środa, 21 sierpnia 2013

7. Just Can't Let Her



    Kochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to, żeby był, jaki jest.

Obudziło mnie ciche zbieganie po schodach. Udawałem że śpię .
Potem chodzenie i otwieranie szafek dochodziło z kuchni. Woda, smażenie, czajnik. Co jest do cholery?
Podniosłem się i przetarłem twarz. Wszedłem do kuchni opierając się o framugę.
Zobaczyłem nie byle jakie śniadanie i dziewczynę nalewającą do kubka gorącej wody.
-Ekhem ..
Odwróciła się nagle przestraszona.
- Ja...chciałam..t-to na przeprosiny. Przepraszam. - postawiła kubek na stole obok reszty.
Podniosłem brew, zmarszczyłem czoło i spojrzałem na nią. Żarty sobie robi czy jak?
- Nie patrz tak, nie otruje cię. Patrz... - wzięła kilka plasterków ogórka do ręki i włożyła do ust. - Żyje.
-A gdzie jest Rosemary?- rozejrzałem się po kuchni.
- Ha-ha-ha. Smacznego.
Usiadłem przy stole i wziąłem kubek kawy. Przysięgam że jak zacznie gadać to nie wiem co zrobię .
- Będę mogła wrócić dziś do domu? - przecież ona by nie wytrzymała.
-Lubię ciszę o poranku.- zignorowałem jej pytanie .
- Nie lubię być ignorowana - odpyskowała, lecz po chwili pokazała ręką żebym nic nie mówił. - Sorry, już jestem cicho.
Pokiwałem tylko głową i wziąłem kanapkę którą zrobiła. Patrząc na nią zjadłem śniadanie. Odłożyłem naczynia do zmywarki i dopiłem kawę
Dziewczyna patrzyła na mnie jakby czekała sam nie wiem na co.
-Słucham panią?- oparłem się o blat biorąc łyk napoju .
- Odpowiesz na moje pytanie?
-Które bo właśnie zadałaś kolejne .
- Będę mogła dzisiaj wrócić do domu? - ledwo utrzymała spokojny ton głosu.
-Tak, będziesz. Dziś muszę pomęczyć więźnia .
W jej oczach zobaczyłem przerażenie.
- Mogę już? - ledwo powiedziała.
-Nie. Co taka wystraszona? Przejedzie się trochę po asfalcie to nam hasła wyśpiewa .
- Błagam, przestań! - zakryła głowę rękami.
-Co?- zaśmiałem się.-Jezu Rose nie jestem masochista .
- Dlaczego nie możesz mnie już odwieść? - zmieniła temat.
-Wiesz co? Odwiozę cię ale po południu będziesz mi potrzebna.- wpadł mi pomysł. Co ja będę męczyć tego chłopaka. Ona sobie poradzi .
- Koniecznie? - popatrzyła na mnie błagalnie.
-Koniecznie .
- O której?
-O 14. Weźmiemy Maye. Ja się nią tu zajmę a tobą zajmie się Niall .
- Wolałabym ją zostawić u mamy.
Nie odpowiedziałem na to.
Parę minut później wiozłem ją do jej domu.
-O 14. Ty i Mayka.- powiedziałem parkując pod jej kamienicą .
Dziewczyna wysiadła z auta, mocno trzaskając drzwiami, po chwili znikła za drzwiami.
Ja w tym czasie pojechałem do pracy. Aaron nasz informatyk porwany nadal nic nie pisnął.
Koniecznie musieliśmy to zmienić, te informacje były nam niezbędne.
-Słuchaj ja się nie będę bawił. Przejedziesz zaraz tą gębą po bruku.- warknąłem .
Popatrzył na mnie i po chwili odwrócił głowę w drugą stronę.
Walnąłem bronią w jego skroń że poleciała krew
-Hasło -syknąłem.
Skrzywił się z bólu lecz dalej nic nie mówił. Był twardy, to trzeba było przyznać.
-Zayn rzuć mi linę.- poprosiłem.
Malik wyciągnął z torby sznur i rzucił w moim kierunku.
Związałem ręce temu debilowi i pociągnąłem za ramię.-Idziemy na przejażdżkę .
Wyprowadziłem go z budynku, za nami szedł jeszcze Zayn i Liam.
-Kluczyki od samochodu.- rzuciłem do Malika.-Chcesz mieć ten zaszczyt i prowadzić ?
- To jedziemy. - chłopak odpowiedział siadając na swoje miejsce.
-Poszorujesz nam asfalt .- uśmiechnąłem się sztucznie do Aarona.
Wszystko było gotowe. Dałem znak Malikowi.
-Styles Malik do...mnie? Chcecie go zabić?!- wrzasnął Louis .
- Ale hasło... - zaczął Zayn.
-No hasło! Jak go zabijecie do go nie dostaniemy!
