Nadzieja jest najcenniejszą towarzyszką życia.
Obudziłem się dość wyspany. Wziąłem prysznic, ubrałem się i zszedłem
zrobić śniadanie .
Po
przygotowaniu posiłku poszedłem obudzić Rose. Ukucnąłem przy łóżku głaszcząc
jej policzek .Spojrzała na mnie zaspanymi oczami. Uśmiechnąłem się.
-Dzień dobry
królewno.
- Dzień
dobry. Zasnęłam?
-Tak. Chodz
na śniadanie .
- Już rano?
Mayka.
-Mayka jest
z Niallem .
- Ale... on
jest normalny? Nic jej nie zrobi?
Podniosłem
brew zmieniając wyraz twarzy
-Tak
normalny.- mruknąłem i wyszedłem .
Przecież nie
zostawiłbym Mayki z Zaynem
On jest
niebezpieczny najbardziej. Liam to policjant ale pracuje z nami ale też jest
normalny. Lou jest tylko groźny jak się go wkurwi .
Niall jest z
nas najspokojniejszy.
Westchnąłem
i wszedłem do kuchni siadając przy wyspie.
Ze
śniadaniem poczekałem, aż zejdzie
Gdy się
pojawiła podałem jej talerz. Musiałem odwieźć Rose i jechać do Tomlinsona.
Wiedziałem, że go wczoraj wkurzyłem no, ale cóż bywa...Wieczorem miałem zabrać
także ją, aby ich w końcu poznała w komplecie. Za bardzo mi się to nie uśmiechało.
Nie chciałem, aby brała udział w tym wszystkim.
-Musimy już
jechać. -powiedziałem gdy zjadła.
- Dobrze-
zgodziła się i była pierwsza przy drzwiach.
Wziąłem
kluczyki, zamknąłem dom i wyszliśmy. Jechaliśmy w ciszy. Zaparkowałem przed jej
mieszkaniem.
-Przyjadę o
18.
- Dobrze.
Planujesz dzisiaj też załatwić niańkę dla Mayki czy sama mam o tym pomyśleć
-Mayka
jedzie z nami.
- Nie mam
nic do powiedzenia w tej sprawie?
-A co?
- Przecież
ci twoi znajomi mogą być niebezpieczni. Nie chcę, żeby coś się jej stało.
-Będę ja,
Niall, Liam który jest policjantem. Nie sądzę aby Louis i Zayn zrobili jej coś
przy nas.
- To dobrze
.
-Dobra
dzisiaj jej nie bierzemy
- Dziękuję
Harry- powiedziała lekko się do mnie uśmiechając.
-Nie ma za
co. idź już skarbie.- pocałowałem ją w policzek
Dziewczyna
wysiadła z samochodu. Odjechałem kierując się do grupy.
Pierwszy raz
nie chciało mi się tam jechać.Po prostu dzisiaj miałem wszystko w dupie. Zły
wysiadłem z auta i wszedłem do domu gdzie się spotykaliśmy. Wszyscy tam
byli oprócz Nialla, który nadal pilnowała Mayki.
-Jestem.-
burknąłem siadając na kanapie w salonie Louisa.
- W końcu.
-No w końcu.
Co chcieliście?- spytałem a do pokoju weszła Miriam .
Była jakaś
nie zadowolona. Chyba Louis musiał wczoraj jej coś zrobić. Uśmiechnąłem się pod
nosem opierając ramię o oparcie kanapy.
-Przywiozłem
wam nowe bronię.- powiedział Liam.
- O fajnie
nowe zabawki- ucieszył się Zayn.
-Zayn chodź
je przyniesiemy - poszli do garażu. Miałem ochotę iść z nimi a nie zostawać z Miriam
i Lou.
Dziewczyna
spojrzała na mnie jakbym to ja był winny sytuacji w jakiej się znajduje. Ja jej
nie kazałem zdradzać Louisa
-No czego
się tak patrzysz?- odezwałem się nie miłym tonem.-W ogóle po co ona tu siedzi?
