wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 34

Droczy się.
- Twoje gry są przejrzyste.
- Sprawdź mnie. Nie jestem nawet wilgotna. - niezauważalnie wsunąłem dłoń pod jej spódniczkę. Nic. Nawet cienia wilgoci.
- Ale mnie nie zdenerwujesz tym. Twoje nieszczęście.
- Ale to Twoja wina.
- Nie ma problemu. Paluszki masz sprawne.
- Robię Ci dobrze i nie dostaję nic w zamian. Dziwisz się, że panuję nad pożądaniem ?
- Nie dziwię. - objąłem ją ramieniem i szliśmy do windy. - Ale to gorzej dla ciebie.
- Ale to ty zaniedbałeś mnie seksualnie. - czuję się jak pizda.
- Masz 100% rację
- Wiem. - wzruszyła ramionami. - Dlatego dzisiaj będziesz się starał.
- Najwidoczniej częściej musimy zostawać bez dzieci. Nie wiem jak ty ale mi jest głupio gdy Darcy śpi za ścianą. - Nie odpowiedziała mi.  - Zwłaszcza gdy Tomlinson powiedział jej skąd się biorą dzieci.
- A ja czasami chciałabym czuć się dla Ciebie wyjątkowo wiesz ?
- Powinnaś się tak czuć zawsze. I nadal podtrzymuję to ze cie zaniedbałem  Przepraszam. - Jest jej przykro. Bardzo. Trzeba będzie  naprawdę sprawić jej przyjemność. Otworzyła drzwi do pokoju i od razu poszła do barku.  Dałem jej wypić  kieliszek wina i położyłem na łóżku. Patrzyła na mnie błyszczącymi oczami.
- Przepraszam skarbie. Pójdę z tobą do łóżka kiedy tylko będziesz chciała i sam nie będę cię zaniedbywał.
- Nie będę Cie zmuszać Harry.
- Ale ty mnie nie zmuszasz. Nie rozum tak tego.
- Ja wiem, że mam blizny... Przepraszam. - zaraz się popłacze.
- Monic! Jesteś piękna. Idealna rozumiesz? To są rany. Nie blizny. Znikną. Kocham każda wadę i cechę mojej żony. Zawsze będę Cię pragnął. - Wtuliła się w moją szyję.  Gładziłem jej włosy, a potem ja pocałowałem. Rozpięła moją koszulę. Powoli. Nigdzie nam się nie spieszyło.  Muskałem przez chwile jej wargi, a potem przeszedłem na szyję. Odchyliła głowę ułatwiając mi zadanie.
Zrobiłem jej kilka malinek. Zdjąłem z niej sukienkę. Jej piękne ciało już na mnie czekało.
Zszedłem z pocałunkami na jej brzuch. Miała ledwo widoczną bliznę po cięciu. Ale chodziła wcześniej na zabiegi pielęgnacyjne. Bawiła się delikatnie moimi włosami. Okrążyłem językiem jej pępek. Westchnęła cicho. Rozsunąłem uda żony i całowałem ich wewnętrzną stronę. Ufa mi, a to bardzo mnie cieszy.  Przejechałem ręką po jej kolanie. Idealna. Tylko moja.
- Kocham cię - spojrzałem w jej oczy.
- Ja Ciebie też kocham.
- I wiesz ze jesteś idealna. - pocałowałem jej kobiecość. Jęknęła w odpowiedzi. Po chwili mój język wirował w niej. Ciągnęła mnie za włosy i jęczała. Chciałem, żeby było jej jak najlepiej.
 - Harry wejdź we mnie.. - Zdjąłem spodnie i bokserki. Spełniłem jej życzenie. - Harry, zabezpieczenie
- Nie skończę w tobie.
- Harry... - Jęknąłem i założyłem gumkę. Nie cierpię tego gówna.
- Nie chcesz chyba czwartego dziecka. - uśmiechnęła się do mnie.
- Chcę, ale poczekam.
- Chcesz ?
- Tak. Chcę mieć z tobą córkę.
- A jak będzie syn ? - wodziła dłońmi po moim torsie.
- To będę się bardzo cieszył i starał o córkę. - poruszałem się w niej wolno.
- Już teraz chcesz dziecka ? na 100 % ? - pierwszy raz rozmawiamy podczas stosunku.
- Nie. Powiedziałem, że poczekam. Niech Darcy pójdzie do szkoły, a mali skończą z rok półtora - Westchnąłem.
- Zrobię to jeżeli zechcesz.. Urodzę Ci kolejne dziecko.
- Chcę. Ale chcę dać radę.
- Jesteś - jęknęła - najlepszym ojcem. - Całowałem jej szyję i co chwila usta. 
- A ty matką. Kocham cie mała. - Odpowiedziałaby mi, ale przeszkodził jej orgazm.
Cudownie było patrzeć jak jej dobrze. Zresztą ja też nie mogę narzekać. Było mi bardzo dobrze. Jak zawsze z nią. Potem robiliśmy to jeszcze parę razy. Rano zmęczeni, ale szczęśliwi wróciliśmy do domu. Zamknąłem oczy i otworzyłem pragnąc nie widzieć tego co widziałem po wejściu do salonu. Syf, kiła i mogiła.
- TOMLINSON ZAPIERDOLĘ CIĘ KURWA!
- Cicho, dopiero uśpiłem. - mruknął podnosząc się zza kanapy.
- Jak można zrobić taki burdel ?!
- Zapytaj swoich dzieci.
- No popatrz jakoś na co dzień tu jest wysprzątane - pokuśtykałem do niego i złapałem za koszulkę. Chwilę później Monic przyniosła mu wiadro, mopa i ścierki
- Jezu Harry... - jęknęła podnosząc jednego ze śpiących bliźniaków z ziemi. Zabiję tego człowieka. Po prostu zabije. - Gdzie Liam? - Podniosłem Oliwiera. - Darcy?
- Tatku ? - zeszła na dół ubrana w bluzkę Monic.
- Liam musiał wyjść.
- Darcey skarbie co tu się działo?
- Wujek Liam wybiegł bo coś się stało. Wujek Louis próbował uspokoić Nell, a w tym czasie Braty... no i ja się bawiliśmy. No, a potem wujek nadal uspokajał Nelly, a ja uśpiłam Bratów, ale nie miałam siły ich zanieść do łóżka, to położyłam tu. O i przykryłam. Kochane dziecko. Uśmiechnęłam się i pocałowałem ją w czoło. - Louis, sprzątasz - powiedzieliśmy równo z Monic i poszliśmy zanieść maluchy.
- Tataaa. - Darcy potykała się o za dużą bluzkę.
- A ty panno idziesz się ubrać - wziąłem ją za rączkę i zaprowadziłem do pokoju.
- Chcę spać... - weszła do łóżka. Położyłem się obok. 
- Opowiedzieć ci bajkę ?
- Przytul. - Wziąłem ją w ramiona. Wtuliła się w mój tors i usnęła, a ja razem z nią.