- Kurwa. - zakląłem pod nosem i poszedłem stamtąd.
Pogadałem z Niallem i pojechałem na chwilę do domu. Wziąłem jakieś dokumenty które były potrzebne Horanowi bo coś mu się przypomniało i musiałem mu to zawieść. W tym czasie Aaron był z powrotem w piwnicy. Przed 14 pojechałem do Rosemary .
Wysiadłem z auta i wszedłem do domu który był otwarty.
-Rose!
- Już! - wyszła z kuchni z małą na rękach która jadła chrupki.
-Cześć kochanie.- wziąłem ją na ręce i pocałowałem w policzek .
- Chceś? - przyłożyła mi chrupkę do ust.
Rozchyliłem wargi i zjadłem to co mi dała uśmiechając się.
-Dziękuję .
- Doble. - napakowała sobie tym całą buzię.
-To bierzemy chrupki i jedziemy do mnie dobrze? Skarbie ubierz sukienkę. Musisz wyglądać bardziej drapieżnie - powiedziałem do Rose .
- Przepraszam?
-Potem ci wytłumaczę .
Dziewczyna znikła na w sypialni, by po chwili zejść już przebrana. Wyglądała kurwa tak zajebiście...
Patrzyłem na nią i byłem zazdrosny. Dla mnie się tak nie ubiera ale do pracy to już tak...grrr .
Wsiedliśmy do mojego auta i ruszyłem.
Odwiozłem ją do chłopaków. Maya została w samochodzie a ja objąłem Rosemary i podprowadziłem do reszty.
- powiesz mi wreszcie po co to wszystko?
-Musisz kogoś przekonać. Niall ci wytłumaczy. Jak cię któryś będzie chciał dotknąć co możesz nawet gryźć i kopać. Potem mi powiedz czy cię nie obrażali.- pocałowałem ją szybko i wróciłem do land rovera.
- Gdzie mama? - usłyszałem z tyłu auta.
-W pracy słońce.- odjechałem stamtąd i pojechałem do siebie.
- To ja pójdę do babci?
-Nie. Zostaniesz ze mną. Przecież mnie lubisz.- uśmiechnąłem się wchodząc z nią do domu.
- Lubię. - uśmiechnęła się.
-W takim razie idę po lody i oglądamy filmy.
Dziewczynka zaczęła piszczeć i skakać. Zaśmiałem się, wziąłem lody i puściłem film. Jaka ona była słodka i urocza. Nie wiem czemu ale przypominała mi trochę Louisa . Na tą myśl mimowolnie się skrzywiłem. Film się skończył, a mała zaczęła marudzić.
-Chcesz popływać z wujkiem w basenie?
- Chcę!
-No to idziemy.- zdjąłem jej bluzeczkę i spodenki aby była tylko w majteczkach i wziąłem do basenu
Cały czas się śmiała. Na początku trochę się bała ale potem szalała aż czasami trudno było za nią nadążyć.
-Dobra mała wchodzimy.- otuliłem ją ręcznikiem .
- Kiedy mama będzie?
-Wieczorem.-zacząłem ją karmić .
Zjadła wszystko, była strasznym żarłokiem. Potem zasnęła mi na kolanach, musiałem ja strasznie zmęczyć.
przykryłem ją kocem i ułożyłem na sofie. Wziąłem jabłko i telefon dzwoniąc do Horana .
- Halo?
-Jak tam?
- Nie jest źle, trudno było na początku.
-Czyli? Wyciągnęła coś ?
- Coś. Niewiele, ale trochę mamy.
-Czyli jeszcze nie włamiemy się do kont federalnego ?
- Jeszcze nie. Nie chce mi się tego tłumaczyć. Sam zobaczysz, tak czy tak, spisała się.... i nie tylko ja tak myślę.
-Niall ale jest bezpieczna? Czy mam tam pojechać i mu przypierdolić.- dobrze wiedział kogo mam na myśli.:
- Skąd ja mam wiedzieć co mu do łba strzeli ? Wiesz jaki jest.
-Ale Mayka mi śpi ..Odwieziesz małą czy mam po nią jechać ?
- Do ciebie?
-Tak.
- Dobra, cześć. - rozłączył się.
Położyłem się obok Mai i sam nie wiem kiedy zasnąłem .
Obudziło mnie zamykanie drzwi. Wstałem i w przedpokoju zobaczyłem Rose.
- Gdzie mała?
-Śpi.- przytuliłem ją mocno.
- Wezmę ją na ręce i odwieziesz nas? - spytała.
-Proszę zostań.-wyszeptałem całując jej włosy. Nie chciałem dziś zostać sam.
- To co robicie jest okropne. - powiedziała siadając na kanapie.
-Rose nie mów o pracy. Nie dziś.- poprosiłem.-Jesteś głodna?
- Nie. - odpowiedziała krótko.
-Muszę jechać na wyścigi.- powiedziałem sam do siebie. No musiałem .