- Bo mam
taki kaprys- odpowiedział Louis
-Zajebiście.
Zresztą ona jest tak kumata że nic nie zrozumie .
- Przymknij
się- warknęła dziewczyna
-Chodzisz z
puszczalska dziewczyną. Gratuluję.
- Kurwa to
nie twój interes z kim chodzę.
-Masz rację.
Tak samo jak twój że sypiam z Miriam.
Louis spojrzał
na mnie złowrogo. W jednej chwili był przy mnie. Uśmiechnąłem się z kpiną. Wiedziałem,
że mi nic nie zrobi. Do tego byłem od niego silniejszy.
Odepchnąłem
go i wstałem z kanapy podchodząc do Miriam. Musnąłem jej usta i wyjąłem bron
kręcąc nią w dłoni. Jak ja kocham wyprowadzać go z równowagi. Jakby ktoś
zapytał jakie jest moje ulubione zajęcie? Wkurwianie Tomlinsona. Naszą zabawę
przerwała reszta ekipy, która pojawiła się w salonie. Nawet zguba Niall się
pojawił.
-Zabierzmy
dzisiaj Rosemary na wyścigi.- zaproponował blondyn, a ja zmroziłem go wzrokiem.
-Nie ma
mowy.- warknąłem widząc, że Louis chętnie poparł by ten pomysł.
- Niall ma
racje. Niech poczuje smak adrenaliny.
-Powiedziałem
coś.
- Nie masz
dużo do gadania.
-Uwierz
mam.- błysnąłem ząbkami.- Więcej niż ci się wydaje, a ona nie pojedzie z nami
na żadne wyścigi.
- Ależ ty
spięty- zaśmiał się Louis.- Miriam się podobają, to i pewnie tej twojej małej
też się spodobają.
Z mojego
gardła wydobył się warkot. Jak on mnie drażnił to przechodzi ludzie pojęcie.
Nie zabiorę mojej Rosemary na wyścigi. I to na pewno nie teraz.
- Styles nie
warcz.
-to się
zamknij! Powiedziałem, że nigdzie nie pojedzie.
- W końcu
będzie musiała się przekonać jak to jest.
-W końcu,
ale nie teraz. W ogóle kto wpadł na tak poroniony pomysł, aby ona do nas
dołączyła?!
- Kurwa ja
wpadłem na ten pomysł.
-Wiedziałem,
że taki pojebany to tylko twój.
- Takie
życie.
-Dobra, jadę
po Rose. - zakończyłem tą dyskusję i porwałem swoje kluczyki oraz broń.
Trzaskając
drzwiami wyszedłem. Zapaliłem jeszcze szybko papierosa i odstresowany, wsiadłem
do auta. Boże, za jakie grzechy to on nami rządzi? Przecież, ja mógłbym
robić to samo. A nawet lepiej. Grr..- warknąłem przyspieszając. To nie był mój
najlepszy dzień. Zdecydowanie nie. Zaparkowałem pod mieszkaniem Rose i
czekałem. Punktualnie dziewczyna zeszła na dół.Wypuściłem głośno powietrze,
otwierając drzwi od samochodu.
- Cześć-
powiedziała Rose.
-Cześć. -
burknąłem ponownie odpalając silnik.
- Czemu
jesteś w takim podłym humorze?
-Bo mnie
ktoś mocno wkurwił.
- Mam
nadzieję, że to nie ja.
-Dzisiaj nie
ty masz ten zaszczyt.- mruknąłem zmieniając biegi.
- Uff jak
dobrze. Myślałam, że przez ten krótki czas już zdążyłam to zrobić.
Uśmiechnąłem
się lekko. Rozbawiła mnie. Też się uśmiechnęła.
-Znasz
Malika i Nialla. Liam jest okay nie będzie cię denerwował, gorzej z
Tomlinsonem.
- Będę go
unikać. Obiecuję.
-To dobrze,
bo on chce się odegrać na mnie, a ty mu w tym pomożesz.-
westchnąłem.
- W czym
mogłabym mu pomóc?
