- Zostań. Dziękuję.
- Za co ?
- Za to ze sprawiłeś mi
przyjemność i byłeś tym pierwszym to robiącym.
- Jesteś dziewicą ?
- Tak. - Pocałowałem ją w czoło. Zasnęła w moich ramionach.
~Harry~
- Miłego dnia Aniołku - Od prowadziłem moją córeczkę do szkoły.
- Tato boje się.
- Nie bój się. Poznasz
kolegów. Koleżanki. Lepiej to drugie.
- A jak mnie nie polubią
?
- Polubią.
- A skąd wiesz ?
- Bo jesteś cudowna. No
biegnij. - Dała mi buziaka i poszła tam. Patrzyłem jak znika w
szkole i wróciłem do domu. Monic krzyczała na
bliźniaków. Spojrzałem na 7 rozbity w tym miesiącu wazon i westchnąłem. Ukucnąłem i zebrałem
szkło. Z moim kolanem było dobrze. Przeszedłem krótki zabieg. Jest ok.
- Harry do cholery
powiedz im coś !
- Nie zrozumieją.
- Pierdole ! -
zdenerwowana poszła do kuchni. Zrobiłem małe
przemeblowanie. Wszystko co mogli stłuc pochowałem lub wyżej postawiłem. Bawili
się na dywanie. Poszedłem do żony.
Myła czysty blat
- Zostaw to - zabrałem
jej ścierkę i posadziłem dziewczynę na wyspie. Gładziłem jej uda.
- Co ? - znów jest na
mnie zła.
- Nie odpowiadam za
wszystko co zrobią moje dzieci.
- Twoje ? A, to miłe.
- Łapiesz mnie za słowa.
Nasze.
- Chce seksu.
- No właśnie kotek.
Dlatego ich usypiam. Zaraz padną - całowałem jej szyję.
- Chce zajść w ciążę. Wtedy się mną zajmujesz.
- Zawsze się tobą
zajmuję. Tylko dziele uwagę na waszą czwórkę. Czasem jest trudno.
- Jakoś ja daje rade.
- Przecież ja też
poświęcam ci dużo uwagi. Kochanie z tą ciąża to jest dobry pomysł ale jak oni
pójdą do żłobka.
- Jasne.
- I śpią - spojrzałem na
dywan. Wziąłem żonę i zaniosłem do łazienki. Jest nerwowa. Coś ukrywa.
- Powiesz mi czemu jesteś
zdenerwowana? - puściłem wodę.
- Nie jestem.
- Ale to widać.
- Przesadzasz Harry.
- Mów Monic - Odwróciłem
się do niej ściągając koszulę.
- No bo... Harry kupisz
mi coś ?
- Co byś chciała.
- Operacje..
- Jaką znowu operacje ?
- Odsysanie tłuszczu.
- Skąd?! Monic zastanów się
czasem co mówisz. Masz piękne ciało.
- Ale ja mowie serio.
- Ja też.
- Harry.
- Kochanie. Pokażę ci coś zaraz. Rozbierz się dla mnie. - Niepewnie zdjęła z siebie
ubrania i jak zwykle zasłaniała się. Stanąłem z nią przed
lustrem. Wziąłem jej dłonie w swoje i Położyłem na jej piersiach. - Są idealne.
- musnąłem jej szyję. Ścisnęła je sama. Wędrowaliśmy rękoma na jej brzuszek. -
Jest cudowny. Płaski, mój. - na uda. - Masz wspaniałe kształty ciała.
- Tyłek jest za duży.
- Nie. Idealny - ścisnąłem jej pupę.
- Nawet go objąć nie
możesz.
- Zrozum ze twój tyłek jest dobry. Proporcjonalny i strasznie seksowny. -oparłem jej dłonie na
umywalce i zdjąłem spodnie.
- Kłamiesz.
- Nie.
- Tak. Proporcjonalny bo
cała jestem tłusta.
- Nie jesteś tłusta! Piękna i normalna. I taka mi się podobasz. Pochyl się. - Zrobiła o co prosiłem. Lekko złapałem jej biodra
i powoli w nią wszedłem.
- Zabezpieczenie ?
- Nie. Zmieniłem zdanie.
Minie 9 miesięcy, oni będą więksi.
- Nie podoba mi się ta
pozycja... nie mogę Cie całować.
