niedziela, 18 sierpnia 2013

6.Teenage Dirtbag



Nadzieja jest najcenniejszą towarzyszką życia.
Obudziłem się dość wyspany. Wziąłem prysznic, ubrałem się i zszedłem zrobić śniadanie .
Po przygotowaniu posiłku poszedłem obudzić Rose. Ukucnąłem przy łóżku głaszcząc jej policzek .Spojrzała na mnie zaspanymi oczami. Uśmiechnąłem się.
-Dzień dobry królewno.
- Dzień dobry. Zasnęłam?
-Tak. Chodz na śniadanie .
- Już rano? Mayka.
-Mayka jest z Niallem .
- Ale... on jest normalny? Nic jej nie zrobi?
Podniosłem brew zmieniając wyraz twarzy
-Tak normalny.- mruknąłem i wyszedłem .
Przecież nie zostawiłbym Mayki z Zaynem
On jest niebezpieczny najbardziej. Liam to policjant ale pracuje z nami ale też jest normalny. Lou jest tylko groźny jak się go wkurwi .
Niall jest z nas najspokojniejszy.
Westchnąłem i wszedłem do kuchni siadając przy wyspie.
Ze śniadaniem poczekałem, aż zejdzie
Gdy się pojawiła podałem jej talerz. Musiałem odwieźć Rose i jechać do Tomlinsona. Wiedziałem, że go wczoraj wkurzyłem no, ale cóż bywa...Wieczorem miałem zabrać także ją, aby ich w końcu poznała w komplecie. Za bardzo mi się to nie uśmiechało. Nie chciałem, aby brała udział w tym wszystkim.
-Musimy już jechać. -powiedziałem gdy zjadła.
- Dobrze- zgodziła się i była pierwsza przy drzwiach.
Wziąłem kluczyki, zamknąłem dom i wyszliśmy. Jechaliśmy w ciszy. Zaparkowałem przed jej mieszkaniem.
-Przyjadę o 18.
- Dobrze. Planujesz dzisiaj też załatwić niańkę dla Mayki czy sama mam o tym pomyśleć
-Mayka jedzie z nami.
- Nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie?
-A co?
- Przecież ci twoi znajomi mogą być niebezpieczni. Nie chcę, żeby coś się jej stało.
-Będę ja, Niall, Liam który jest policjantem. Nie sądzę aby Louis i Zayn zrobili jej coś przy nas.
- To dobrze .
-Dobra dzisiaj jej nie bierzemy
- Dziękuję Harry- powiedziała lekko się do mnie uśmiechając.
-Nie ma za co. idź już skarbie.- pocałowałem ją w policzek
Dziewczyna wysiadła z samochodu. Odjechałem kierując się do grupy.
Pierwszy raz nie chciało mi się tam jechać.Po prostu dzisiaj miałem wszystko w dupie. Zły wysiadłem z auta i wszedłem do domu gdzie się spotykaliśmy.  Wszyscy tam byli oprócz Nialla, który nadal pilnowała Mayki.
-Jestem.- burknąłem siadając na kanapie w salonie Louisa.
- W końcu.
-No w końcu. Co chcieliście?- spytałem a do pokoju weszła Miriam .
Była jakaś nie zadowolona. Chyba Louis musiał wczoraj jej coś zrobić. Uśmiechnąłem się pod nosem opierając ramię o oparcie kanapy.
-Przywiozłem wam nowe bronię.- powiedział Liam.
- O fajnie nowe zabawki- ucieszył się Zayn.
-Zayn chodź je przyniesiemy - poszli do garażu. Miałem ochotę iść z nimi a nie zostawać z Miriam i Lou.
Dziewczyna spojrzała na mnie jakbym to ja był winny sytuacji w jakiej się znajduje. Ja jej nie kazałem zdradzać Louisa
-No czego się tak patrzysz?- odezwałem się nie miłym tonem.-W ogóle po co ona tu siedzi?
- Bo mam taki kaprys- odpowiedział Louis
-Zajebiście. Zresztą ona jest tak kumata że nic nie zrozumie .
- Przymknij się- warknęła dziewczyna
-Chodzisz z puszczalska dziewczyną. Gratuluję.
- Kurwa to nie twój interes z kim chodzę.
-Masz rację. Tak samo jak twój że sypiam z Miriam.
Louis spojrzał na mnie złowrogo. W jednej chwili był przy mnie. Uśmiechnąłem się z kpiną. Wiedziałem, że mi nic nie zrobi. Do tego byłem od niego silniejszy.