-Chce się z
tobą przespać.- wydusiłem niezadowolony.
- O kurwa.
Wziąłem głęboki oddech i skręciłem do domu Louisa. Zaparkowałem auto
pod willą i wysiadłem. Otworzyłem dziewczynie i biorąc ją za rękę, weszliśmy do
środka. Czuć było że jest spięta i to bardzo. Już w progu słyszałem głośne
rozmowy.
-Spokojnie.-
szepnąłem jej do ucha.- Jestem kochanie, nic ci się nie stanie.
Weszliśmy do
pomieszczenia gdzie wszyscy byli i wzrok każdego spoczął na nas.
-Tak to
właśnie jest Rosemary.- westchnąłem, mocno ją obejmując ramieniem. Cicho
warknąłem patrząc na Louisa.
Dziewczyna
przejechała wzrokiem po wszystkich dłużej zatrzymując się na Tomlinsonie.
Mierzyli się spojrzeniami co było dość dziwne.
-Miło cię
poznać Rose.- odezwał się Liam.
-Cześć.- uśmiechnął
się blondyn.
Malik nic
nie powiedział. Opierał się o ścianę bawiąc bronią. Miriam siedziała na
kolanach Lou i trzymała go za szyję.
- Hej -
wydusiła w końcu z siebie dziewczyna. Pierwszy raz starała się być jak
najbliżej mnie.
-Cześć. -
mruknęła Miriam. - Co tu robisz? - prychnęła.- Nie wyglądasz na dziewczynkę bad
boya,
- Pozory
często mylą, podobno nie jesteś wystarczająca więc oto ja. - kopara mi opadła.
Patrzyłem na
moją Rosemary jak na kogoś innego. A niby taka grzeczna.
-No tak
oczywiście. A lalek barbie nie wzięłaś?
- Przykro
mi, będziesz musiała zająć się czymś innym. - uśmiechnęła się do niej krzywo.
Miriam tylko
fuknęła i zaczęła lizać się z Louisem.
-Tylko się
nie udławcie. - odezwałem się i poszedłem do magazynu, po broń dla małej.
Wróciłem i
pokazałem jej broń na co zrobiła wielkie oczy. Popatrzyła na mnie pytająco.
-No co?
Uczymy się strzelać.- uśmiechnąłem się.
- Muszę? -
spytała mnie cicho.
-Tak,
musisz.
- Tylko
sobie czegoś nie odstrzel przypadkiem. - powiedział Zayn.
-Uważaj,
żebym ja ci czegoś nie odstrzelił.- zmroziłem go wzrokiem. -Od razu możesz
strzelać w takiego jednego kretyna, Siedzi na kanapie z dziwką na kolanach.
Louis wstał
wcześniej zdejmując z siebie Miriam. Podszedł do mnie i popatrzył w oczy, po
chwili lekko się uśmiechnął i podszedł do Rose, wyciągnął pistolet i jeździł
nim po twarzy dziewczyny.
- Serio nie
szkoda ci takiej ładnej twarzyczki Styles?
Zacisnąłem
pięści.
-Odsuń się
od niej padalcu.
Dziewczyna
miała mocno zaciśnięte oczy.
- To od ciebie
zależy co się z nią stanie, radzę nie przeginaj, bo jedną wizytę u mnie już jej
zapewniłeś.
Pokręciłem
głową.
-Zrobisz coś
jej, ja zrobię tej szmacie.- wskazałem na brunetkę.
- Szkoda
zachodu na obie. - burknął Malik.
Przygarnąłem
do siebie ciało Rosemary i ucałowałem we włosy. Swoją bronią odsunąłem
tomlinsona od niej.
- Możemy już
iść? - usłyszałem.
-Potrzebujemy
Malika.- odpowiedziałem i kiwnąłem na kolegę, aby poszedł z nami.
Chłopak
oderwał się od ściany przy której stał i wyminął nas. Poszliśmy za nim .
Wyszliśmy do ogrodu. Wszędzie były drzewa, bo to las. Stanęliśmy kilka metrów
przed nim. Musiał ją nauczyć strzelać.