- Ale ja mogę -
pocałowałem jej szyję. Oparła się o umywalkę.
- A twój tyłek naprawdę
lubię - wchodziłem w nią mocniej.
- Musisz to powiedzieć,
bo co innego zrobisz ? Nie lubisz go dotykać.
- Lubię - zaśmiałem się.
- Jezu dziewczyno. Masz niepotrzebne kompleksy
- Lubisz, a tego nie
robisz. - kochamy się, a ona marudzi. Zaraz ją skutecznie uciszę. Wywróciłem oczami i
wbiłem się w nią mocniej. Jak znów zacznie jęczeć z powodu tyłka to dokończy
ustami.
- No bo ty cyckami się bawi - wsadziłem jej do ust moje palce. - Ssij. - No przynajmniej raz
posłuchała. Zrobiłem jej malinkę na obojczyku dochodząc.
- Harry.. - jęczała
dotykając swoich piersi. Moja dłoń jeszcze długo
masowała ją między udami. Od dzisiaj będę dbał o
jej tyłek i piersi i wszystko co się da. Pomogłem żonie wejść do
wanny i od razu wziąłem w ramiona. Jeszcze trochę
niespokojnie oddychała. Całowałem lekko jej szyję
i znów robiłem malinki.
- Wampir. - Zaśmiałem się jeżdżąc
ręką po jej udzie. Oparła się wygodnie o
moją klatkę i zamknęła oczy. Ale dobrze było trzymać
ją w ramionach. Dobrze było czuć ją obok.
Najbardziej cieszyło mnie to, że nigdy nie pomyślałem o tym, żeby ją zdradzić.
Wcześniej mi się to zdarzało. A ona po prostu jest
całym moim światem i nikt inny prócz niej się nie liczy. Nie mówię tu o
dzieciach.
- Kocham cię -
pocałowałem ją długo w usta.
- Ja Ciebie też bardzo
kocham..
- I nie cierpię się z
tobą kłócić.
- Przecież my się nie
kłócimy.
- Haha powiedzmy.
- Ja się tylko czuję
niedopieszczona..
- A ja naprawdę się staram.
- Dobrze Harry..
- Będę starał się
bardziej.
- Doceniam to. - Znów ją pocałowałem i
posadziłem na swoich kolanach. Mieliśmy dla siebie jeszcze dwie godziny. Około
15 pojechałem po córkę. Czekałem na nią oparty o
samochód. Przyszła i wyciągnęła do mnie ręce.
- I jak było? -
podniosłem dziewczynkę.
- Nie pójdę tam więcej.
- Pójdziesz. Codziennie
będziesz chodzić. Co się takiego stało.
- Nie będę !
- Musisz. No słucham.
- Bo oni mówią, że jestem
brzydka, a tata mnie nie kocha.
- Ale wiesz ze to nie
prawda. Pokaż charakter a nie poddawaj się dając im satysfakcję.
- Chcę do mamy.
- Już jedziemy. - Wtuliła mi się w szyję. Pocałowałem ją w głowę.
Moja księżniczka.
- Przepraszam, Pan Styles
?
- Tak? - Odwróciłem się.
- Chciałam przeprosić za
zachowanie mojego syna. Wiem, że sprawił Darcy przykrość.
- Tak chyba tak -
spojrzałem na kobietę. - Ale to nie pani ją obraziła - posłałem jej uśmiech.
- On jest bardzo ciężkim
dzieckiem i sam nie przeprosi. Wie Pan, on choruje na ADHD.
- Rozumiem. Darcy nie
smutaj już.
- Jeszcze raz
przepraszam. Wypisałam go ze szkoły, już nie powinno być problemów.
- A gdzie pójdzie? -
zapiąłem małą w samochodzie.
- Do szkoły specjalnej.
- Rozumiem..
- Do widzenia i jeszcze
raz przepraszam.
- Nie ma za co. Do
widzenia - odjechałem. Darcy nuciła coś kopiąc w
siedzenie.
- Zaraz będzie brudne. - Nie mówiąc już o tym, że
zaraz mnie szlag trafi. Jedną ręką prowadziłem
drugą z tyłu trzymałem jej kostki.
- Puść.
- To nie kop.
- Nie będę. - Puściłem ją i zajechałem
do sklepu. Kopnęła tak mocno, że
poczułem jej buta na moich plecach.