Odepchnąłem go i wstałem z kanapy podchodząc do Miriam. Musnąłem jej usta i wyjąłem bron kręcąc nią w dłoni. Jak ja kocham wyprowadzać go z równowagi. Jakby ktoś zapytał jakie jest moje ulubione zajęcie? Wkurwianie Tomlinsona. Naszą zabawę przerwała reszta ekipy, która pojawiła się w salonie. Nawet zguba Niall się pojawił.
-Zabierzmy dzisiaj Rosemary na wyścigi.- zaproponował blondyn, a ja zmroziłem go wzrokiem.
-Nie ma mowy.- warknąłem widząc, że Louis chętnie poparł by ten pomysł.
- Niall ma racje. Niech poczuje smak adrenaliny.
-Powiedziałem coś.
- Nie masz dużo do gadania.
-Uwierz mam.- błysnąłem ząbkami.- Więcej niż ci się wydaje, a ona nie pojedzie z nami na żadne wyścigi.
- Ależ ty spięty- zaśmiał się Louis.- Miriam się podobają, to i pewnie tej twojej małej też się spodobają. 
Z mojego gardła wydobył się warkot. Jak on mnie drażnił to przechodzi ludzie pojęcie. Nie zabiorę mojej Rosemary na wyścigi. I to na pewno nie teraz.
- Styles nie warcz.
-to się zamknij! Powiedziałem, że nigdzie nie pojedzie.
- W końcu będzie musiała się przekonać jak to jest.
-W końcu, ale nie teraz. W ogóle kto wpadł na tak poroniony pomysł, aby ona do nas dołączyła?! 
- Kurwa ja wpadłem na ten pomysł.
-Wiedziałem, że taki pojebany to tylko twój.
- Takie życie.
-Dobra, jadę po Rose. - zakończyłem tą dyskusję i porwałem swoje kluczyki oraz broń.
Trzaskając drzwiami wyszedłem. Zapaliłem jeszcze szybko papierosa i odstresowany, wsiadłem do auta. Boże, za jakie grzechy to on nami rządzi?  Przecież, ja mógłbym robić to samo. A nawet lepiej. Grr..- warknąłem przyspieszając. To nie był mój najlepszy dzień. Zdecydowanie nie. Zaparkowałem pod mieszkaniem Rose i czekałem. Punktualnie dziewczyna zeszła na dół.Wypuściłem głośno powietrze, otwierając drzwi od samochodu.
- Cześć- powiedziała Rose.
-Cześć. - burknąłem ponownie odpalając silnik.
- Czemu jesteś w takim podłym humorze?
-Bo mnie ktoś mocno wkurwił.
- Mam nadzieję, że to nie ja.
-Dzisiaj nie ty masz ten zaszczyt.- mruknąłem zmieniając biegi.
- Uff jak dobrze. Myślałam, że przez ten krótki czas już zdążyłam to zrobić.
Uśmiechnąłem się lekko. Rozbawiła mnie. Też się uśmiechnęła.
-Znasz Malika i Nialla. Liam jest okay nie będzie cię denerwował, gorzej z Tomlinsonem.
- Będę go unikać. Obiecuję.
-To dobrze, bo on chce się odegrać na mnie, a ty mu w tym pomożesz.- westchnąłem.  
- W czym mogłabym mu pomóc?
-Chce się z tobą przespać.- wydusiłem niezadowolony.
- O kurwa.
Wziąłem głęboki oddech i skręciłem do domu Louisa. Zaparkowałem auto pod willą i wysiadłem. Otworzyłem dziewczynie i biorąc ją za rękę, weszliśmy do środka. Czuć było że jest spięta i to bardzo. Już w progu słyszałem głośne rozmowy.
-Spokojnie.- szepnąłem jej do ucha.- Jestem kochanie, nic ci się nie stanie.
Weszliśmy do pomieszczenia gdzie wszyscy byli i wzrok każdego spoczął na nas.
-Tak to właśnie jest Rosemary.- westchnąłem, mocno ją obejmując ramieniem. Cicho warknąłem patrząc na Louisa.
Dziewczyna przejechała wzrokiem po wszystkich dłużej zatrzymując się na Tomlinsonie. Mierzyli się spojrzeniami co było dość dziwne.
-Miło cię poznać Rose.- odezwał się Liam.
-Cześć.- uśmiechnął się blondyn.
Malik nic nie powiedział. Opierał się o ścianę bawiąc bronią. Miriam siedziała na kolanach Lou i trzymała go za szyję.