- Nigdy
wcześniej nawet nie widziałaś broni prawda?
-Jeszcze
głupsze zadawaj pytania.- prychnąłem.- Normalne, że nie widziała idioto.
- Możesz ją
sam uczyć. Zamknij się i daj pracować. - podrzucił swoją "zabawką".
Zostawiłem
ich samych i wszedłem do środka. Podszedłem do Liama. Zawsze się zastanawiałem
co on jako policjant tu robił.
- Zostawiłeś
mu ją samą? - spytał.
-Zaraz tam
wrócę. No chyba jej nie zgwałci
- Wrócisz to
zobaczysz...
Odwróciłem
się i z powrotem wyszedłem do ogrodu. Zayn był nie obliczalny, więc lepiej go
pilnować.
Słyszałem za
sobą śmiech Liama, chociaż wiem że on sam zdawał sobie sprawę że Rose nie jest
przy nim bezpieczna.
-Musisz ją
obejmować?- zapytałem niezadowolony .
- Pokazuje..
- uśmiechnął się chytrze. - Teraz możesz sobie wyobrazić że stoi tam Miriam. -
powiedział jej zdecydowanie zbyt blisko ucha.
-Malik!-
warknąłem.
Rose
wystraszyła się i nacisnęła spust odblokowanej broni. Pocisk trafił w
najbliższe drzewo.
-O kurwa ...
- oczy miałem jak spodki. Trafiła w środek. W cel.
-
Przepraszam - pisnęła.
-Za co?-
podszedłem do niej i przytuliłem.-Brawo skarbie .
- Ma
szczęście. - zaśmiał się Zayn podchodząc do trafionego drzewa.
-Zdolna jest
- wyszczerzyłem się klepiąc lekko dziewczynę w pośladki .
Już chciała
coś powiedzieć, czy mnie zbić ale chyba przypomniała sobie sytuacje z parkingu
i nie zareagowała. Zrobiła jedno. Przewróciła oczami.
-Co kurwa
zrobiłaś?- syknąłem łapiąc ją za podbródek .
- N-nic... -
wydukała przestraszona.
-Nie to nie
było nic.- warknąłem ostrzegawczo.
Zagryzła
dolna wargę chyba ze zdenerwowania i spuściła wzrok.
-W domu o
tym pogadamy. Teraz do środka.- zły wskazałem na wille
Weszła, a ja
zaraz za nią, zamykając drzwi usłyszałem że Malik został i teraz on sobie
ćwiczy.
Usiadłem na
fotelu ciągnąc ją na kolana.
-Pierwszą
lekcje masz za sobą- powiedział z uznaniem Niall .
- Żyjesz, to
już coś. - powiedział Lou, wchodzą do pokoju.
-Nie mogłeś
zostać tam gdzie byłeś?- jęknąłem .
- Już
doszła... - błysnął swoimi zębami w głupim uśmiechu.
Teraz to ja
przewróciłem oczami. Jakich ja mam porąbanych przyjaciół. Kurwa ..Rose zaczęła
się wiercić na moich kolanach, była przestraszona i znudzona.
-Co jest
kochanie? Już tak chcesz do domu?- spytałem, a ona dobrze wiedziała co mam na
myśli .
Od razu
zaprzestała swoich ruchów i odwróciła ode mnie wzrok.
Liam z
Niallem zaczęli jej tłumaczyć czego będzie uczyć ją każdy z nas. Malik był od
broni, Niall od sprzętu, elektroniki czyli będzie jej pokazywał różne metody
podsłuchów, Louis był od walki, a ja od samochodu. Miałem nauczyć ją
profesjonalnej jazdy ale nigdy nie pozwolę aby brała udział w wyścigach .
Dziewczyna cały czas im potakiwała. Nie chciała się sprzeciwiać i dobrze
robiła.
-Błagam cię
Harry.- jęknęła Miriam.-Ona się nie nadaje. Ty i takie coś ?
- Błagam
zamknij się. - zasłoniłem twarz dłonią.
