czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział 37

- Zostań. Dziękuję.
- Za co ?
- Za to ze sprawiłeś mi przyjemność i byłeś tym pierwszym to robiącym.
- Jesteś dziewicą ?
- Tak. - Pocałowałem ją w czoło. Zasnęła w moich ramionach. 

~Harry~ 

- Miłego dnia Aniołku - Od prowadziłem moją córeczkę do szkoły.
- Tato boje się.
- Nie bój się. Poznasz kolegów. Koleżanki. Lepiej to drugie.
- A jak mnie nie polubią ?
- Polubią.
- A skąd wiesz ?
- Bo jesteś cudowna. No biegnij. - Dała mi buziaka i poszła tam. Patrzyłem jak znika w szkole i wróciłem do domu. Monic krzyczała na bliźniaków. Spojrzałem na 7 rozbity w tym miesiącu wazon i westchnąłem. Ukucnąłem i zebrałem szkło. Z moim kolanem było dobrze. Przeszedłem krótki zabieg. Jest ok.
- Harry do cholery powiedz im coś !
- Nie zrozumieją.
- Pierdole ! - zdenerwowana poszła do kuchni. Zrobiłem małe przemeblowanie. Wszystko co mogli stłuc pochowałem lub wyżej postawiłem. Bawili się na dywanie. Poszedłem do żony.
Myła czysty blat
- Zostaw to - zabrałem jej ścierkę i posadziłem dziewczynę na wyspie. Gładziłem jej uda.
- Co ? - znów jest na mnie zła.
- Nie odpowiadam za wszystko co zrobią moje dzieci.
- Twoje ? A, to miłe.
- Łapiesz mnie za słowa. Nasze.
- Chce seksu.
- No właśnie kotek. Dlatego ich usypiam. Zaraz padną - całowałem jej szyję.
- Chce zajść w ciążę. Wtedy się mną zajmujesz.
- Zawsze się tobą zajmuję. Tylko dziele uwagę na waszą czwórkę. Czasem jest trudno.
- Jakoś ja daje rade.
- Przecież ja też poświęcam ci dużo uwagi. Kochanie z tą ciąża to jest dobry pomysł ale jak oni pójdą do żłobka.
- Jasne.
- I śpią - spojrzałem na dywan. Wziąłem żonę i zaniosłem do łazienki. Jest nerwowa. Coś ukrywa.
- Powiesz mi czemu jesteś zdenerwowana? - puściłem wodę.
- Nie jestem.
- Ale to widać.
- Przesadzasz Harry.
- Mów Monic - Odwróciłem się do niej ściągając koszulę.
- No bo... Harry kupisz mi coś ?
- Co byś chciała.
- Operacje..
- Jaką znowu operacje ?
- Odsysanie tłuszczu.
- Skąd?! Monic zastanów się czasem co mówisz. Masz piękne ciało.
- Ale ja mowie serio.
- Ja też.
- Harry.
- Kochanie. Pokażę ci coś zaraz. Rozbierz się dla mnie. - Niepewnie zdjęła z siebie ubrania i jak zwykle zasłaniała się. Stanąłem z nią przed lustrem. Wziąłem jej dłonie w swoje i Położyłem na jej piersiach. - Są idealne. - musnąłem jej szyję. Ścisnęła je sama. Wędrowaliśmy rękoma na jej brzuszek. - Jest cudowny. Płaski, mój. - na uda. - Masz wspaniałe kształty ciała.
- Tyłek jest za duży.
- Nie. Idealny - ścisnąłem jej pupę.
- Nawet go objąć nie możesz.
- Zrozum ze twój tyłek jest dobry. Proporcjonalny i strasznie seksowny. -oparłem jej dłonie na umywalce i zdjąłem spodnie.
- Kłamiesz.
- Nie.
- Tak. Proporcjonalny bo cała jestem tłusta.
- Nie jesteś tłusta! Piękna i normalna. I taka mi się podobasz. Pochyl się. - Zrobiła o co prosiłem. Lekko złapałem jej biodra i powoli w nią wszedłem.