- Hej - wydusiła w końcu z siebie dziewczyna. Pierwszy raz starała się być jak najbliżej mnie.
-Cześć. - mruknęła Miriam. - Co tu robisz? - prychnęła.- Nie wyglądasz na dziewczynkę bad boya,
- Pozory często mylą, podobno nie jesteś wystarczająca więc oto ja. - kopara mi opadła.
Patrzyłem na moją Rosemary jak na kogoś innego. A niby taka grzeczna.
-No tak oczywiście. A lalek barbie nie wzięłaś?
- Przykro mi, będziesz musiała zająć się czymś innym. - uśmiechnęła się do niej krzywo.
Miriam tylko fuknęła i zaczęła lizać się z Louisem.
-Tylko się nie udławcie. - odezwałem się i poszedłem do magazynu, po broń dla małej.
Wróciłem i pokazałem jej broń na co zrobiła wielkie oczy. Popatrzyła na mnie pytająco.
-No co? Uczymy się strzelać.- uśmiechnąłem się.
- Muszę? - spytała mnie cicho.
-Tak, musisz.
- Tylko sobie czegoś nie odstrzel przypadkiem. - powiedział Zayn.
-Uważaj, żebym ja ci czegoś nie odstrzelił.- zmroziłem go wzrokiem. -Od razu możesz strzelać w takiego jednego kretyna, Siedzi na kanapie z dziwką na kolanach.
Louis wstał wcześniej zdejmując z siebie Miriam. Podszedł do mnie i popatrzył w oczy, po chwili lekko się uśmiechnął i podszedł do Rose, wyciągnął pistolet i jeździł nim po twarzy dziewczyny.
- Serio nie szkoda ci takiej ładnej twarzyczki Styles?
Zacisnąłem pięści.
-Odsuń się od niej padalcu.
Dziewczyna miała mocno zaciśnięte oczy.
- To od ciebie zależy co się z nią stanie, radzę nie przeginaj, bo jedną wizytę u mnie już jej zapewniłeś.
Pokręciłem głową.
-Zrobisz coś jej, ja zrobię tej szmacie.- wskazałem na brunetkę.
- Szkoda zachodu na obie. - burknął Malik.
Przygarnąłem do siebie ciało Rosemary i ucałowałem we włosy. Swoją bronią odsunąłem tomlinsona od niej.
- Możemy już iść? - usłyszałem.
-Potrzebujemy Malika.- odpowiedziałem i kiwnąłem na kolegę, aby poszedł z nami.
Chłopak oderwał się od ściany przy której stał i wyminął nas. Poszliśmy za nim . Wyszliśmy do ogrodu. Wszędzie były drzewa, bo to las. Stanęliśmy kilka metrów przed nim. Musiał ją nauczyć strzelać.
- Nigdy wcześniej nawet nie widziałaś broni prawda?
-Jeszcze głupsze zadawaj pytania.- prychnąłem.- Normalne, że nie widziała idioto.
- Możesz ją sam uczyć. Zamknij się i daj pracować. - podrzucił swoją "zabawką".
Zostawiłem ich samych i wszedłem do środka. Podszedłem do Liama. Zawsze się zastanawiałem co on jako policjant tu robił.
- Zostawiłeś mu ją samą? - spytał. 
-Zaraz tam wrócę. No chyba jej nie zgwałci
- Wrócisz to zobaczysz...
Odwróciłem się i z powrotem wyszedłem do ogrodu. Zayn był nie obliczalny, więc lepiej go pilnować.
Słyszałem za sobą śmiech Liama, chociaż wiem że on sam zdawał sobie sprawę że Rose nie jest przy nim bezpieczna.
-Musisz ją obejmować?- zapytałem niezadowolony .
- Pokazuje.. - uśmiechnął się chytrze. - Teraz możesz sobie wyobrazić że stoi tam Miriam. - powiedział jej zdecydowanie zbyt blisko ucha.
-Malik!- warknąłem.
Rose wystraszyła się i nacisnęła spust odblokowanej broni. Pocisk trafił w najbliższe drzewo.
-O kurwa ... - oczy miałem jak spodki. Trafiła w środek. W cel.
- Przepraszam - pisnęła.
-Za co?- podszedłem do niej i przytuliłem.-Brawo skarbie .
- Ma szczęście. - zaśmiał się Zayn podchodząc do trafionego drzewa.
-Zdolna jest - wyszczerzyłem się klepiąc lekko dziewczynę w pośladki .
