniał mnie. Wiem to.
- Zayn. - zwróciłam się do mulata - Zabierz go
stąd. Proszę.
- Nie wyjdzie. Jak go zabiorę t0 sfiksuje do
końca. - Zamknęłam oczy. Będę
spokojna.
Godzinę później tylko
Harry był w mojej sali. Uderzał małą piłką o ścianę.
Nie odzywałam się do
niego. Przerażał mnie.
Coś było nie tak. On miał
depresję, ja musiałam leżeć w szpitalu.
- Miś..
- Tylko nie mów, że się
źle czujesz. - spojrzał na mnie. - Co się stało?
- Chodź do mnie. -
wyciągnęłam do niego rękę.
- Nie, bo mogę zrobię ci
krzywdę.
- Zrobisz mi krzywdę jak
tutaj nie przyjdziesz. Jak ty nie przyjdziesz to ja wstanę. - Podszedł do mnie. Usiadłam na łóżku i
posadziłam go obok siebie. On nie obwiniał mnie
tylko siebie.
- Przytul mnie. Pocałuj.
Powiedz, że kochasz i wszystko będzie dobrze.
- Ostatnio tak mówiłem i
nie było - szepnął otulając mnie ramieniem.
- Bo to przeze mnie..
- Nie
- Tak.
- Niby jak twoja ? Moja.
Naraziłem cię na stres.
- Harry.. - pocałowałam
go długo. Oddał pocałunek trzymając moja dłoń.
- Zabierzesz mnie do domu
?
- Nie mogę..
- Dlaczego ?
- Bo ja nie umiem się
dobrze wami zająć.
- Tylko przy Tobie będę
spokojna. - Pocałował mnie w czoło i
mocniej przytulił.
- Kocham Cie Harry.
- Ja ciebie tez.
- Idziemy do domu.
- Przestań.
- Jutro cię wezmę.
- Dzisiaj.
- Nie mogę.
- Misiu..
- Naprawdę nie mogę. Tam
jest bałagan.
- Jak to ?
- No mieszkali tam
chłopcy. Przynosili mi ubrania.
- Obiecaj mi jedną rzecz
Harry.
- Tak.
- Obiecaj.
- Ale co.
- Najpierw obiecaj.
-Najpierw powiedz.
- Pojedziesz do domu się
wyspać.
- Nie zostawię was.
- Albo pojedziesz do
domu, albo ja nic nie zjem.
- Nie mów tak.
- Masz jechać do domu
odpocząć.
- Nie chce cię zostawiać.
- A ja nie chce, zebysmy
sie zamienili miejscami.
<3
OdpowiedzUsuńSuuuperrr rozdział. Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze. Pozdr ;-) Black
OdpowiedzUsuń♥ swietne ♡
OdpowiedzUsuńJezu, jak mi smutno, niech trochę "zaświeci słonko" :)
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńO jejku.
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuńBoskie <3 :3
OdpowiedzUsuńBoski..:**
OdpowiedzUsuńWspaniały <3
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuń