Odsunął się.
- Ava -upomniał mnie.
- Idź do niej ! Idź ! Do
swojej głupiej żony ! - krzyczałam wkurwiona na niego. Dawał mi sygnały, a
teraz nie.
- Nigdy nie mów tak o
Monic - złapał mocno mój podbródek. - Uznam, że jesteś zdesperowana i o tym
zapomnę. -wstał. -Jedziesz czy nie?
- Oddam Ci się.
- Słucham?!
- Wiem, że chcesz.
Powiedziałeś, że się martwisz, złapałeś mnie za rękę. Widziałam Twoje sygnały.
- Avalon zwariowałaś ?!
Jesteś naszą przyjaciółką.
- Przecież nikt się nie
dowie.
- Nie będę zdradzał
swojej żony. Dziewczyno zwariowałaś - wyszedł.. Trzeba go jakoś pokłócić
z Monic. Wtedy przyjdzie. Następnego dnia
pojechałam do niej. Musze jej powiedzieć, że WIDZIAŁAM Harry'ego z inną.
- A Ty co tutaj robisz ?
- jest na mnie wściekła. Harry na pewno jej powiedział co sie wczoraj stało.
- Chciałam z tobą
pogadać.
- O czym ? - trzymała na
rękach jednego z bliźniaków. Jaki podobny do Harry'ego.
- Chciałam cię po prostu
uświadomić, że Harry wczoraj mnie skrzywdził - zmiana planów. Udaje zdruzgotaną.
- Eww nie wierzę Ci
- Ale taka prawda!
Wykorzystał to, że byłam w takim stanie.
- Harry taki nie jest, a
Ty próbujesz nas pokłócić bo zazdrościsz.
- Tak było - otarlam łzy.
Tak! Zazdroszczę! Masz wszystko dziewczyno.
- Skończ tą szopkę. Nie
skłócisz mnie z Harrym. A tak dla Twojej wiadomości Harry nie może uprawiać
seksu przez 2 tygodnie.
- Nie powiedziałam ze
mnie zgwałcił.
- Więc co strasznego Ci
zrobił ?
- Kochanie ale ja nie
wiem gdzie są te śpioszki. Szu...- stanął przy mas z drugim chłopcem.
Dała mu długiego całusa.
Miałam ochotę wydrapać jej oczy.
- Co jest? - objął ją
ręką.
- Odpowiedz mi Avalon.
- No na pewno nie przy
nim!
- Zejdź mi z oczu. -
powiedziała i zamknęła mi drzwi przed nosem.
~Harry~
Wziąłem talerze z
pizzą i poszedłem na górę do Darcy.
- Proszę dziewczyny - bawiła się z Clarą
nowa koleżanką. Pocałowałem córeczkę w czoło i Zszedłem na dół. - Monic?
- Tak ? - czyściła buźki
bliźniaków.
- Nic jej nie zrobiłem -
Powiedziałem cicho.
- Wiem. - Pocałowałem jej kark i
Położyłem dłonie na jej talii. - Musimy iść do lekarza.
- Po co ?
- Zrobić usg - Odsunąłem
się i zbierałem zabawki.
- A.. to fałszywy alarm
wiesz ? - Chyba odetchnąłem z ulgą.
- Ale nie poroniłaś ? - wyprostowałem się po chwili.
- Nie
- To dobrze. Pojadę do
Louisa.
- Zostań.
- Nie wiem co on
wymyślił. - podałem jej ubranka.
- Miś to nie nasze życie.
- Tak, ale on jest dla
mnie jak brat. Tylko ten głupszy.
- Jak zwykle. Jedź w
pizdu. - westchnęła smutno.
- Wrócę za godzinę -
Przyciągnąłem ją pocałowałem i uszczypnąłem w tyłek.
- Zostaw. - odepchnęła
moją rękę. Jest zła.
- Nie bądź wściekła, że
chcę mu pomóc.
- Jasne, zostaw mnie z
bliźniakami, Darcy i jej koleżanką. Przywieźcie mi jeszcze Nell, a wy idźcie na
piwo.
- Masz rację, pojadę
wieczorem.
- Albo zadzwoń i on
przyjedzie. - Tak zrobiłem. Był 10 minut później.
- Słuchaj - poszedłem z
nim do garażu. - Weź się człowieku w garść.
- Ja ? Daj mi spokój.
- Nie. Ja. Traktujesz ją
jak przedmiot.
- Dobrze, że ona taki
ideał.
- No właśnie oto chodzi.
Mnie chce uwieść, bo jest zdesperowana.
- Harry, a gdyby Monic
ciągle marudziła to byłbyś taki chętny do czegokolwiek ? Staram się, jest źle.
Nie staram, to już w ogóle.
- Ale wiesz czemu nie
marudzi? Bo ją doceniam. Komplementuje. Troszcze się. Ty nie i dlatego podrywa
mnie.
- A ja też ją doceniam i
się troszczę.
- No właśnie tak ją
doceniasz ze wymyśla gwałty aby ktoś zwrócił na nią uwagę.
- Przesadzasz Harry. Ja
jej w dupe wchodził nie będę.
- Przesadzam?! Wczoraj
zadzwoniła do mnie zaplakana ze w ogóle jesteś taki i taki. Dobra przyjechałem.
Ona jest tak zdesperowana ze chce rozbić moją rodzinę wiec weź się w garść.
- Harry jak ja nie wiem
co do niej czuję. - przytulał do siebie Nell
- Wiesz jak było od
początku. Zmusiłeś ją a potem zaszła w ciążę. Może znajdziesz kogoś innego.
- Chyba tak zrobię. -
westchnął. - Ale dziecka jej nigdy nie oddam.
- Ona jest tak samo matką
jak ty ojcem.