Już chciała coś powiedzieć, czy mnie zbić ale chyba przypomniała sobie sytuacje z parkingu i nie zareagowała. Zrobiła jedno. Przewróciła oczami.
-Co kurwa zrobiłaś?- syknąłem łapiąc ją za podbródek .
- N-nic... - wydukała przestraszona.
-Nie to nie było nic.- warknąłem ostrzegawczo.
Zagryzła dolna wargę chyba ze zdenerwowania i spuściła wzrok.
-W domu o tym pogadamy. Teraz do środka.- zły wskazałem na wille
Weszła, a ja zaraz za nią, zamykając drzwi usłyszałem że Malik został i teraz on sobie ćwiczy.
Usiadłem na fotelu ciągnąc ją na kolana.
-Pierwszą lekcje masz za sobą- powiedział z uznaniem Niall .
- Żyjesz, to już coś. - powiedział Lou, wchodzą do pokoju.
-Nie mogłeś zostać tam gdzie byłeś?- jęknąłem .
- Już doszła... - błysnął swoimi zębami w głupim uśmiechu.
Teraz to ja przewróciłem oczami. Jakich ja mam porąbanych przyjaciół. Kurwa ..Rose zaczęła się wiercić na moich kolanach, była przestraszona i znudzona.
-Co jest kochanie? Już tak chcesz do domu?- spytałem, a ona dobrze wiedziała co mam na myśli .
Od razu zaprzestała swoich ruchów i odwróciła ode mnie wzrok.
Liam z Niallem zaczęli jej tłumaczyć czego będzie uczyć ją każdy z nas. Malik był od broni, Niall od sprzętu, elektroniki czyli będzie jej pokazywał różne metody podsłuchów, Louis był od walki, a ja od samochodu. Miałem nauczyć ją profesjonalnej jazdy ale nigdy nie pozwolę aby brała udział w wyścigach . Dziewczyna cały czas im potakiwała. Nie chciała się sprzeciwiać i dobrze robiła.
-Błagam cię Harry.- jęknęła Miriam.-Ona się nie nadaje. Ty i takie coś ?
- Błagam zamknij się. - zasłoniłem twarz dłonią.
-Louis powiedz mu coś.- tupnęła nogą.-Czemu on mnie zawsze może obrażać i uciszać?
- Zapomniałaś o pieprzeniu kochanie. - wyszczerzyłem się.
Warknęła cicho i zmrużyła oczy.
-To się nawet pieprzeniem nie mogło nazywać.
Zaśmiałem się i popatrzyłem na wkurwioną twarz Louisa.
-Dupek.- burknęła. Wtedy Rosemary wstała z moich kolanach i podeszła do dziewczyny.-Czego?
- To smutne że nie umiesz sobie sama poradzić, że musisz iść na skargę do niego. - pokazała na Louisa, a ten patrzył na nią.... nie tak jak powinien.
Posłałem Niallowi spojrzenie że ma mieć oko na Rose i zaciągnąłem tego pojebańca do kuchni.
-Nie patrz się na nią, nie dotykaj i w ogóle się do niej nie odzywaj.
- I ty na prawdę jesteś tak naiwny, że myślisz że cię posłucham?
-Nie obchodzi mnie co zrobisz ale kurwa zabije cię jak tylko ją tkniesz sukinsynie .
- Ty nie miałeś skrupułów co do Miriam... Pamiętaj że mogę cię załatwić w jedną chwilę, z resztą ją też. Za bardzo się nią przejmujesz stary, nie angażuj się.
-Posłuchaj w jedną chwilę to ciebie może nie mieć kto pokładać. Co do Miriam to proszę cię.- splunąłem -Dziwka i jeszcze raz dziwka .
- A ona jest dla ciebie kimś więcej? - spytał mając na myśli Rose. Wziął mnie pod włos.
-Na pewno więcej warta niż Miriam.
- Zabije cię! - usłyszeliśmy Miriam.
Posłałem dziwne spojrzenie Louisowi.
-Idź ją weź od mojej Rose .
- Jeszcze się okaże czy twojej. - wyszedł , a ja byłem wściekły.
Rozwaliłem mu krzesło które rzuciłem o ścianę .
Nie do końca mi to pomogło. Wyszedłem do pokoju obok. Louis trzymał tą szmatę i mówił jej cos do ucha, a Rose siedziała na kanapie, w końcu jej wzrok padł na mnie.
Ukucnąłem przy niej trzymając jej dłonie
 -Wszystko dobrze kochanie?
