wtorek, 6 sierpnia 2013

1.Dzień za dniem

~Music~
Dziw­ny jest ten świat, gdzie jeszcze wciąż mieści się wiele zła.

Poznałam go na imprezie. Pamiętam ten dzień, bo zmienił on całe moje życie.
Przyszłam do jednego z największych klubów, chcąc się rozerwać. Rzadko miałam czas na takie zabawy, więc skorzystałam, gdy zaprosił mnie przyjaciel. Tłum ludzi dobrze się bawiących, alkohol i głośna muzyka. Przechodziłam przez tańczące osoby, aby dojść do baru. Usiadłam na jednym z wysokich stołków i zamówiłam drinka. Oparłam głowę o swoją rękę i sączyłam alkohol. Na taniec nie miałam ochoty, nawet nie wiem po co ja tu przyszłam teraz... Uświadomiłam sobie, że tu nie pasuje. Mam inne nastawienie do życia. Jestem ułożona i spokojna. Nigdy nie robi rzeczy nie przemyślanych. Wolę wszystko zaplanować i mieć poukładane... Tak myślałam dotychczas, kiedy on wszystkiego nie zburzył.
Zeskoczyłam ze stołka po paru minutach i udałam się w celu szukania toalety. Znów sytuacja z przepychaniem się przez wszystkich. Kogoś trąciłam łokciem, kolejnego lekko popchnęłam, a i tak nikt nie zwracał na mnie uwagi. Ja bym to chociaż poczuła, a oni nic... Wreszcie wydostałam się z uścisku tłumu i dotarłam do korytarza. Poprawiłam sukienkę i szłam, szukając odpowiednich drzwi.
-Kurwa, Malik nie czaruję! Nie wiem co mamy zrobić, ale Tommo się wkurwi.- usłyszałam wkurzony głos za zakrętem. Na chwilę przystanęłam.
-Bo niby ja wiem... On się nie wkurwi, on nas zabije stary! Trzeba będzie zebrać chłopaków i ruszyć na jakąś akcję, inaczej leżymy. - drugi głos głośno westchnął.
Czemu przysłuchiwałam się ich rozmowie? Co mnie interesują sprawy innych ludzi?- zastanawiałam się, ale moje ciało nie chciało ruszyć się z miejsca. Jakaś blokada, która nie chciała ustąpić. Po prostu stałam i słuchałam, a serce biło co raz bardziej.
-Na jaką akcję?! Człowieku to trzeba mieć plan, a ja ci tak o tego nie wymyślę! Jasne, obrabujmy bank i będzie święty spokój...- teraz prychnięcie tego pierwszego głosu...Bardziej zachrypniętego.
-Dobra nie drzyj się tu są ludzie. Chodź jedziemy do szefa. Musimy pozbyć się w końcu tego frajera. Załatwi przelewy, oszuka system i go zabijemy.- drugi mężczyzna odezwał się bardziej spokojnym tonem.
Wiedziałam, że zaraz pojawią się przede mną. Wyjdą za zakrętu i co? I mnie zobaczą. Nie mogłam tu zostać. Oni nie byli grzecznymi chłopcami...z czego wnioskowałam z rozmowy. Odwróciłam się i próbując uspokoić przyspieszony oddech. Zaczęłam kierować się z powrotem, byleby stąd wyjść, ale ktoś mnie zatrzymał.
-Ej, laluniu. - Mocny chwyt za nadgarstek spowodował, że znowu się odwróciłam. Moim oczom ukazał się dość umięśniony, młody chłopak. Zielone oczy były przepełnione wściekłością, a lekko lokowate włosy spadały mu na czoło. - Co tu robisz i od jakiego czasu tu stoisz?!- warknął.
-Ja... ja..- chciałam coś powiedzieć, ale słowa więzły mi w gardle. Bałam się tego człowieka. Wyglądał naprawdę groźnie i jak się okazało później, taki był. Przełknęłam ślinę i uspokoiłam drżącą szczękę. - Przechodziłam tylko. - wydukałam wreszcie.
Zmrużył oczy, lustrując mnie wzrokiem.
-Chcesz mi powiedzieć, że szłaś do magazynu? - zadrwił, wskazując na wyraźny napis "Magazyn. Wstęp zabroniony"
-Nie, ja szłam do łazienki... Zgubiłam się... Puść mnie. - odważyłam się wydać taki rozkaz. 
Ten uścisk co raz bardziej bolał, a w moich oczach zbierały się łzy.
-Nie będziesz mi mówić co mam robić dziwko. - warknął powtórnie i lekko mnie popchnął na drugiego chłopaka. Tam ten był Mulatem i ciemnych oczach. Patrzył na mnie z pogardą i lekko się uśmiechał. Przytrzymał mnie, a ten pierwszy przyłożył mi broń do skroni. Teraz serce miałam już w gardle. 
-Co słyszałaś ? - wysyczał.
-Przysięgam, że nic...- skłamałam drżącym głosem.
Chciałam, żeby mnie już zostawili. Po prostu dali spokój, ale tak się nie stało.
-Kłamiesz! Słuchaj, słyszałaś nazwisko kolegi tak?- pokiwałam głową w odpowiedzi. - Więc nie możemy cię zostawić tak po prostu. Mogłabyś wszystko spieprzyć swoją własną głupotą.
-Co? - wydusiłam. - Puśćcie mnie! Przecież nic nikomu nie powiem, bo nawet nie wiem o czym...