- Zabezpieczenie ?
- Nie. Zmieniłem zdanie. Minie 9 miesięcy, oni będą więksi.
- Nie podoba mi się ta pozycja... nie mogę Cie całować.
- Ale ja mogę - pocałowałem jej szyję. Oparła się o umywalkę.
- A twój tyłek naprawdę lubię - wchodziłem w nią mocniej.
- Musisz to powiedzieć, bo co innego zrobisz ? Nie lubisz go dotykać.
- Lubię - zaśmiałem się. - Jezu dziewczyno. Masz niepotrzebne kompleksy
- Lubisz, a tego nie robisz. - kochamy się, a ona marudzi. Zaraz ją skutecznie uciszę. Wywróciłem oczami i wbiłem się w nią mocniej. Jak znów zacznie jęczeć z powodu tyłka to dokończy ustami.
- No bo ty cyckami się bawi - wsadziłem jej do ust moje palce. - Ssij. - No przynajmniej raz posłuchała. Zrobiłem jej malinkę na obojczyku dochodząc.
- Harry.. - jęczała dotykając swoich piersi. Moja dłoń jeszcze długo masowała ją między udami. Od dzisiaj będę dbał o jej tyłek i piersi i wszystko co się da. Pomogłem żonie wejść do wanny i od razu wziąłem w ramiona. Jeszcze trochę niespokojnie oddychała. Całowałem lekko jej szyję i znów robiłem malinki.
- Wampir. - Zaśmiałem się jeżdżąc ręką po jej udzie. Oparła się wygodnie o moją klatkę i zamknęła oczy. Ale dobrze było trzymać ją w ramionach. Dobrze było czuć ją obok. Najbardziej cieszyło mnie to, że nigdy nie pomyślałem o tym, żeby ją zdradzić. Wcześniej mi się to zdarzało. A ona po prostu jest całym moim światem i nikt inny prócz niej się nie liczy. Nie mówię tu o dzieciach.
- Kocham cię - pocałowałem ją długo w usta.
- Ja Ciebie też bardzo kocham..
- I nie cierpię się z tobą kłócić.
- Przecież my się nie kłócimy.
- Haha powiedzmy.
- Ja się tylko czuję niedopieszczona..
- A ja naprawdę się staram.
- Dobrze Harry..
- Będę starał się bardziej.
- Doceniam to. - Znów ją pocałowałem i posadziłem na swoich kolanach. Mieliśmy dla siebie jeszcze dwie godziny. Około 15 pojechałem po córkę. Czekałem na nią oparty o samochód. Przyszła i wyciągnęła do mnie ręce.
- I jak było? - podniosłem dziewczynkę.
- Nie pójdę tam więcej.
- Pójdziesz. Codziennie będziesz chodzić. Co się takiego stało.
- Nie będę !
- Musisz. No słucham.
- Bo oni mówią, że jestem brzydka, a tata mnie nie kocha.
- Ale wiesz ze to nie prawda. Pokaż charakter a nie poddawaj się dając im satysfakcję.
- Chcę do mamy.
- Już jedziemy. - Wtuliła mi się w szyję. Pocałowałem ją w głowę. Moja księżniczka.
- Przepraszam, Pan Styles ?
- Tak? - Odwróciłem się.
- Chciałam przeprosić za zachowanie mojego syna. Wiem, że sprawił Darcy przykrość.
- Tak chyba tak - spojrzałem na kobietę. - Ale to nie pani ją obraziła - posłałem jej uśmiech.
- On jest bardzo ciężkim dzieckiem i sam nie przeprosi. Wie Pan, on choruje na ADHD.
- Rozumiem. Darcy nie smutaj już.
- Jeszcze raz przepraszam. Wypisałam go ze szkoły, już nie powinno być problemów.