- Chcę już stąd iść - powiedziała cicho.
-Harry zwolnij ją z pracy.- rozkazał mi Louis.
- Słucham? - dziewczyna szybko podniosła wzrok.
-Masz nie pracować.
- Ale ja chcę.
-A mnie to kurwa obchodzi.
- Nie chcę rzucać swojej pracy. - uderzyła ręką o miejsce obok siebie.
Podszedł do niej łapiąc za ramię i podciągając do góry.
-Widać Styles że nie nauczyłeś jej posłuszeństwa .
Była przerażona chociaż za wszelką cenę nie chciała tego pokazywać.
-Ja jestem twoim szefem i mnie słuchasz maleńka .
Pokiwała ledwo widocznie głową.
-Puść ją.- podniosłem się.-Puść ją w tej chwili.
- Naucz ją słuchania albo ja to zrobię. - puścił ją i wyszedł razem Z Miriam.
Wziąłem ją w ramiona i również wyszliśmy. Wsadziłem dziewczynę do auta i wsiadłem na miejsce kierowcy.
- J-ja muszę to robić?
-Musisz.- westchnąłem.-Z kim zostawiałaś Mayke?
- Z moją mamą - odpowiedziała cicho.
-Może zostać z nią na noc?
- Gdybym ją o to poprosiła...
-To tak zrób
- Po co?
-Bo zostaniesz u mnie.
-Chcę wrócić do domu.
-Dzwoń.
Wyjęła telefon i wykręciła jakiś numer.
- Mamo?...tak....mogłabym zostawić u ciebie małą na noc?...po pro...nie...jasne...dzięki.
Rozłączyła się i oparła głowę o szybę . Wjechałem na wiadukt włączając światła, bo zapomniałem .
Rose nie odzywała się ani słowem, jedynie cały czas stukała o szybę.
-Balas się?
- Co c....trochę. - poprawiła się szybko.
-Jesteś zła ?
- Niby o co? Że mnie praktycznie porwałeś?, Że grozisz mi cały czas? Że nie pozwolisz mi odejść od tego wszystkiego? Nie no coś ty, jasne że nie jestem.
-Nie mogę ci pozwolić . Zabiją cię .
- Nie ważne...
-Rosemary kochanie nie gniewaj się. Nie powinno cię tam wtedy być .
- Wiem to doskonale... - dojechaliśmy na miejsce.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do domu. Postawiłem w przedpokoju i zapaliłem światło. Dziewczyna bacznie obserwowała każdy mój ruch. Zdjąłem marynarkę i wziąłem ją za dłoń prowadząc do sypialni.
Weszliśmy na górę do pokoju.
- źle się czuję w tym domu.
-Dlaczego?- objąłem ją.-Nie długo tu zamieszkasz.
- Słucham?
-Zamieszkasz z Maya. A teraz idź spać .
- Dlaczego muszę tu zamieszkać?
-Bo muszę mieć cię na oku. Nie będę kursował co chwila w te i we w te .
Usiadła i schowała twarz w dłoniach. Znów ukucnąłem przy niej.
-Spójrz na mnie.- gładziłem kciukiem jej kolana robiąc małe kółka
Uniosła lekko głowę. Dlaczego tak wszystko utrudniała? Powinna się słuchać.
Nie chciałem się znowu zdenerwować. Nie chciałem żeby się bała.
-Nie masz wyjścia. Musisz być posłuszna. Będziesz posłuszna nikt nie będzie zły. Wiesz że ja zrobię wszystko aby nikt ci nie zrobił krzywdy
- Czyli do moich obowiązków będzie należało jedynie pomaganie wam w tych waszych akcjach tak?
-Tak. - pogłaskałem ją po policzku i przybliżyłem się chcąc ją pocałować.
Odsunęła się do tyłu i popatrzyła na mnie.
- Tylko to - nie wiem czy to było pytanie czy stwierdzenie, ale odmówiła mi a tego nie lubiłem.
Złapałem ją za ręce i wpiłem się w jej usta. Ręce miała uwięzione, więc zaczęła wierzgać nogami w każda możliwą stronę, to było dosyć śmieszne, póki mnie nie ugryzła.
-O nie Rosemary. Tak robić nie będziemy.- już mnie wkurzyła. Usiadłem na łóżku i posadziłem ją na swoich kolanach. Pociągnąłem za jej włosy do tyłu tak że odchyliła głowę i przyssałem się do jej szyi zostawiając czerwony ślad na skórze .