-Louis
powiedz mu coś.- tupnęła nogą.-Czemu on mnie zawsze może obrażać i uciszać?
-
Zapomniałaś o pieprzeniu kochanie. - wyszczerzyłem się.
Warknęła
cicho i zmrużyła oczy.
-To się
nawet pieprzeniem nie mogło nazywać.
Zaśmiałem
się i popatrzyłem na wkurwioną twarz Louisa.
-Dupek.-
burknęła. Wtedy Rosemary wstała z moich kolanach i podeszła do
dziewczyny.-Czego?
- To smutne
że nie umiesz sobie sama poradzić, że musisz iść na skargę do niego. - pokazała
na Louisa, a ten patrzył na nią.... nie tak jak powinien.
Posłałem
Niallowi spojrzenie że ma mieć oko na Rose i zaciągnąłem tego pojebańca do
kuchni.
-Nie patrz
się na nią, nie dotykaj i w ogóle się do niej nie odzywaj.
- I ty na
prawdę jesteś tak naiwny, że myślisz że cię posłucham?
-Nie
obchodzi mnie co zrobisz ale kurwa zabije cię jak tylko ją tkniesz sukinsynie .
- Ty nie
miałeś skrupułów co do Miriam... Pamiętaj że mogę cię załatwić w jedną chwilę,
z resztą ją też. Za bardzo się nią przejmujesz stary, nie angażuj się.
-Posłuchaj w
jedną chwilę to ciebie może nie mieć kto pokładać. Co do Miriam to proszę cię.-
splunąłem -Dziwka i jeszcze raz dziwka .
- A ona jest
dla ciebie kimś więcej? - spytał mając na myśli Rose. Wziął mnie pod włos.
-Na pewno
więcej warta niż Miriam.
- Zabije
cię! - usłyszeliśmy Miriam.
Posłałem
dziwne spojrzenie Louisowi.
-Idź ją weź
od mojej Rose .
- Jeszcze
się okaże czy twojej. - wyszedł , a ja byłem wściekły.
Rozwaliłem
mu krzesło które rzuciłem o ścianę .
Nie do końca
mi to pomogło. Wyszedłem do pokoju obok. Louis trzymał tą szmatę i mówił jej
cos do ucha, a Rose siedziała na kanapie, w końcu jej wzrok padł na mnie.
Ukucnąłem
przy niej trzymając jej dłonie
-Wszystko
dobrze kochanie?
- Chcę już
stąd iść - powiedziała cicho.
-Harry
zwolnij ją z pracy.- rozkazał mi Louis.
- Słucham? -
dziewczyna szybko podniosła wzrok.
-Masz nie
pracować.
- Ale ja
chcę.
-A mnie to
kurwa obchodzi.
- Nie chcę
rzucać swojej pracy. - uderzyła ręką o miejsce obok siebie.
Podszedł do
niej łapiąc za ramię i podciągając do góry.
-Widać
Styles że nie nauczyłeś jej posłuszeństwa .
Była
przerażona chociaż za wszelką cenę nie chciała tego pokazywać.
-Ja jestem
twoim szefem i mnie słuchasz maleńka .
Pokiwała
ledwo widocznie głową.
-Puść ją.-
podniosłem się.-Puść ją w tej chwili.
- Naucz ją
słuchania albo ja to zrobię. - puścił ją i wyszedł razem Z Miriam.
Wziąłem ją w
ramiona i również wyszliśmy. Wsadziłem dziewczynę do auta i wsiadłem na miejsce
kierowcy.
- J-ja muszę
to robić?
-Musisz.-
westchnąłem.-Z kim zostawiałaś Mayke?
- Z moją
mamą - odpowiedziała cicho.
-Może zostać
z nią na noc?
- Gdybym ją
o to poprosiła...
-To tak zrób
- Po co?
-Bo
zostaniesz u mnie.
-Chcę wrócić
do domu.
-Dzwoń.
Wyjęła
telefon i wykręciła jakiś numer.
-
Mamo?...tak....mogłabym zostawić u ciebie małą na noc?...po
pro...nie...jasne...dzięki.
