wtorek, 2 grudnia 2014

Rozdział 28

Wstaliśmy dopiero na obiad. Jedliśmy na plaży wraz z naszymi gośćmi. Darcy była strasznie zadowolona. Oni dzisiaj wylatywali. Darcy i dzieci będą u mamy Harry'ego.
- Córcia. Dziękuję Ci bardzo za to, że to z tatą zorganizowaliście. Jesteś kochana. - pocałowałam ją w policzek.
- Teraz chce siostrzyczkę - powiedziała uśmiechnięta i pobiegła do LouPomachaliśmy im. 
Harry wziął mnie za rekę i poszliśmy się przebrać. Od razu udaliśmy się na plaże.

~Avalon~

W drodze powrotnej myślałam o ślubie Stylesów. Był piękny, a Monic taka szczęśliwa.
No i jest już mężatką. Westchnęłam i wstałam z fotela. Podeszłam do wózka. Czemu Monic ma wszystko ? Zabiera ją na drogie wakacje, zakupy, kupuje jej prezenty. Nie to że nie czuję się nie kochana, ale brakuję mi czułości. Louis jest taki spontaniczny. Jego życiowe motto to chyba "Oj tam, potem". Albo " Pierdol plany, najlepsze są spontany ". A jeśli chodzi o czułość to okazuje ją. Tak, tylko i wyłącznie naszej córeczce.
- Nelly no uśmiechnij się do tatusia. Super ! - cieszył się chociaż nawet na niego nie spojrzała. Zrobiłam im zdjęcie. Ważne, żeby ona wychowywała się w pełnej rodzinie. Chociaż...tak chyba zazdroszczę Monic.
- Ava ?
- Co?
- Idziemy na kolację dzisiaj. - O przypomniał sobie o mnie. Super.. 
- Okaay.
- A Nell zostaje z wujciem Niallem. No właściwie to Nelly śpi dzisiaj u wujka.
- Przyjemność po mojej stronie - powiedział blondyn. Chwile później byliśmy już w Londynie. Niall od razu wziął Nell do samochodu. Podałam mu torbę z rzeczami.
- Papa córeczko ! Tatuś będzie tęsknił !
- Louis robisz siare - mruknął blondyn.
- Zamknij sie patałachu. - mruknął i objął mnie ramieniem.
- Jedziemy królewno od tego zgreda - wsiadł do auta i odjechał.
- Zaraz mu przyjebe. - Louis otworzył mi drzwi od auta. Wsiadłam do środka, a on za mną zamknął To dziwny gest z jego strony. Miałam nadzieję, że nie robił tego z litości.
- Na co masz ochotę ?
- Na pizze. Tanie wino i spacer.
- Wysokie wymagania.
- Górna półka pragnień.
- A co jeszcze na niej jest ?
- Nie powiem - zrobiłam się czerwona.
- Powiedz.
- Masz koc w aucie ?
- Może w bagażniku, a co ?
- No bo....moglibyśmy to zrobić pod gołym niebem. - powiedziałam szybko.
- Nie. - Oparłam skroń o auto. Ja mam jakieś wygórowane pragnienia?
- Jest za zimno.
- To Kurwa wyjedziemy na Karaiby. - mruknęłam. - Kiedyś.
- Nie bede sie bzykał jak jakiś dzikus do cholery.
- Nie mam porównania.
- Co ?
- Nic. - Westchnął parkując pod domem. Wzięłam sportową torbę i weszłam z nim do domu.
- Wskakuj w kiecke. - mruknął i poszedł po łazienki. Poszłam na górę i się ubrałam. Kiedy zeszłam na dół Louis wyglądał zaskakująco.. jak nie Louis.
- O cholera - zachwiałam się patrząc na niego.
- Możemy iść ?
- Jaaasne. - Wyciągnął do mnie rękę. Podałam mu swoją. 
-Louis - zatrzymałam się na chwilę.
- Tak ?
- Kocham cię.
- Ja Ciebie też. - Przyciągnęłam go i pocałowałam. Oddał krótko pocałunek. - Chodź już.
Wyszliśmy z domu i poszliśmy do auta. Mój brat napisał, że urodziły mu się bliźniaki. Ups.
Nie wiem czy mówić o tym Louisowi. Może nie teraz... Tylko się wkurzy, a to odbije sie na mnie. Nie. Nie mówię. Ostatnio zastanawiam się czy nie jest  ze mną dla dziecka. Przecież widzę jak Harry patrzy na Monic z miłością. Chciałabym mieć takiego Harry'ego. W sumie.. mogę spróbować. Chociaż to trochę chamskie, ale on mi czasem prawi komplementy.
- Która pizzernia  ?
- Obojętnie.
- Ava..
- Tak?
 - Która pizzernia ?
- Nie wiem, znasz je lepiej. - Wywrócił oczami i zaparkował pod jedną z nich. Wysiadłam i poszłam za nim. Usiedliśmy przy stoliku. Wziął mnie za rękę.
- Louis, nie denerwuj się ale chcę ci zadać pytanie. - popatrzyłam na niego. Bawiłam się naszymi palcami.
- Słucham?