- Bedzie chciała mi ją
odebrać.
- To pójdziecie do sądu.
Ustalicie kiedy będziesz się widywać.
- Ona chyba. Ja Nell jej
nie oddam. Nie ma nawet opcji. Ciekawe czy ty byś Monic tak dzieci oddał.
- Dzieciom najlepiej jest
z matką.
- To daj jej Darcy i
bliźniaków, a ty zostaniesz sam.
- Ale my się kochamy i
nie rozstajemy. Przecież uczestniczył bym w ich życiu. A i jeszcze jedno. Nie
możesz zostawić jej z niczym.
- Jak Nell zostanie ze
mną to ona mnie nie interesuje.
- To po co mieszales w
jej głowie? Weź Cześć winy na siebie.
- Biorę.
- No właśnie.
- Jestem chujem. Ok.
- Dawaj dziecko -
zabrałem mu małą. - Jedź i to załatw raz a dobrze.
- Jeżeli dasz ją Avalon
to do mnie sie już nawet nie odzywaj.
- To ty jedziesz do
Avalon, poza tym Monic jej tu nie wpuści.
- Jak ona tu przylezie i
dasz jej moje dziecko to Cie zajebię.
- Nie dam.
- Mam nadzieję. -
pocałował córę i wyszedł. Poszedłem do żony.
Położyłem Nelly w wózku.
- Mhm, jednak dostaje
piąte pod opiekę ?
- Ale ja nigdzie nie idę.
- Czemu Nell została ?
- Bo Louis musiał jechać
do Avy.
- Wariatki miałes na
mysli. - zazdrosna Monic. Tego jeszcze nie bylo.
- Oj przestań.
- Oj nie wkurwiaj mnie.
- Po co ty się
denerwujesz? Kryzys przechodzi.
- Po co ?! A gdyby ktoś
tak mnie bajerował jak ona Ciebie to taki spokojny byś był ?-Przyciągnąłem ją.
- Ale juz tego nie będzie
robić. I nie krzycz dzieci śpią.
- Mhm bo ty akurat wiesz.
- Ale ja jestem twój i
nie masz o co być zazdrosna. Kotku - pocałowałem jej usta, nosek i szyję. -
kocham cię.
- Jest ode mnie
ładniejsza, zgrabniejsza i ma bardziej przebojowy charakter.
- Nie jest od ciebie
ładniejsza. Jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie.
- Kłamiesz.
- Nie kłamię skarbie. Nie
widzę świata poza tobą, ty nim jesteś. - Wtuliła nos w moją
koszulę. Jest strasznie zła. Całowałem ją po włosach.
- Uśmiechnij się.
- Nie.
- No proszę. - posadziłem
ją na biodrach.
- Nie.
- Uparta jesteś. Ale ze
złością ci nie do twarzy - postawiłem ją
i poszedłem otworzyć drzwi. Mama Clary.
- Dzień dobry, proszę wejść.
- Dziękuję- weszła do
środka.
- Darcy! - zawołałem je.
- Tak tatuś ? - zeszła na
dół razem z koleżanką.
- Chodź - wziąłem moje
słoneczko. - Clara mama przyszła.
- Do widzenia. -
powiedziała dziewczynka kiedy jej mama otworzyła jej drzwi.
- Do widzenia. Wpadaj
kiedy będziesz chciała.
- Dziekuje za opieke
Panie Styles.
- Nie ma za co.
- Do widzenia. - wyszły.
Przytuliłem Darcey.
- I jak było?
- Fajnie.
- No to się ciesze. Może
następnym razem zostanie na noc?
- Nie wiem. Czemu mama
uderzyła w ściane.
- Zaraz się zapytam. Idź
do braci -poszedłem do żony. - Skarbie.
- Skarbie ?! - rzuciła we
mnie swoim telefonem. Zobaczyłem zdjęcie moje i Avy.
- No przecież cie nie
zdradzilem ! - złapałem jej rękę. - To zdjęcie jest z naszych wakacji tylko
przerobione. Nie widać ? Odepchnęła moją dłoń.
- Nie rób scen Monic.
Nigdy bym cię nie zdradził - Powiedziałem zły i poszedłem do dzieci.
Nie musiałem długo
czekać, żeby usłyszeć trzask drzwi wejściowych. Byłem wściekły, że w
ogóle tak pomyślała. Wszystko dla nich robie a ona mnie oskarża o romans z
wariatką.
Jestem wkurwiony na
Louisa bo przez niego jebie się mnie. Cudownie nie? Zajebiście.
Wykąpąłem. bliźniaków i wszystkich uśpiłem. Zszedłem na dół i usiadłem na
krześle. Przecieralem zmęczoną twarz.
Boże! Nell. Na szczęście spała. Nie
mam kurwa siły.
Wziąłem telefon i
zadzwoniłem do Louisa. W tym momencie Monic
wparowała do domu i tak się na mnie rzuciła, że telefon wyleciał mi z ręki.
Tuliła się do mnie drżąc. Poczułem na policzku coś ciepłego i lepkiego.
Spojrzałem na jej buzię. Na policzku miała dwie rany, jedną bardzo blisko oka.
Cudowny! Jestem uzaležniona od tego ff
OdpowiedzUsuńKocham *o* nie mogę się doczekać next ;)
OdpowiedzUsuńOMG *.*
OdpowiedzUsuńKocham to :) Oby jej nie stało się nic poważnego.Czekam na next z niecierpliwością proszę pisz szybko :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to nie Louis zrobił jej krzywdę. Szybko next! ;*
OdpowiedzUsuńcudownee <3
OdpowiedzUsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńO ła, ciekawe od kogo tak dostała. O_O. Rozdział zajebiaszczy.
OdpowiedzUsuń