Poznałam go na imprezie. Pamiętam ten dzień, bo zmienił on całe moje
życie.
Przyszłam do
jednego z największych klubów, chcąc się rozerwać. Rzadko miałam czas na takie
zabawy, więc skorzystałam, gdy zaprosił mnie przyjaciel. Tłum ludzi dobrze się
bawiących, alkohol i głośna muzyka. Przechodziłam przez tańczące osoby, aby
dojść do baru. Usiadłam na jednym z wysokich stołków i zamówiłam drinka.
Oparłam głowę o swoją rękę i sączyłam alkohol. Na taniec nie miałam ochoty,
nawet nie wiem po co ja tu przyszłam teraz... Uświadomiłam sobie, że tu nie
pasuje. Mam inne nastawienie do życia. Jestem ułożona i spokojna. Nigdy nie
robi rzeczy nie przemyślanych. Wolę wszystko zaplanować i mieć poukładane...
Tak myślałam dotychczas, kiedy on wszystkiego nie zburzył.
Zeskoczyłam ze stołka po paru minutach i udałam się w celu szukania
toalety. Znów sytuacja z przepychaniem się przez wszystkich. Kogoś trąciłam
łokciem, kolejnego lekko popchnęłam, a i tak nikt nie zwracał na mnie uwagi. Ja
bym to chociaż poczuła, a oni nic... Wreszcie wydostałam się z uścisku tłumu i
dotarłam do korytarza. Poprawiłam sukienkę i szłam, szukając odpowiednich
drzwi.
-Kurwa,
Malik nie czaruję! Nie wiem co mamy zrobić, ale Tommo się wkurwi.- usłyszałam
wkurzony głos za zakrętem. Na chwilę przystanęłam.
-Bo niby ja
wiem... On się nie wkurwi, on nas zabije stary! Trzeba będzie zebrać chłopaków
i ruszyć na jakąś akcję, inaczej leżymy. - drugi głos głośno westchnął.
Czemu
przysłuchiwałam się ich rozmowie? Co mnie interesują sprawy innych ludzi?-
zastanawiałam się, ale moje ciało nie chciało ruszyć się z miejsca. Jakaś
blokada, która nie chciała ustąpić. Po prostu stałam i słuchałam, a serce biło
co raz bardziej.
-Na jaką
akcję?! Człowieku to trzeba mieć plan, a ja ci tak o tego nie wymyślę! Jasne,
obrabujmy bank i będzie święty spokój...- teraz prychnięcie tego pierwszego
głosu...Bardziej zachrypniętego.
-Dobra
nie
drzyj się tu są ludzie. Chodź jedziemy do szefa. Musimy pozbyć się w
końcu tego frajera. Załatwi przelewy, oszuka system i go zabijemy.-
drugi mężczyzna odezwał się
bardziej spokojnym tonem.
Wiedziałam,
że zaraz pojawią się przede mną. Wyjdą za zakrętu i co? I mnie zobaczą. Nie
mogłam tu zostać. Oni nie byli grzecznymi chłopcami...z czego wnioskowałam z
rozmowy. Odwróciłam się i próbując uspokoić przyspieszony oddech. Zaczęłam
kierować się z powrotem, byleby stąd wyjść, ale ktoś mnie zatrzymał.
-Ej,
laluniu. - Mocny chwyt za nadgarstek spowodował, że znowu się odwróciłam. Moim
oczom ukazał się dość umięśniony, młody chłopak. Zielone oczy były przepełnione
wściekłością, a lekko lokowate włosy spadały mu na czoło. - Co tu robisz i od
jakiego czasu tu stoisz?!- warknął.
-Ja... ja..-
chciałam coś powiedzieć, ale słowa więzły mi w gardle. Bałam się tego
człowieka. Wyglądał naprawdę groźnie i jak się okazało później, taki był.
Przełknęłam ślinę i uspokoiłam drżącą szczękę. - Przechodziłam tylko. -
wydukałam wreszcie.
Zmrużył
oczy, lustrując mnie wzrokiem.
-Chcesz mi
powiedzieć, że szłaś do magazynu? - zadrwił, wskazując na wyraźny napis "Magazyn.
Wstęp zabroniony"
-Nie, ja
szłam do łazienki... Zgubiłam się... Puść mnie. - odważyłam się wydać taki
rozkaz.
Ten uścisk
co raz bardziej bolał, a w moich oczach zbierały się łzy.
-Nie
będziesz mi mówić co mam robić dziwko. - warknął powtórnie i lekko mnie
popchnął na drugiego chłopaka. Tam ten był Mulatem i ciemnych oczach. Patrzył
na mnie z pogardą i lekko się uśmiechał. Przytrzymał mnie, a ten pierwszy
przyłożył mi broń do skroni. Teraz serce miałam już w gardle.
-Co
słyszałaś ? - wysyczał.
-Przysięgam,
że nic...- skłamałam drżącym głosem.
Chciałam,
żeby mnie już zostawili. Po prostu dali spokój, ale tak się nie stało.
-Kłamiesz! Słuchaj,
słyszałaś nazwisko kolegi tak?- pokiwałam głową w odpowiedzi. - Więc nie możemy
cię zostawić tak po prostu. Mogłabyś wszystko spieprzyć swoją własną głupotą.
-Co? -
wydusiłam. - Puśćcie mnie! Przecież nic nikomu nie powiem, bo nawet nie wiem o
czym...