- Gdyby nie Nell nie byłoby cię tu ze mną?
- W poradniku młodej matki to przeczytałaś ?
- Pytam poważnie.
- Avalon wiesz jaki jestem.
- Wiem, ale ... To wszystko takie nienormalne jest.
- Bo ja jestem nienormalny. - A nie możesz być jak Harry? Chciałam zadać to pytanie.
- Ava, kocham Cie, chociaż nie zawsze umiem to okazać.
- Przepraszam - odparłam. Jedliśmy pizzę i rozmawialiśmy. Chciałam go wreszcie POZNAĆ.
O dziwo czasami umie być normalny. Pocałowałam go w policzek i wytarłam swój ubrudzony nos z sosu.
- Wracamy ? Musimy jeszcze kupić tanie wino.
- Tak, tak. Chodźmy - wstałam. Przeszliśmy się do galerii alkoholi. Takie do końca tanie to ono nie było. Ale odpuściłam mu za dobre chęci. Szliśmy przez park z winem. Prowadził mnie do samochodu.
- A dywan może być?
- Łóżko.
- Ten kominek jest zachęcający.
- Ava, a kto Ci w ogóle powiedział, że będziemy  uprawiać seks ?
- Zgwałcę cię.
- Spokojnie.
- Ne wkurzaj mnie. - Otworzył samochód. Wsiadłam i włączyłam radio. 15 minut później byliśmy w domu. Wzięłam go za rękę i pociągnęłam na górę. Popchnelam go na łóżku nie dając dojść do słowa. Całowałam go i rozbierałam.
A on tylko się śmiał.
- Jesteś idiotą - powiedziałam. Zdjęłam swoją bieliznę i obróciliśmy się.
- Teraz Ci pokażę jak się to robi. - zsunął się między moje nogi. Piszczałam na cały dom. Ale krzyczałam. I jęczałam. I wszystko na raz. A on się ze mnie śmiał. On się ciągle śmieje. Przynajmniej ma dobry humor. Świetnie. Przyciągnęłam go i oplotłam nogami w pasie.
Poczułam go przy swoim wejściu.
- Louis - sapnęłam. Igrał.
- Taak ? - drażnił moje czułe punkty.
- Wejdź.
- A jak nie to co ? - wbił się we mnie mocno. Krzyknęłam ciągnąc go za włosy. Było mi bardzo dobrze. Robił to powoli, ale bardzo mocno. Całą noc mamy dla siebie.
- Tylko w ciąże nie zachodź. - mruknął całując moją szyję.
- Wezmę tabletki..
- Co ?! 
- Bo tabletki można brać też po.
-  Mam gumkę. Nie strasz mnie kobieto. - Uśmiechnęłam się i go pocałowałam. Rano od razu wyciągnął mnie z łóżka i pojechaliśmy po małą. Był dziwnie milczący. Nie wygłosił jeszcze złośliwej uwagi ani nic. Ciekawa byłam co mu się stało. Położył dłoń na moim udzie prowadząc.
- Loueh?
- Hm ?
- Co ci?
- A co ma mi być ?
- Jesteś jak nie ty.
- Głowa mnie boli.
- Brałeś tabletkę ?
- Nie. To chyba po tym winie.
- Masz słabą głowę do wina? - Podałam mu do ust proszek.
- Nie przepadam za nim
- Okay.
- Harry uwielbia. Ja jako facet wolę wódę.
- Harry tez jest facetem.
- Pizdą.
- Nie mów tak. Ma inny charakter. Nie każdy mężczyzna jest taki sam.
- A co ty go tak bronisz ? 

13 komentarzy:

  1. Super rozdzial . Czekam na nastepn<3y

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha Louis jak ja cię kocham ;)
    Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyżby zazdrosny Louis ? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. :0 zazdrośnik

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny!! Zapraszam do mnie dopiero zaczynam http://changed-my-life-ff.blogspot.com/2014/12/rozdzia-2.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. Niech Ava próbuje odbić Harrego ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. No,no,no fajnie się zaczyna... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. czesc :D mam zamiar przeczytac to opowiadanie, ale nwm czy mam czytac od samego paczatku i czy to jest jedno opowiadamie i jego kontynuacje czy każde inne. prosila bym o "objasnienie" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każde inne. No weź sobie ma logikę ze skoro jest w bohaterach ciągle inna bohaterka to nie może być ta sama historia. Zwłaszcza jeśli są tez zwiastuny.
      :)

      Usuń
  9. Świetny rozdział. Czekam na next. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Clary G