- Jakie wyścigi?
-Nie ważne.- wziąłem Maye na ręce i zaniosłem do pokoju dla dzieci .
- Kiedy jedziesz?
-W nocy.
- Musisz? - spytała cicho.
Przysunąłem ją do siebie
-Przecież będziesz spała .
- NIe chce zostać z małą sama w tym domu.. - mówiła tak że ledwo ją słyszałem.
-Dlaczego szepczesz? Czego się boisz? Ten dom jest jak azyl.
- Musisz jechać? - powtórzyła pytanie.
-Chcę odreagować .
- Rób co chcesz. - przeczesała ręką włosy.
-Idź do sypialni. Przebierz się w moją koszulkę i spij.
- Nie potrzebuje twoich rzeczy. - nawet kiedy ja byłem zmęczony, ona była zmęczona i tak musiała się stawiać.
-Rosemary nie dyskutuj ze mną.- westchnąłem otwierając jej drzwi od pokoju.-Dobranoc.
- Pa - powiedziała obrażona.
Zamknąłem sypialni i zjechałem po drzwiach chowając twarz w dłoniach .Wziąłem parę głębszych oddechów żeby się uspokoić. Zacząłem myśleć. Zależało mi na tej dziewczynie. Nie pozwoliłbym skrzywdzić jej ani Mai. jednocześnie grała mi na nerwach chyba bardziej niż sam Tomlinson. Miałem wrażenie że ja nie dam rady .po prostu coś mnie trafi przy niej. Walnąłem ze złości pięścią w te pieprzone drzwi.
Nie przemyślałem tego bo już po chwili otworzyły się i zobaczyłem przestraszona Rose.
-Wybacz..- szepnąłem.
- Wszystko dobrze?
-Nie.- przyznałem. -Nie martw się. Śpij nie będę już w nic walił .
- Skoro chciałeś żebym poszła spać trzeba było skłamać i powiedzieć że jest ok. - usiadła obok mnie co zdziwiło mnie jak nic.
-Nie rozumiem cię.
- Ja ciebie też nie.
-Witaj w klubie.- objąłem ją ramieniem .
- Kiedy będziesz jechał?
-Mówiłem ci że w nocy. Jak zaśniesz .
- Już jest noc, wczesna ale noc, a zasypiać umiem sama.
-Wiem...Jakbym nie wrócił ...- zacząłem .
- Dlaczego miałbyś nie wrócić?
-Bo jest taka możliwość. To dom i wszystko co moje jest twoje.- wstałem
- Ej Harry czekaj. - stanęła na przeciwko mnie. - Niczego od ciebie nie chce. Zostań, odreaguj inaczej. Rozwal coś, upij się...cokolwiek.
-Ale ja ci wszystko dam. Czemu mam zostać? Wolę się ścigać. Jak zginę go zginę.-wzruszyłem ramionami .
- Ale ja się boję zostać z tym wszystkim sama.
-Masz Nialla. Liam też ci pomoże. Kurde to tylko wyścig. Jak mnie lou z toru zepchnie co na pewno zrobi no to nie przeżyje .
- Kurwa mać masz zostać! - krzyknęła tak że byłem pewien iż obudziła dziecko.
Spojrzałem na nią zaskoczony. Nie wiedziałem o co jej chodzi.
-Pocałuj mnie .- poprosiłem słabo .
Podeszła do mnie.
- Zostaniesz?
-Dla ciebie tak.
Popatrzyła na moją twarz jeszcze raz i pocałowała mnie.
Objąłem ją delikatnie i oddałem pocałunek. Miałem wrażenie że wszystko w okół znikło .
Była przy mnie. Stała tuż obok. Była moja czy tego chce czy nie. Nie pozwolę jej odejść.
-Rosemary.- jej imię cisnęło się na moje wargi. Szybciej oddychając odsunąłem usta od jej ust .
Popatrzyła na mnie i sama nie wiedziała co ma powiedzieć.
Pogłaskałem ją po policzku nie odzywając się.
- Nie wiem jak chcesz sobie teraz odreagować ale masz zostać. - powiedziała zdecydowanym głosem.
-Wiesz czego chcę. Czego pragnę.- wyszeptałem .
- Ludzie nie zawsze dostają to czego chcą.
-Wiem Rose.- pocałowałem ją we włosy.-Idź spać skarbie.
- Nigdzie nie pójdziesz?
-Nie. Nie pójdę.
- Co jutro...? Będę mogła wrócić z małą do domu?
Przymknąłem powieki. Nie chciałem aby wracała.
- Więc?
-Jeżeli musisz.- ledwo powiedziałem i odwróciłem się idąc do Mayki .
- Po co tam idziesz?
-Mam odreagować prawda?- wszedłem do jej pokoiku. Położyłem się obok całując jej czółko. Zamknąłem oczy i słuchałem jak oddycha .
Już prawie spałem kiedy poczułem na sobie koc. Mocniej przygarnąłem do siebie maleństwo i zasnąłem.