On dobrze wiedział, że kłamię. Bo tak było. Wiedziałam, że chcą zrobić
coś złego, znałam jednego nazwisko i poszłabym na policję. On to wiedział. Nie
musiałam nic mówić, jego spojrzenie badało każdy mój ruch i reakcję. Moje
policzki były już zupełnie mokre od łez i brudne od tuszu.
-Puść ją
Zayn. Ja się zajmę panią. - zielonooki chłopak, pociągnął mnie za ramię i
schował broń.
Wyprowadził
mnie z klubu, wsadzając do auta. Zapiął mi pasy i poszedł zająć miejsce
kierowcy. Byłam tak przerażona, że nie mogłam nawet nic zrobić.
-Wywieziesz
mnie i zabijesz? - wyjąkałam w pewnym momencie.
-Tak jasne i
jeszcze cię zgwałcę. - prychnął.
Spojrzałam
na niego jak na idiotę. Przed chwilą przykładał mi broń do głowy, a teraz sobie
kpi? Boże co to za człowiek? Nie, nie chcę wiedzieć...- biłam się z myślami.
-Gdzie
mieszkasz?- zapytał spokojnie.
On chyba nie
myśli, że mu to powiem? Jeszcze czego... Jakiś kretyn, który jest niebezpieczny
będzie wiedział gdzie mieszkam, No na pewno.
Auto
gwałtownie zahamowało, a pas wbił się w moją klatkę.
-Słuchaj,
dziwko, jak zadaje pytanie to masz odpowiedzieć rozumiesz?- złapał mocno mój
podbródek.
-Tak.
-I spróbuj
tylko skłamać z adresem, a pożałujesz tego...- zagroził.
Przymknęłam
oczy i otarłam łzy. Nie chciałam go jeszcze bardziej wkurzyć. Wydukałam mu mój
adres i się już nie odzywałam. Liczyłam, że wypuści mnie pod moim domem i da
spokój.Po pół godzinie byliśmy na miejscu. Chciałam wyjść, ale mi nie pozwolił
blokując drzwi.
-Pozwoliłem?
Pokręciłam
głową, kompletnie skołowana.
-Teraz
odprowadzę cię na górę i nie chcę cię już widzieć, jeśli to nie będzie
konieczne. Zawiadomisz policję, a ja cię zabiję słyszysz? - wysyczał w
moją stronę.
-Słyszę,
głucha nie jestem. - mruknęłam.
-Jeszcze
słowo.- warknął. - Nie pyskuj suko. - wyciągnął mnie z samochodu i zaniósł na
górę przed drzwi mieszkania. -Jak masz na imię? - spytał jeszcze.
-Co cię to
obchodzi? - zmarszczyłam czoło.
Przyparł
mnie mocno do ściany, rękę zaciskając na mojej szyi.
-Zapamiętałaś
pierwszą zasadę czy przypomnieć?! Pytam, to odpowiadasz. Słucham.
-Rosemary.
Duszę się...
Puścił mnie
gwałtownie i stanął dalej.
-Rosemary.-
powtórzył obracając broń w dłoni.- Zejdź mi z oczu.
Już nic nie odpowiedziałam, tylko otworzyłam drzwi i bezpiecznie
zamknęłam się od środka. W domu...Byłam w domu...Chciałam czuć się w nim
bezpieczna, ale świadomość tego, że on wie gdzie mieszkam, mnie przerażała. A
jeśli nie odpuści? - zastanawiałam się biorąc prysznic. Nie dostawałam żadnych
odpowiedzi, a miałam mętlik w głowie...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć!
Kolejna historia? Tak, chyba tak, jeśli mi wyjdzie. Być może będzie
tak, że opowiadanie Rosemary zatrzyma się w połowie..hehe. Nie no to
zalezy od pomysłu i od weny. Na razie
te
obie rzeczy mam, więc piszę. Nie wiem czy spodoba Wam się coś takiego,
bo 1D występować będzie w ciemnej stronie mocy :D Także tego...
No,
ale jednak liczę na szczere opinię co o tym myślicie. Jeśli macie
jakieś do mnie pytania to wszystko w zakładce "Kontakt" wraz z moim gg.
Przepraszam za wiele wulgaryzmów :(
Wspaniały : ***
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie już mnie wciągnęło : ***
Czekam na nn : ***
Świetny początek. <3;-)<3;-)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.
OdpowiedzUsuńPo prostu cudo
Nie mogę się już doczekać kolejnego.
Wstawiaj szybko
Niegrzeczny Harry. Oj nieładnie tak :c
OdpowiedzUsuńpokochałam te Twoje opowiadania. Sama wiesz które :D Tak w ogóle to I LOVE YOU :p
Do następnego kochana :**
Rosemary piękne imię :D
No cholera... Już wolałabym mieć na imie Gertruda czy coś :c nie lubię swojego imienia. Miałak mieć na imię Olivia.No ae przecież mój tatuś musiał decydować. -_-
Fajnie sie zapowiada :D
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy <3
hej świetny czekam na następny <33
OdpowiedzUsuńzajebisty <3 zajebisty <3 i jeszcze raz zajebisty<3
OdpowiedzUsuńNo siostra jesteś genialna, jedyna i niepowtarzalna !!! Auta <3
OdpowiedzUsuń