niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 29

- Jest naszym przyjacielem.
- Chyba moim. Ty masz Monic.
- Moim też. Zawsze nam pomaga.
- Dobra bo się zakochasz. - zaparkował pod domem Nialla.
- Może już to zrobiłam - powiedziałam. To nie prawda no ale. Wyszłam z auta i poszłam do środka.
- Córa ! - prawie do niej pobiegł. I tak to ja wzięłam małą na ręce i ucałowałam. Niall byłby idealnym ojcem. Zawsze taki troskliwy. Kochany. Taki słodki. Nie minęła minuta, a mi ją zabrał.
- No Louis - spiorunowałam go wzrokiem.
- Co ?
-Nie zjem jej.
- A ja chciałem ją przytulić. - spiorunował mnie wzrokiem. Tak właśnie potrafię wszystko zepsuć jednym tekstem.

~*~

~ Harry ~

Wracamy do domu. Jesteśmy szczęśliwi. To był najlepiej spędzony czas. Monic spała w samolocie oparta o moje ramię. Pocałowałem ją we włosy. Jęknęła coś, ale nadal spała.
Była najpiękniejsza. Przez cały miesiąc się nie pokłóciliśmy. Obudziłem ją pod koniec lotu.
- Jakie orzeszki ? - powiedziała otwierając oczy.
- Co?
- Nie wiem.
- Chodź mała. - Zaspana wyszła z samolotu i zadrżała z zimna. W sekundzie otuliłem ją ciepłą kurtką. Wziąłem na ręce i niosłem do auta.
- Ale paskudna pogoda.
-To jest Londyn miśku. - otworzyłem drzwi.
- Wiem. - Poszedłem na swoje miejsce i ruszyłem do domu.
- Kiedy dzieci będą z nami ?
- Dzisiaj je odbiorę.
- Dobrze. - Odstawiłem żonę i pojechałem po dzieci.
- Tatuś ! - Darcy rzuciła mi się na szyję.
- Malutka.
- Braty były grzeczne !    
- O no to super!
- Pilnowałam ich tatuś.
-Moja dzielna dziewczynka.
- Twoja. A ty opiekowałeś się mamą ?
- Oczywiście.
- Dobrze ?
- Tak. Wracamy?
- Pewnie !
- To biegnij się pożegnać. - Dała babci buziaka, a ja zaniosłem walizki i chłopców do samochodu. Pojechaliśmy do domu. Dzieciaki mi pozasypiały. No i kurwa dostałem telefon, że się restauracja jara. Podjechałem tam i objąłem ramieniem przestraszoną Monic.
- Kurwa...- przeklnąłem.
- Podpalenie.- szepnęła.
- Dowiem się kto. - Rozpłakała się.
- Hej nie płacz. Wybuduje ich więcej.
- Boje się.
- Nie masz czego. Nic ci nie grozi kotku. Przysięgam. Wam i dzieciom nic. Jedz do domu - dałem jej kluczyki.
- A Tobie ?
- Mi też nie. Jedz.
- Muszę Ci coś ważnego powiedzieć.
- Więc mów.
- Jestem w ciąży.
- Słucham?!
- Nie krzycz. - prawie się popłakała i pobiegła do auta.
- Chodź tu - złapałem jej rękę. - Jakim cudem znowu? Oni nawet nie mają roku. Boże..
- Nie wiem.. Ja nie chcę. - już płacze.
- Uspokoj się Monic. Stało się to płacz nic nie da.
- Harry ja mam 23 lata i czwórkę dzieci ?! To ile do cholery będziemy mieli jak będę miała 35 ?
- To nie wiem zacznij brać tabletki. Trudno. Jesteś to jesteś. Najwidoczniej to ostatnie.
- Jesteś strasznym dupkiem. - wsiadła do auta i odjechała. Ja?! Bo zareagowałem szokiem. No na serio ? Kiedy wróciłem wieczorem powitała mnie cisza. Spali. Chłopcy w łóżeczkach, a Darcy z Monic. Poszedłem na dół i usiadłem na kanapie. Nie wiem kto życzy sobie mojej śmierci. Ale wole aby zabił mnie niż moją rodzinę. Nie pozwolę nikomu dotknąć mojej żony, a tym bardziej dzieci. Styles myśl, rusz głową.. Poszedłem na górę i ukucnąłem przy łóżku. Pocałowałem rączkę córki i czoło dziewczyny. 