Z tej strony Klaudyś. Ktoś mnie pewnie zna, a ktoś tam nie. To bez znaczenia. Dodaję rozdział za Alę bo jej wredny ojciec, którego mam ochotę zamordować dał jej szlaban na internet. Wredny co nie? No i Ala będzie dopiero w weekend. Postaracie się i dodacie jej duużo komentarzy. Ładnie proszę. To chyba tyle.

15 komentarzy:

  1. Świetny <3 Czekam na następny ♥♥ x

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebiście masakra, nie wiem czemu ale chce żeby Rose była z Lou ;p czekam na nexta z niecierpliwością ;p weny i buziole ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niee tylko nie to. Ma byc z Harrym!!!

      Usuń
  4. rozdział zajebisty:D czekam na nn - patrysia

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG!!! Genialne. Uwielbiam Harry'ego z twojego opowiadania. Jest taki miły i kochany, ale zarazem wredny i dupkowaty ;] Cieszę się, że Hazza postanowił zrezygnować ze swojego "odreagowania", bo nie wiem co bym zrobiła, jakby mu się coś stało. Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Harry jest idealny, a razem z Rose to para więcej niż idealna ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej hej!
    Ohohoho Rosemary! Tego się nie spodziewałam. Śniadanie. Nono!
    Już w pewnym momencie myślałam, że oni serio "zabiorą go na przejażdżkę", jednak na całe szczęście Lou wszedł. Oni nie myślą logicznie.
    Ohhh…Rose trochę z niego wygiągnęła, no brawo :)
    I Harry wymęczył biedną Maykę…ale wydawała się szczęśliwa :3
    I dobrze że Rose powstrzymała go od tych wyścigów!
    Czyli jednak mu na niej zależy…wow…i to taki słodkie "jak zginę, to to wszystko jest twoje"…awww *0*
    Harry…po nim spodziewałam się innej formy odreagowania…a tu proszę! Poszedł się przytulić do Mayki *0*
    Rozdział jest taki fajny, bardzo mi przypadł do gustu. Czekam na nn
    Maja :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Harry i Rose = beautiful para :D < 3333333333333

    OdpowiedzUsuń
  9. No bravo siostrzyczko jak zwykle genialny rozdzialik :) Tęsknie :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Awww *.*
    ONI SIĘ POCAŁOWALI ! <3
    ZAJEBISTY ROZDZAIŁ ;**
    Tak słodko <3
    Pisz szybko kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham tego wspaniałego bloga ! <3 ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. zajebisty i już jestem tego pewna w 99% że louis jest ojcem mayki :D kocham i czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  13. super czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  14. czekam na następny rozdział,ale blog mega. *.*

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Clary G