- Słyszałem co innego.
- Od kogo niby i co ?
- Kto to w salonie?
- Opiekunka dla Nell.
- Dobra?
- Nie wiem, to rozmowa kwalifikacyjna. O co Ci chodzi ?!
- Chcę dla niej jak najlepiej nie?
- Ta, sorry. - Zły wyszedł z mojego domu. Wróciłem do salonu. Hayley uspokajała małą.
- Przepraszam za to.
- Nic się nie stało.
- Pokażę Ci Twój pokój. - Wzięła malutką i poszła za mną. Otworzyłem drzwi do jednego z pokoi gościnnych.
- Podoba się ?
- Bardzo ładny - patrzyła na turkusowe ściany.
- Możesz tutaj pozmieniać.
- Jest idealnie.
- Zapłacę za wszystko, nie przejmuj się. Jeżeli potrzebujesz przewieźć rzeczy to dam Ci auto albo pomogę.
- No dobra. W tym akurat przyda mi się pomóc. Będę mieć niedziele wolne?
- Dogadamy się okej ?
- Spoko - mrugnęła do mnie z uśmiechem. - Gdzie odłożyć Nell?
- Jej pokój jest na wprost Twojego, a mój obok.
- Spróbuję zapamiętać - poszliśmy do pokoju małej. Odłożył a ją do łóżeczka. Niedługo roczek .
Będzie z niej dobra niańka.
- To ten...Idę..
- Chcesz to auto ?
- Przyda się. - Podałem jej kluczyki od czerwonego BMW. Miało być dla Avalon. No niestety nie doczekała się. Dziewczyna poszła ze mną do garażu. - Woow.
- Jest Twoje. Spoko.
- MOJE CO?!
- No co ?
- Nie wezmę od ciebie auta.
- Czemu ? Mi nie potrzebne
- Ale to za duży prezent. Jutro wrócę
- To nie prezent. Wyposażenie.
- Jasne.
- No tak.
- Dzięki.
- Nie ma za co. Do jutra. - wyciągnąłem do niej dłoń. Chyba się ogolę. Wszedłem do środka dziwnie zadowolony. Gdy rano przyjechała miała walizkę i dwa średnie pudełka. Pomogłem jej to wnieść do pokoju.
- Mała śpi?
- Tak.

- Nie będę przeszkadzał. Jak jesteś głodna albo coś to idź zjedz.
- Jak masz na imię ?
-Louis.
- Okay. - Uśmiechnąłem się i zamknąłem drzwi w chwili kiedy mała zaczęła płakać.
Oboje tam poszliśmy. Dziewczyna stanęła za mną. Podałem jej małą.
- Ciii aniolku. - Uśmiechnąłem się i poszedłem zrobić sobie coś do jedzenia. Musiałem jechać do firmy. Wreszcie by się przydało. Hayley dałem jeszcze klucze od domu. Zapewniła mnie, że sobie poradzi. Nie wiem czemu, ale jej ufam. Pojechałem do pracy. Dzień był nudny. Jak zwykle.
Gdy wróciłem czekał obiad, a dziewczyny leżały na dywanie i "rozmawiały"
- Cześć Wam. - pocałowałem córę w czoło.
- Taaat.
- Córaa. - uśmiechnąłem się. Wystawiła mi język i zaśmiała się.
- Hayley zrobiłaś obiad ?
- No jasne. Nie wiem czy lubisz.
- Wiesz, że nie musisz ?
- Lubie gotować.
- To miłe.
- Z reguły jestem miła.
- Cieszy mnie to. - uśmiechnąłem się i zacząłem jeść. Zrobiła coś ze szpinakiem, kurczakiem i makaronem i było dobre.
- Pycha. Jeszcze raz dziękuję. - podoba mi się ta dziewczyna. Wzięła talerze i poszła posprzątać, ale ciągle na oku miała Nel.
- Gdybyś chciała spotkać się dzisiaj z chłopakiem czy coś to okej, ja się zajmę małą.
- Nie, nie.
- Co nie ? Czemu ?
- Nie mam planów
- Nic z Ciebie nie wyciągnę.. - wywróciłem oczami.
- Nie nie mam chłopaka -
zaśmiał się.
- A wiesz, to ciekawe bo
ja też jestem singlem.
- No normalnie
przeznaczenie.
- Pomyślałem to samo.
- Haha jasne.
- Chyba się dogadamy.
- Taaataaa
- Nelly ? - zaskoczony
popatrzyłem na córkę. Śmiała się wpychając
paluchy do buzi.
- Nie jedz rączki. - Dziewczyna wzięła ją na
ręce i poszła na górę. Zeszła z małą ubraną w buty i granatową kurtkę.
- A panie dokąd ?
- Na spacerek.
- Pacielek !
- Brawo!
- Tata. - wyciągnęła
rączki. Hay mi ją podała i ubrała
buty. Córa się do mnie przytuliła.