Rozłączyła
się i oparła głowę o szybę . Wjechałem na wiadukt włączając światła, bo
zapomniałem .
Rose nie
odzywała się ani słowem, jedynie cały czas stukała o szybę.
-Balas się?
- Co
c....trochę. - poprawiła się szybko.
-Jesteś zła
?
- Niby o co?
Że mnie praktycznie porwałeś?, Że grozisz mi cały czas? Że nie pozwolisz mi
odejść od tego wszystkiego? Nie no coś ty, jasne że nie jestem.
-Nie mogę ci
pozwolić . Zabiją cię .
- Nie
ważne...
-Rosemary
kochanie nie gniewaj się. Nie powinno cię tam wtedy być .
- Wiem to
doskonale... - dojechaliśmy na miejsce.
Wziąłem ją
na ręce i zaniosłem do domu. Postawiłem w przedpokoju i zapaliłem światło.
Dziewczyna bacznie obserwowała każdy mój ruch. Zdjąłem marynarkę i wziąłem ją
za dłoń prowadząc do sypialni.
Weszliśmy na
górę do pokoju.
- źle się
czuję w tym domu.
-Dlaczego?-
objąłem ją.-Nie długo tu zamieszkasz.
- Słucham?
-Zamieszkasz
z Maya. A teraz idź spać .
- Dlaczego
muszę tu zamieszkać?
-Bo muszę
mieć cię na oku. Nie będę kursował co chwila w te i we w te .
Usiadła i
schowała twarz w dłoniach. Znów ukucnąłem przy niej.
-Spójrz na
mnie.- gładziłem kciukiem jej kolana robiąc małe kółka
Uniosła
lekko głowę. Dlaczego tak wszystko utrudniała? Powinna się słuchać.
Nie chciałem
się znowu zdenerwować. Nie chciałem żeby się bała.
-Nie masz
wyjścia. Musisz być posłuszna. Będziesz posłuszna nikt nie będzie zły. Wiesz że
ja zrobię wszystko aby nikt ci nie zrobił krzywdy
- Czyli do
moich obowiązków będzie należało jedynie pomaganie wam w tych waszych akcjach
tak?
-Tak. -
pogłaskałem ją po policzku i przybliżyłem się chcąc ją pocałować.
Odsunęła się
do tyłu i popatrzyła na mnie.
- Tylko to -
nie wiem czy to było pytanie czy stwierdzenie, ale odmówiła mi a tego nie
lubiłem.
Złapałem ją
za ręce i wpiłem się w jej usta. Ręce miała uwięzione, więc zaczęła wierzgać
nogami w każda możliwą stronę, to było dosyć śmieszne, póki mnie nie ugryzła.
-O nie
Rosemary. Tak robić nie będziemy.- już mnie wkurzyła. Usiadłem na łóżku i
posadziłem ją na swoich kolanach. Pociągnąłem za jej włosy do tyłu tak że
odchyliła głowę i przyssałem się do jej szyi zostawiając czerwony ślad na
skórze .
Próbowała
się wyrwać ale uścisk na jej włosach uniemożliwiał jej to. Cały czas się jednak
kręciła.
-Przestań
się ruszać.- syknąłem .
- To mnie
zostaw. - teraz jaśnie panna zaczęła stawiać warunki.
-Słuchaj
powiedziałem ci już że masz być posłuszna i kurwa nie będziesz mi rozkazywała
Wydała z
siebie dźwięk irytacji i gdybym patrzył wtedy w jej oczy pewnie zobaczyłbym że
nimi przewraca. Trochę się uspokoiła.
-Świetnie.
To teraz cię przelecę.- powiedziałem zdejmując jej sukienkę .
- Nie! -
znowu zaczęła jeszcze bardziej się wyrywać.
-Tak. Chyba
że zrobię wyjątek i będziemy się kochać? Będziesz grzeczna?- całowałem jej
ramiona i szyję .
- Nie
chce... - powiedziała zmęczona szarpaniną.