Próbowała się wyrwać ale uścisk na jej włosach uniemożliwiał jej to. Cały czas się jednak kręciła.
-Przestań się ruszać.- syknąłem .
- To mnie zostaw. - teraz jaśnie panna zaczęła stawiać warunki.
-Słuchaj powiedziałem ci już że masz być posłuszna i kurwa nie będziesz mi rozkazywała
Wydała z siebie dźwięk irytacji i gdybym patrzył wtedy w jej oczy pewnie zobaczyłbym że nimi przewraca. Trochę się uspokoiła.
-Świetnie. To teraz cię przelecę.- powiedziałem zdejmując jej sukienkę .
- Nie! - znowu zaczęła jeszcze bardziej się wyrywać.
-Tak. Chyba że zrobię wyjątek i będziemy się kochać? Będziesz grzeczna?- całowałem jej ramiona i szyję .
- Nie chce... - powiedziała zmęczona szarpaniną.
Złapałem jej podbródek .
-Wiesz że to zrobię?.nie dziś to jutro.
Popatrzyła mi prosto w oczy, przeszywała wzrokiem.
- Dupek.
-Powtórz to.- warknąłem .
- Pieprzony dupek!
-Posłuchaj.- zacząłem rzucając ją na łóżku.- Zostajesz tu dopóki nie będziesz wiedziała co to szacunek.- wstałem poprawiają broń za paskiem. Skierowałem się do drzwi.
- Na szacunek trzeba sobie zasłużyć. - usłyszałem za plecami.
-Śpij.- rozkazałem i zgasiłem światło .
Zamknąłem drzwi i głośno wypuściłem powietrze z płuc.
Kiedyś mnie cholera trafi przy tej dziewczynie. Po prostu coś se zrobię .- zszedłem na dół. Pilotem pozamykałem wszystko w domu i położyłem się na kanapie. Momentalnie odpłynąłem.

~~~~~*~~~~~~~~
Zacznijmy od tego, że strasznie dziękuję Klaudii i Karolinie. W tym rozdziale połowa dialogów należy od nich, ponieważ ja wolę być Harrym to one mi pięknie odpowiadają jako Rose:) Dzięki :*
Mam nadzieję, że i tym razem rozdział się spodoba,  a ja lecę brać się za pisanie następnego, pewnie też z pomocą :) Czekam na na wasze opinię.

17 komentarzy:

  1. Boski nie moge doczekać sie nn :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo *_* kiedy następny?
    Nie wytrzymam.
    Będzie się działo

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Tylko trochę wkurza mnie Hazz, mógłby być trochę dla niej milszy... No i Malik to prawdziwy Bad Boy :D

    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :)Czekałam na niego z niecierpliwością jak teraz czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  5. Awww najlepszy blog na świecie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu ja po prostu kocham tego bloga! Jest to mój ulubiony!! No po prostu jest wspaniały ♥
    Ten straszny Harry jest przerażający…i pociągający
    A z rana było tak miło…
    A więc Liam też z nimi współpracuje…hmmm…
    Nialluś to ten najbardziej normalny…wow!
    Ta Miriam to suka. Straszna suka. Tak głupia i wogóle -,-
    A mi się wydaje, że Harry był zazdrosny…
    Brawo Rose! Za pierwszym razem w sam środek. B-R-A-W-O!!
    Harry…ty agresorze…i dovrze, że Rosemary mu się postawiła…szkoda, że on jest wovec niej taki agresywyny :c
    Mam nadzieję, że w końcu mu przejdzie.
    Kocham tego bloga! Kocham ten rozdział! Kocham twój styl pisania! I wogóle wszystko!
    Maja :3
    Ps. Pytałaś czy ma gg. Mam. Tu masz numer: 48368838 Pisz śmiało :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział. Z niecierpliwością czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  8. boski:D dziękuje, ze dzis dodałas:) czekam na nn - patrysia

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział. Nie mogę się już doczekać.
    Nie ma za co. Zawsze służę pomocą.

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialne. Ja już się wystraszyłam, że Harry ją zgwałci :)
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i Życzę Weny ;]

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy kolejny rozdział ? Czekam na następny rozdział i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Siostra wiesz, że kocham to opowiadanie!!!! Liam gliną hahah no w sumie pasuje :) ciekawe coo będzie dalej?... hahahaha :) Wiesz, że jesteś najbardziej zajebistym małolatem na tej kuli ziemskiej :*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  13. super rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  14. ale ma zaciesz na face.Rozdział poprostu boski

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Clary G