On dobrze wiedział, że kłamię. Bo tak było. Wiedziałam, że chcą zrobić coś złego, znałam jednego nazwisko i poszłabym na policję. On to wiedział. Nie musiałam nic mówić, jego spojrzenie badało każdy mój ruch i reakcję. Moje policzki były już zupełnie mokre od łez i brudne od tuszu. 
-Puść ją Zayn. Ja się zajmę panią. - zielonooki chłopak, pociągnął mnie za ramię i schował broń. 
Wyprowadził mnie z klubu, wsadzając do auta. Zapiął mi pasy i poszedł zająć miejsce kierowcy. Byłam tak przerażona, że nie mogłam nawet nic zrobić. 
-Wywieziesz mnie i zabijesz? - wyjąkałam w pewnym momencie.
-Tak jasne i jeszcze cię zgwałcę. - prychnął.
Spojrzałam na niego jak na idiotę. Przed chwilą przykładał mi broń do głowy, a teraz sobie kpi? Boże co to za człowiek? Nie, nie chcę wiedzieć...- biłam się z myślami.
-Gdzie mieszkasz?- zapytał spokojnie.
On chyba nie myśli, że mu to powiem? Jeszcze czego... Jakiś kretyn, który jest niebezpieczny będzie wiedział gdzie mieszkam, No na pewno.
Auto gwałtownie zahamowało, a pas wbił się w moją klatkę.
-Słuchaj, dziwko, jak zadaje pytanie to masz odpowiedzieć rozumiesz?- złapał mocno mój podbródek.
-Tak.
-I spróbuj tylko skłamać z adresem, a pożałujesz tego...- zagroził.
Przymknęłam oczy i otarłam łzy. Nie chciałam go jeszcze bardziej wkurzyć. Wydukałam mu mój adres i się już nie odzywałam. Liczyłam, że wypuści mnie pod moim domem i da spokój.Po pół godzinie byliśmy na miejscu. Chciałam wyjść, ale mi nie pozwolił blokując drzwi.
-Pozwoliłem?
Pokręciłam głową, kompletnie skołowana.
-Teraz odprowadzę cię na górę i nie chcę cię już widzieć, jeśli to nie będzie konieczne.  Zawiadomisz policję, a ja cię zabiję słyszysz? - wysyczał w moją stronę. 
-Słyszę, głucha nie jestem. - mruknęłam.
-Jeszcze słowo.- warknął. - Nie pyskuj suko. - wyciągnął mnie z samochodu i zaniósł na górę przed drzwi mieszkania. -Jak masz na imię? - spytał jeszcze.
-Co cię to obchodzi? - zmarszczyłam czoło.
Przyparł mnie mocno do ściany, rękę zaciskając na mojej szyi.
-Zapamiętałaś pierwszą zasadę czy przypomnieć?! Pytam, to odpowiadasz. Słucham.
-Rosemary. Duszę się...
Puścił mnie gwałtownie i stanął dalej.
-Rosemary.- powtórzył obracając broń w dłoni.- Zejdź mi z oczu.
Już nic nie odpowiedziałam, tylko otworzyłam drzwi i bezpiecznie zamknęłam się od środka. W domu...Byłam w domu...Chciałam czuć się w nim bezpieczna, ale świadomość tego, że on wie gdzie mieszkam, mnie przerażała. A jeśli nie odpuści? - zastanawiałam się biorąc prysznic. Nie dostawałam żadnych odpowiedzi, a miałam mętlik w głowie...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć! Kolejna historia? Tak, chyba tak, jeśli mi wyjdzie. Być może będzie tak, że opowiadanie Rosemary zatrzyma się w połowie..hehe. Nie no to zalezy od pomysłu i od weny. Na razie 
te obie rzeczy mam, więc piszę. Nie wiem czy spodoba Wam się coś takiego, bo 1D występować będzie w ciemnej stronie mocy :D Także tego...
No, ale jednak liczę na szczere opinię co o tym myślicie. Jeśli macie jakieś do mnie pytania to wszystko w zakładce "Kontakt" wraz z moim gg.
Przepraszam za wiele wulgaryzmów :(

8 komentarzy:

  1. Wspaniały : ***
    To opowiadanie już mnie wciągnęło : ***
    Czekam na nn : ***

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział.
    Po prostu cudo
    Nie mogę się już doczekać kolejnego.
    Wstawiaj szybko

    OdpowiedzUsuń
  3. Niegrzeczny Harry. Oj nieładnie tak :c
    pokochałam te Twoje opowiadania. Sama wiesz które :D Tak w ogóle to I LOVE YOU :p
    Do następnego kochana :**
    Rosemary piękne imię :D
    No cholera... Już wolałabym mieć na imie Gertruda czy coś :c nie lubię swojego imienia. Miałak mieć na imię Olivia.No ae przecież mój tatuś musiał decydować. -_-

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie sie zapowiada :D
    Czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  5. hej świetny czekam na następny <33

    OdpowiedzUsuń
  6. zajebisty <3 zajebisty <3 i jeszcze raz zajebisty<3

    OdpowiedzUsuń
  7. No siostra jesteś genialna, jedyna i niepowtarzalna !!! Auta <3

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Clary G