- Kocham was - szepnąłem. Żona złapała mnie za rękę. Podniosłem jej dłoń i przyłożyłem do ust całując.
- Chodź spać. - szepnęła. Zdjąłem koszulkę i położyłem się obok dziewczyn. Wziąłem żonę w ramiona. 
- Śpij kochanie.
- Co ty planujesz?
- jeszcze nie mam pomysłu. Jedno jest pewne. Wszystko dla was.
- Obiecałeś mi, że nie będziesz ryzykował.
- Obiecałem. Ale obiecałem tez, ze oddam za was życie gdy będzie trzeba. Na razie nie wiem kto to i czego chce.
- Więc śpij.
- Tak - Wtuliła się we mnie bardzo mocno. Nie spałem  całą noc. Ale nie miałem się jak ruszyć bo bym ją obudził. Dopiero gdy elektroniczna niańka dała znać poszedłem do Oliwiera. Wyciągał do mnie rączki.
- Chodź krolewiczu - Podniosłem go. Już nawet się trochę uśmiecha.
- Jemy? No i co się szczerzysz? - Wskazał paluszkiem za moimi plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem Monic.
- Cześć skarbie.
- Hej. Wyspałeś się ?
- No pewnie.
- Szkoda, że nie spałeś.
- Skąd wiesz ?
- Bo wiem jak oddychasz kiedy śpisz, a do tego całą noc bawiłeś się moimi włosami .
- Tak - przyznałem i podałem jej synka.
- Cześć syn nr 1.
- Ma...
- Mama.
- Ma..ma.
- Brawo syneczku ! - była taka szczęśliwa. Uśmiechnąłem się i oboje pocałowałem w czoło.
Poszedłem po Daniela i znieśliśmy ich na dół. Zrobiłem rodzinie śniadanie.
- Hazz, zostaniesz dzisiaj z dziećmi ? Chciałam z Avą iść do centrum, kupić chłopcom nowe ciuszki. Wiesz, jak szybko rosną.
- Tak, zostanę. - odparłem półprzytomny. - Ale Liam pójdzie z wami.
- Co ? Dlaczego ?
- Co ci wczoraj mówiłem?
- Nie będę z obstawą do sklepu chodziła rozumiesz ?
- Nie będziesz narażała życia, rozumiesz ?
- To tylko centrum. Tam jest pełno ludzi.
- No właśnie - popatrzyłem na nią.
- No właśnie. Czyli jest bezpiecznie.
- No własnie nie jest.
- Strasznie dramatyzujesz.
- Tak strasznie. Może niedługo nam auto albo dom pójdzie w powietrze.
- Co ty mówisz tatuś ?
- Jedz królewno. - Spojrzała na mnie z pretensjami i zajęła się kanapką. Gdy Monic wyszła, Liam pojechał z nią.  Byłem wykończony myśleniem. Siedziałem na dywanie z bliźniakami i córką.
- Braty no mówcie.. - jęknęła Darcey.
- Wiesz trochę za mali są.
- Cicho tato.
- Okay... położyłem się na plecach. Na moje nieszczęście bliźniaki raczkują.
Wszystkie szafki mają specjalne zamknięcia, a do rogów stołu przyklejone do rogów ochraniacze. Jak tylko zamknąłem oczy to jeden z nich na mnie wlazł.
- Hej maluchu.
- Ma-ma.
- Pięknie mówisz.
- Ma-ma. - pokazał na mnie paluszkiem.
- Nie. Jestem tata.
- Ta !
- Ta-ta.
- DA- DA.
- Tata.
- Mama.
- TATA.
- Ta-ta.
- Tak! - podrzuciłem Daniela.
- Mama.
- Eh - pocałowałem go i położyłem obok.
- Darcy jesteś głodna?
- tak.
- Weź Oliwiera i chodź ze mną do kuchni. - Wzięła go na ręce.. jakoś i poszliśmy tam.
Posadziłem młodych w krzesełkach i robiłem córce coś do jedzenia. Jak się odwróciłem to zobaczyłem najsłodszy obrazek świata. Darcy sama robiła kaszkę dla braci. 

10 komentarzy:

Szablon wykonała Clary G