- DARCEY do cholery -
warknąłem.
- Bo zacznę płakać.
- Zamknij się dziecko. - Nic już nie
odpowiedziała, a jak otworzyłem jej drzwi to mnie zignorowała. Wyciągnąłem ją z
samochodu. Nie będzie mma dziecko rządzić. Zrobiłem zakupy i wróciliśmy.
Kazałem iść jej na górę a sam poszedłem do kuchni.
- Wyjaśnisz mi dlaczego
Darcy przyszła do mnie z płaczem ? - Monic zeszła na dół wyraźnie zdenerwowana.
- Nie wiem. Ma jakieś
humory. Przyjdzie popłacze i będzie wielce poszkodowana.
- Powiedziała, że kazałeś
się jej zamknąć.
- Wybacz, ale dziecko nie
będzie mną rządzić. Niech zacznie słuchać i zachowywać się normalnie to będzie
dobrze.
- Miała ciężki dzień. Tez
powinieneś spuścić z tonu.
- Darcy chodź tutaj - oparłem się o blat. Przyszła i stanęła za
plecami Monic.
- Nie lubię się
powtarzać. Jeśli cię o coś Proszę to posłuchaj a nie będę krzyczał.
Kiwnęła głową i poszła na
górę. Zeszła dopiero na obiad. Podłubała widelcem w
talerzu i wróciła do pokoju. Z Oliwierem poszedłem do
niej. Usiadłem na łóżku.
- Darcy umówmy się.
Ty słuchasz ja nie podnoszę głosu. Skarbie proszę.
- Ty się ciągle
wydzierasz. Zwłaszcza na mnie. Idź już.
- Nie wydzieram się bez
powodu.
- Tak tak.
- No tak. Dobrze wiesz co
mnie denerwuje a to robisz.
- A ja nie lubię jak się
wydzierasz i co ?
- To przestań mnie
denerwować. Proste.
- Ty mnie też.
- A czym ja cię denerwuje
hm? Dostajesz wszystko gdy jesteś grzeczna.
- Bo ty cały czas
siedzisz z Bratami.
- Zaczyna się - jęknąłem.
- Nie cały czas. Jest równo.
- Rób co chcesz.
- A ty do mnie tak nie
mów. Ile masz lat? Sześć wiec trochę szacunku do ojca. Wzruszyła ramionami i
schowała buzię w poduszce.
-Darcy - poprawiłem
Oliego i pogłaskałem ją po włosach. - Jak byłaś młodsza to tez potrzebowałaś tyle uwagi.
- A ja potrzebuję, żeby
ktoś mnie utulił czasami do snu. - pociągnęła nosem i odepchnęła moją rękę.
- Opowiadam ci bajki.
Teraz wymyślasz.
- Jak Ci się przypomni.
- Czyli często.
- Darcy ?! - usłyszałem
moją mamę.
- O nie...

- Maleńka moja...
Porozmawiam z tatusiem. Idź do Monic. - słyszałam jak ją całuje, a po chwili
stanęła przede mną.
- Już? Po zeznaniach?
- Harry co to do cholery
ma znaczyć, że dzwoni do mnie Darcy i płacze mi do telefonu ? Odbiło Ci kompletnie na głowę ?
- Mi? Darcy zapłacze, a wy
robicie aferę. Zachowuje się źle to tak jest. Nie jest pępkiem świata.
- Ale jest Twoim
dzieckiem do cholery.
- Tak. I dwójka
pozostałych tez. Dla każdego mam czas ale ona jest zazdrosna.
- Zabieram Darcy do
Holmes Chapel.
- Nie. Ma szkole.
- W Holmes Chapel też są
szkoły.
- Mieszka z nami bo my
jesteśmy jej rodzicami. Nigdzie jej nie zabierasz.
- Nie ? To się
wprowadzam.
Oj oj mamusia na głowie to będzie ciekawie ;o
OdpowiedzUsuńDarcy rzeczywiście trochę przesadza ale wydaje być się małą zazdrośnicą na dodatek trochę rozpieszczoną no ale to w końcu księżniczka Harry'ego...
Ściskam
You Belong With Me
zazdrośnica :)
OdpowiedzUsuńUuu ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńDobre.... :)
OdpowiedzUsuńNie spodziewala bym sie tego . Czekam na nn . Xx
OdpowiedzUsuń