Złapałem jej
podbródek .
-Wiesz że to
zrobię?.nie dziś to jutro.
Popatrzyła
mi prosto w oczy, przeszywała wzrokiem.
- Dupek.
-Powtórz
to.- warknąłem .
- Pieprzony
dupek!
-Posłuchaj.-
zacząłem rzucając ją na łóżku.- Zostajesz tu dopóki nie będziesz wiedziała co
to szacunek.- wstałem poprawiają broń za paskiem. Skierowałem się do drzwi.
- Na
szacunek trzeba sobie zasłużyć. - usłyszałem za plecami.
-Śpij.-
rozkazałem i zgasiłem światło .
Zamknąłem
drzwi i głośno wypuściłem powietrze z płuc.
Kiedyś mnie
cholera trafi przy tej dziewczynie. Po prostu coś se zrobię .- zszedłem na dół.
Pilotem pozamykałem wszystko w domu i położyłem się na kanapie. Momentalnie
odpłynąłem.
~~~~~*~~~~~~~~
Zacznijmy od tego, że strasznie dziękuję Klaudii i Karolinie. W tym rozdziale połowa dialogów należy od nich, ponieważ ja wolę być Harrym to one mi pięknie odpowiadają jako Rose:) Dzięki :*
Mam nadzieję, że i tym razem rozdział się spodoba, a ja lecę brać się za pisanie następnego, pewnie też z pomocą :) Czekam na na wasze opinię.
Boski nie moge doczekać sie nn :P
OdpowiedzUsuńŚwietny!♥
OdpowiedzUsuńCudo *_* kiedy następny?
OdpowiedzUsuńNie wytrzymam.
Będzie się działo
Super! Tylko trochę wkurza mnie Hazz, mógłby być trochę dla niej milszy... No i Malik to prawdziwy Bad Boy :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <3
Super rozdział :)Czekałam na niego z niecierpliwością jak teraz czekam na następny
OdpowiedzUsuńAwww najlepszy blog na świecie!
OdpowiedzUsuńJezu ja po prostu kocham tego bloga! Jest to mój ulubiony!! No po prostu jest wspaniały ♥
OdpowiedzUsuńTen straszny Harry jest przerażający…i pociągający
A z rana było tak miło…
A więc Liam też z nimi współpracuje…hmmm…
Nialluś to ten najbardziej normalny…wow!
Ta Miriam to suka. Straszna suka. Tak głupia i wogóle -,-
A mi się wydaje, że Harry był zazdrosny…
Brawo Rose! Za pierwszym razem w sam środek. B-R-A-W-O!!
Harry…ty agresorze…i dovrze, że Rosemary mu się postawiła…szkoda, że on jest wovec niej taki agresywyny :c
Mam nadzieję, że w końcu mu przejdzie.
Kocham tego bloga! Kocham ten rozdział! Kocham twój styl pisania! I wogóle wszystko!
Maja :3
Ps. Pytałaś czy ma gg. Mam. Tu masz numer: 48368838 Pisz śmiało :)
Świetny rozdział. Z niecierpliwością czekam na następny.
OdpowiedzUsuńboski:D dziękuje, ze dzis dodałas:) czekam na nn - patrysia
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Nie mogę się już doczekać.
OdpowiedzUsuńNie ma za co. Zawsze służę pomocą.
Genialne. Ja już się wystraszyłam, że Harry ją zgwałci :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam i Życzę Weny ;]
Kiedy kolejny rozdział ? Czekam na następny rozdział i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńSiostra wiesz, że kocham to opowiadanie!!!! Liam gliną hahah no w sumie pasuje :) ciekawe coo będzie dalej?... hahahaha :) Wiesz, że jesteś najbardziej zajebistym małolatem na tej kuli ziemskiej :*:*:*:*
OdpowiedzUsuńhahaha dzięki :DD
Usuńkocham to ! < 3
OdpowiedzUsuńsuper rozdział <3
OdpowiedzUsuńale ma zaciesz na face.Rozdział poprostu boski
OdpowiedzUsuń