~Louis~ 

Zasypiałem na siedząco gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Pewnie kolejna z ogłoszenia.
Nie chcę mieszkać ze Stylesami bo mnie drażnią. Ta ich idealność..Poszedłem otworzyć.
- Dzień dobry, ja w odpowiedzi na ogłoszenie.
- Dzień dobry - Wpuściłem dziewczynę do środka. Ładny tyłek. Podała mi CV. Bla, bla, bla. Dobrze jej się z oczu patrzyło. Ogólnie była miła.
- Dostane te prace? - spytała z nadzieją.
Hayley
- Cóż Hayley. Tak. Polubiłem Cie.
- Uff...- blondynka odetchnęła z ulgą.
- Ale musisz bardzo dbać o Nell.
- Taki mam zamiar.
- No i tu zamieszkać.
- Miałam być opiekunka. Nie nianią ale okay .
- Nelly nie ma mamy. Potrzebuje kobiecej ręki. Jak nie chcesz to okej.
- Nie. Naprawdę nie ma problemu.
- Zapłacę Ci oczywiście więcej.
- Bez przesady, dzieci są cudowne.
- Ale to opieka całodobowa.
- Będę miała gdzie mieszkać. Jest w po...- do domu wpada wściekły Hemmings. Chwilę później wylądowałem na ścianie.
- Zaczekasz chwilę w salonie ? - uśmiechnąłem się do niej i pociągnąłem go do kuchni. - Co ?
- Zabiłeś mi siostrę i Pytasz co ?!

8 komentarzy:

Szablon wykonała Clary G