- Co córcia ? - Kołysałem
ją.
- Tata, tata.
- Twój tata. Tylko twój.
Daj buziaka. - Zaśmiała się machając
nóżkami i dała mi mokrego całusa.
- Fuj. - skomentowałem i
jej oddałem. Położyła mi rączki na
twarzy i odepchnęła.
- Idź na ten spacer już.
- dałem ją Hay. Dziewczyna włożyła
dziewczynkę do spacerówki i wyszły. Poszedłem pod prysznic.
~*~
Na dół zeszła Hay z mała
ubraną w białą sukienkę. Nelly miała opaskę na włosach z kwiatkiem. Dzisiaj
były jej urodziny. Szliśmy trójką na lody.
Nie chce robić szopki jak Stylesowie. Dziewczynka siedziała na
moich kolanach, a ja ostrożnie dawałem jej deser.
Z Hayley ostatnio dużo
rozmawiamy. Dziewczyna opowiedziała
mi trochę o sobie. Jest z LA, a przyjechała tu studiować ale najpierw musi mieć
kasę. Nawet raz wyszliśmy na
spacer. Sami.
- Mam coś dla ciebie
Nelly - Blondynka wręczyła jej misia, a ta go przytuliła.
- Cienkuje. - szepnęła. Oboje się zdziwiliśmy.
Coraz więcej mówiła, chociaż miała dopiero rok.
- Mówiłeś, że jutro twoja
mama bierze Nell...Poszlibyśmy na piwo czy coś?
- Jasne. Będzie fajnie. - Uśmiechnęła się i wytarła
młodej buzie.
- A ja też coś mam, ale
czeka w domku.
- Domciu.
- Tak kochanie. - Podskoczyła na moich
kolanach i zaklaskała. Pocałowałem ją w tył
głowy.
- Idziemy Lou?
- Tak. - zapłaciłem i
wziąłem małą. Wracaliśmy powoli. Była
ładna pogoda. Myślę nad kupnem nowego
domu. Ten wiąże się ze
wspomnieniami. Tak, tak zrobię. - Hayley
?
- Tak?
- Pomożesz mi wybrać nowy
dom ?
- nowy?
- Tak.
- Z chęcią. - Uśmiechnąłem się do niej, a ona do mnie. Weszliśmy
do domu. Później przyjechali
Stylesowie, a Hayley się speszyła. Nie czuła się dobrze w
obcym towarzystwie. Zostawiła mi małą i poszła na górę.
- Gdzie Darcey i
bliźniaki ?
- U mojej mamy - odparł
Harry i ukucnął obok bawiącej się Nell. Dał jej prezent i
pocałował w czółko.
- Śliczna jest.
- Bo moja.
- Gratuluję.
- Dziękuję.
- Przyjdziecie na grilla?
- Kiedy ?
- Dzisiaj.
- Pewnie.
- To dobrze - poklepał mnie po plecach. Hayley wróciła na dół.
- Dzień dobry. -
powiedziała.
- Cześć. Jestem Harry, to
moja żona, Monic.
- Jestem Hayley. Miło was
poznać.
- Ciebie również.
- Moja niańka -
Powiedziałem.
- Twoja czy Nelly ? - skomentowała
Monic.
- Ta się zawsze
przypierdoli..
- Nie takim tonem. - a
ten jak zwykle jej broni.
- Bla, bla.
- Tomlinson nie wkurwiaj
mnie.
- Bo się czepia jakby
okres miała.
- Bo mam.
- Chyba wieczny.
- Zaraz wyjdziemy, jak
się nie uspokoisz. - Wziąłem córkę na ręce.
Musze mieć zajęcie bo naprawdę zacznę gadać na Monic. Hayley przyniosła
pokrojony tort.
- Usiądź z nami. - powiedziałem
do opiekunki. Usiadła obok mnie. Monic
wzięła małą.
Może mnie wkurzać, ale
matką jest zajebistą. No tego to akurat
zazdroszczę Harry'emu.

- Będziemy szli.
- O 18.
- Tak. - Pożegnaliśmy się i
wyszedł.
- Co jest o o 18?
- Grill u Stylesów.
- Zabierasz małą?
- Idziemy wszyscy.
- Nie, ja nie.
- Dlaczego ?
- To twoi znajomi.
- A ja chce, żebyś mi towarzyszyła.
- No jak chcesz.
- Nie jako niania. -
wymsknęło mi się zanim pomyślałem, ale ja tak mam często.
Heh oj Lou :* Rozdział świetny ;)
OdpowiedzUsuńMoże Louis w końcu ustatkuje się z normalną dziewczyną xd rozdział cudowny czekam ;)
OdpowiedzUsuńO jejciuuuu LoVkii :* <3 :* KC! Uwielbiam cie! <3 <3
OdpowiedzUsuńOo super czekam na nn . Xx
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńFajny !!! , liczę na kolejny jak najszybciej :) :D
OdpowiedzUsuń