- Co ci się stało?! -
spytałem przerażony.
- Szłam do Nialla i ona
się na mnie rzuciła..
- Boże...- zaniosłem ją
do łazienki. Cały czas płakała. Ja byłem wściekły. Zabiję
ją. Przysięgam ze ją zabiję. O patrzyłem rany mojej żony.
- Przepraszam Harry...
Przytulisz ?
- Chodź tu - zamknąłem ją
w ramionach.
- Po tym zostaną blizny ?
- szlochała.
- Nie są głębokie
księżniczko. Nie pozwalam ci samej wychodzić i nie interesuje mnie co
odpowiesz. Nie pozwalam. Rozumiesz?
- Tak.
- Musisz mi ufać.
- Harry ja... wiem,
że nie jestem dla Ciebie wystarczająco
dobra.
- Jesteś. Nie mów tak. Ja
nie jestem odpowiedni dla ciebie. - puściłem ją. - przeze mnie cierpisz.
- Cierpię, kiedy nie ma
cie obok.
- Zobacz ciągle grozi ci
niebezpieczeństwo.
- Przynajmniej się nie
nudzę.
- Zabawne. Chodź położysz
się spać.
- Harry ktoś puka do
drzwi. - Wytarłem ręce i poszedłem
otworzyć.
- Gdzie Monic ? - Louis
wparował do środka.
- W łazience. Przykro mi
ale twoja córka nie będzie miała matki.
- Co ?
- To że ją zajebie.
- A rób co chcesz,
wyjebane mam.
- Tak? Więc pilnuj Monic,
wychodzę. - Moja ukochana zeszła na
dół i się do niego przytuliła.
- Harry ? - zagadnął mnie
przyjaciel.
- Co? - zakładałem
kurtkę.
- Masz jakiś samochód ?
Mój idiotka podpaliła.
- Pięć. Kluczyki da ci
Monic. - zabrałem broń i wyszedłem.. Rozjebe ją na części.
Pojechałem prosto do domu
przyjaciela. Wparowałem do środka i złapałem ją za włosy. Później rzuciłem o
ścianę.
- Harry ? To gra wstępna
?
- Zapierdolę cię - Nie
wiem co jej odwaliło. Była świetną dziewczyną Nie bawiłem się nawet w
bicie. Po prostu wpakowałem jej kulkę w czoło, a potem spaliłem zwłoki. Wracałem do domu
wściekły. Wciąż ponieważ Monic cierpiała. Osobówka wyjechała nagle i zacząłem
hamować. Auto zatrzymało się na drzewie. Oddychałem niespokojnie. Mogło być
gorzej. Jedyne czego nie mogłem zrobić to ruszyć chorą noga Po chwili bólu to minęło.
Zwolniłem i niedługo potem byłem z moimi najbliższymi. Miałem święty kurwa
spokój. Dzisiejszy dzień był atrakcjami. Dziękuję bardzo. W domu był cały gang. Zapowiadała się nie
przespana noc. Wziąłem lód i dołączyłem do nich w salonie.
- Zdecydowaliśmy, że Liam
i ja z małą tutaj zamieszkamy. - poinformował mnie Louis.
- Jasne, pewnie -
przykładem lód do nogi.
- Co się stało kochanie ?
- Monic kucnęła obok mnie. Nie mogę na nią patrzeć. Ona cierpi.
Przeze mnie. nigdy
nie zasługiwałem na te kobietę. Ale ona mnie kocha. Jak
wariatka, a ja ją jak wariat. Pogłaskałem jej zraniony
policzek.
- Kocham cię. Nic się nie stało.
- Boli Cie ?
- Tyle co nic. Miałaś
spać.
- Bez Ciebie nie mogę.
- Dasz im pokoje?
- Już to zrobiłam.
Chodź.. - Powoli wstałem i
poszedłem za nią. - Z samego rana jedziemy
do szpitala.
- Tak, muszą ci to
przemyć.
- Nie. Muszą zbadać Twoje
kolano.
- Nie.
- Tak
- Nic mi nie jest. -
Zaśmiałem się.
- Widzę.
- Chodźmy spać.
- zrób to dla mnie.
- Eh dobrze.
- Dziękuję. - położyłem
się do łóżka w samych bokserkach, ale nie dane było mi zasnąć spokojnie. -
Muszę Cie uspokoić. - poczułem jej dotyk na tasiemce moich bokserek.
- Kochanie...