- A gdzie pójdzie? - zapiąłem małą w samochodzie.
- Do szkoły specjalnej.
- Rozumiem..
- Do widzenia i jeszcze raz przepraszam.
- Nie ma za co. Do widzenia - odjechałem. Darcy nuciła coś kopiąc w siedzenie.
- Zaraz będzie brudne. - Nie mówiąc już o tym, że zaraz mnie szlag trafi. Jedną ręką prowadziłem drugą z tyłu trzymałem jej kostki.
- Puść.
- To nie kop.
- Nie będę. - Puściłem ją i zajechałem do sklepu. Kopnęła tak mocno, że poczułem jej buta na moich plecach.
- DARCEY do cholery - warknąłem.
- Bo zacznę płakać.
- Zamknij się dziecko. - Nic już nie odpowiedziała, a jak otworzyłem jej drzwi to mnie zignorowała. Wyciągnąłem ją z samochodu. Nie będzie mma dziecko rządzić. Zrobiłem zakupy i wróciliśmy. Kazałem iść jej na górę a sam poszedłem do kuchni.
- Wyjaśnisz mi dlaczego Darcy przyszła do mnie z płaczem ? - Monic zeszła na dół wyraźnie zdenerwowana.
- Nie wiem. Ma jakieś humory. Przyjdzie popłacze i będzie wielce poszkodowana.
- Powiedziała, że kazałeś się jej zamknąć.
- Wybacz, ale dziecko nie będzie mną rządzić. Niech zacznie słuchać i zachowywać się normalnie to będzie dobrze.
- Miała ciężki dzień. Tez powinieneś spuścić z tonu.
-  Darcy chodź tutaj - oparłem się o blat. Przyszła i stanęła za plecami Monic.
- Nie lubię się powtarzać. Jeśli cię o coś Proszę to posłuchaj a nie będę krzyczał.
Kiwnęła głową i poszła na górę. Zeszła dopiero na obiad. Podłubała widelcem w talerzu i wróciła do pokoju. Z Oliwierem poszedłem do niej. Usiadłem na łóżku. 
- Darcy umówmy się.  Ty słuchasz ja nie podnoszę głosu. Skarbie proszę.
- Ty się ciągle wydzierasz. Zwłaszcza na mnie. Idź już.
- Nie wydzieram się bez powodu.
- Tak tak.
- No tak. Dobrze wiesz co mnie denerwuje a to robisz.
- A ja nie lubię jak się wydzierasz i co ?
- To przestań mnie denerwować. Proste.
- Ty mnie też.
- A czym ja cię denerwuje hm? Dostajesz wszystko gdy jesteś grzeczna.
- Bo ty cały czas siedzisz z Bratami.
- Zaczyna się - jęknąłem. - Nie cały czas. Jest równo.
- Rób co chcesz.
- A ty do mnie tak nie mów. Ile masz lat? Sześć wiec trochę szacunku do ojca. Wzruszyła ramionami i schowała buzię w poduszce.
-Darcy - poprawiłem Oliego i pogłaskałem ją po włosach. - Jak byłaś młodsza to tez potrzebowałaś tyle uwagi.
- A ja potrzebuję, żeby ktoś mnie utulił czasami do snu. - pociągnęła nosem i odepchnęła moją rękę.
- Opowiadam ci bajki. Teraz wymyślasz.
- Jak Ci się przypomni.
- Czyli często.
- Darcy ?! - usłyszałem moją mamę.
- O nie...
- Babcia ! - moja córka pobiegła do niej. Zaraz się poskarży na mnie. Oczywiście. Pewnie. A dajcie mi święty spokój. Pocałowałem synka w czoło i dałem mu zabawkę.
- Maleńka moja... Porozmawiam z tatusiem. Idź do Monic. - słyszałam jak ją całuje, a po chwili stanęła przede mną.
- Już? Po zeznaniach?
- Harry co to do cholery ma znaczyć, że dzwoni do mnie Darcy i płacze mi do telefonu ? Odbiło Ci kompletnie na głowę ?
- Mi? Darcy zapłacze, a wy robicie aferę. Zachowuje się źle to tak jest. Nie jest pępkiem świata.
- Ale jest Twoim dzieckiem do cholery.
- Tak. I dwójka pozostałych tez. Dla każdego mam czas ale ona jest zazdrosna.
- Zabieram Darcy do Holmes Chapel.
- Nie. Ma szkole.
- W Holmes Chapel też są szkoły.
- Mieszka z nami bo my jesteśmy jej rodzicami. Nigdzie jej nie zabierasz.
- Nie ? To się wprowadzam. 

5 komentarzy:

  1. Oj oj mamusia na głowie to będzie ciekawie ;o
    Darcy rzeczywiście trochę przesadza ale wydaje być się małą zazdrośnicą na dodatek trochę rozpieszczoną no ale to w końcu księżniczka Harry'ego...
    Ściskam
    You Belong With Me

    OdpowiedzUsuń
  2. zazdrośnica :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spodziewala bym sie tego . Czekam na nn . Xx

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Clary G