- Słucham ?
- Uspokajasz cudownie, ale
będą mieć co słuchać.
- I co ? - całowała moje
podbrzusze znowu patrząc mi w oczy. Westchnąłem. Nie
potrafiłem jej odmówić sprawiania mi przyjemności. Akurat kiedy dochodziłem
ktoś wlazł do pokoju. Monic się speszyła, ale nie kontrolując się trzymałem ją
za włosy. Była pod kołdrą. Wziąłem
głęboki oddech żeby nie zacząć wrzeszczeć. Eksplodowałem jej w usta.
Słyszałem, że się dławi, ale byłem zbyt rozkojarzony. Zacisnąłem rękę na
kołdrze i powstrzymałem krzyk oraz jęk. Dawno się z nią nie
kochałem, więc miałem mocny orgazm.
- Harry do cholery ! -
usłyszałem Louisa.
- Czego?!
- Syn Wam płacze.
-To go uspokój. Nie
umiesz?
- A co ja niańka jestem ?
- wkurwiona Monic odepchnęła go wychodząc z sypialni. Poprawiłem bokserki.
- Ona się zajmuje twoją córka.
- Bo to kobieta. - prychnął i wyszedł. Skurwysyn. Żadna go nie
będzie chciała. I dobrze. Nie zasłużył. Powoli wstałem i tak samo
wolno szedłem do dzieci.
- Boli Cie. Widzę. Już
spią. Cała czwórka.
- Chodź tu - przytuliłem
ją. - Jesteś najlepszą matką.
- A ty najlepszym mężem i
ojcem. Śpimy ?
- Chodź - wziąłem ją na
ręce i poszliśmy do sypialni. Pierdole. Żonę będę nosił na rękach do końca życia.
- Kocham Cie misiu. -
pocałowała mnie krótko kiedy się położyliśmy.
- Moje słońce -
przytuliłem ją i zasnęliśmy. Rano w domu było bardzo
spokojnie. Nikt nie płakał, nikt nie krzyczał. Nawet noga nie bolała. Po prostu było dobrze. Zszedłem na dół szukając
mojej ukochanej żony. Szykowała śniadanie w
kuchni. Muszę jej kupić coś ładnego. Coś co jej się spodoba.
- Harry już wstałeś ? -
uśmiechnęła się do mnie. Ma piękny uśmiech. Jak
zastanawiałem się czemu ją pokochałem to już wiem. Była najcudowniejsza.
Patrzyłem na nią uśmiechając się. Anioł.
- Louis i Liam już wyszli
do pracy. Dzieci bawią się w salonie. Siadaj i jedz.
- Daj mi popatrzeć i po
podziwiać.
- Daj spokój. -
pocałowała mnie krótko i zakryła buzię włosami, a ja założyłem kosmyk
włosów za jej ucho. Chowa zraniony policzek.
Wiem to. Zawsze próbuje wyglądać przy mnie idealnie. Najbardziej lubię ją w
dresie i poczochraną.
- Jesteś piękna kochanie.
- Zaraz. - Westchnęła i obok posiłku
postawiła kawę. Pociągnąłem ją na kolana.
- Powiedz mi czego pragniesz.
- Żeby Twoja noga była
zdrowa, mi zeszło to z twarzy i żeby dali nam wreszcie spokój.
- Tak będzie. Bo oni chcą
mnie wykończyć. Doprowadzić do tego ze sam się poddam i mnie zabiją.
- Kto ?
- Wróg.
- Jaki ?
- Nie wiem.
- Wszystko będzie dobrze
Harry.
- Musisz mi...coś obiecać. - bawiłem się jej palcami.
- Co ?
- Że zawsze będziesz
silna.
- Harry nie umrzesz. Nie
zostawisz mnie.
- Nie mam zamiaru. Po prostu
chcę wiedzieć, że jak coś się stanie to sobie poradzisz.
- Będę próbować.
- Dziękuję.
- Ale ty też coś mi
obiecaj.
- Tak?
- Że nic się nie stanie.
- Nie wiem. Nie mogę, bo
oddam za was życie.
- Nie będziesz musiał. Od
dzisiaj będę grzeczna. Obiecuję.
Super rozdzial kocham to !
OdpowiedzUsuń:) ;)
*o* <~~ Tylko tyle mogę powiedzieć. Czekam nn ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial czekam na nn . Xx
OdpowiedzUsuńBoski ;)
OdpowiedzUsuń