http://godfather-fanfiction.blogspot.com/
czwartek, 31 lipca 2014
środa, 30 lipca 2014
Rozdział 11
I zapadła cisza. Wszyscy patrzyli się na
mnie. Harry podniósł się i poklepal mnie po plecach. - Będzie dobrze. Pomożemy
ci. - oznajmił i razem z Monic wyszli.
- Teraz to przegięłaś. - powoli
podszedłem do dziewczyny.
~Monic ~
Staliśmy pod małym domkiem w Holmes
Chapel. Harry pocałował mnie w skroń, prowadząc do środka.
- Boje sie.
- Skarbie, nie ma czego.
- Jest.
- Nie ma. Moja mama nie gryzie.
- A jak mnie nie polubi ?
- Na pewno cię polubi. Jesteś wyjątkowa.
Miła, uśmiechnięta, mądra. Ona lubi takie dziewczyny. Poza tym uszczęśliwiasz
mnie.
Uśmiechnęłam się do niego. Poczułam się
trochę lepiej.
Splótł nasze palce i weszliśmy do środka.
Tu było tak przytulnie. Pachniało kwiatami.
- Tatuś ?! - krzyknęła Darcy.
- Hej słoneczko. - Wskoczyła mu na ręce. Pocałował ją w czoło i przytulił.
- Cześć synku.
- Cześć mamo. - przytulił kobietę. -
Kogoś ci przedstawię. To jest Monic. Monic to moja mama.
- Miło mi Panią poznać.. - powiedziałam
nieśmiało.
- Ta Monic - uśmiechnęła się.- Darcy cały
czas o tobie mówi.
Uśmiechnęłam się do dziewczynki.
- Wchodźcie. Zjecie kolację - zaprosiła
nas.
Hazz objął mnie w talii i poprowadził do
małej jadalni.
Odsunął mi krzesło. Mała usiadła obok
siostry mężczyzny. Gemmy jak zapamiętałam. Przy kolacji dużo rozmawiałam
właśnie z obiema kobietami. Harry tylko się uśmiechał, jeżdżąc ręką po moim
udzie.
Starałam się zrobić dobre wrażenie.
- Cieszę się, że mój syn ma kogoś takiego
jak ty - powiedziała Anne. Pocałował mnie w usta z uśmiechem, a jego dłoń
wsunęła się wyżej.
Złapałam go za nadgarstek i
powstrzymywałam.
Zaśmiał się tylko.
- Tatusiu do domu !
- już skarbie.
- Dziękuję za kolację. Była pyszna. -
powiedziałam do mamy Harry'ego.
- To ja dziękuję, że nas odwiedziliście.
- Ma Pani wspaniałego syna.
Popatrzyła na mnie z przymrużeniem oka i
zaśmiała się.
- powiedzmy.
- Mamo!
- No tak. Bo ona ma wspaniałą córkę - odparła
Gemma wystawiając bratu język.
- Monic wychodzimy. - objął mnie w talii.
- I Hazz się fochnął.
- Spadaj Gemm. - poprowadził mnie do
auta.
Posadził malutką w foteliku i zapiął,
cmokając jej czoło. Obszedł samochód i wsiadł za kierownicą, ruszając. Usnęła
chwilę później, a ręka Harry'ego ciągle wędrowała do moich majtek.
- Wiesz, że była tobą oczarowana? –
zahaczył o krawędź bielizny.
- Nie wiem. - próbowałam być twarda.
- Więc ci mówię. Lubi cię. Bardzo -
musnął mnie palcami.
Znów złapałam jego nadgarstek.
- Przecież nic takiego nie robię…
- Mi to wystarcza..
- Oj kochanie. Ja ci tylko sprawię
przyjemność.
- Nie przy dziecku.
- Dziecko śpi - odparł płynnie skręcając
autem w następną ulicę.
- No właśnie, a ja nie chcę jej obudzić.
- Naprawdę nie obudzisz.
- Obudzę.
- Nie - wsunął we mnie
palec i otarł nim o wrażliwe miejsca.
- Hazz.. - szepnęłam.
- Kochanie.
- Przestań..
Pocałował mój policzek.
- Zacznę tu, skończę w
domu - wysunął go i znów wsunął.
Przygryzłam wargę, żeby
nie jęknąć.
On umie tak wszystko
naturalnie robić. Jakby wcale teraz nie sprawiał mi intymnej przyjemności,
tylko i wyłącznie prowadził auto. Moje nogi niekontrolowanie się rozsunęły.
Odsunął moje majtki i poruszał palcami.
Oddychałam ciężko
czując jak mokra się robię.
- Podoba ci się?
- Tak… - Poruszał palcami
szybciej. Drażnił moją kobiecość. Jęknęłam cicho nie mogąc
się powstrzymać. Zatrzymał się i zostawił
mnie w niedosycie. Poszliśmy do domu. Zaniósł małą do pokoju. Nadal czułam się dziwnie. Wrócił do mnie. Zaniósł
do sypialni. Byłam taka mokra.
Położył mnie i podsunął
moją sukienkę. Po chwili poczułam jego język. Wplotłam palce w jego
włosy i pociągnęłam jego głowę w dół wywołując jego śmiech.
- Jesteś niecierpliwa.
Niecierpliwa i mokra.
- To przez Ciebie.. -
wierciłam się na łóżku z podniecenia. Jego język wirował w
mojej kobiecości. Odchodziłam od zmysłów.
Wiłam się z rozkoszy i pożądania. Dostałam cudownego
orgazmu który przeszedł przez całe moje ciało.
- Harry.. - jęczałam
jeszcze przez chwilę. Przyciągnął mnie i
pocałował.
- Wejdź we mnie.. -
jęknęłam. - Pogładził ręką moje udo i
rozsunął mi je. Już trochę wiedziałam.
Rozchyliłam nogi ułatwiając mu zadanie. Rozpiął swoje spodnie,
całując mnie po szyi.
- Przerżnij mnie Styles.
- mruknęłam zmysłowo do jego ucha.
- Kochanie, nie chcę żeby
cię bolało - zamruczał i zdjął moją sukienkę.
- Będzie dobrze.. -
przesunęłam dłonią, po jego torsie zatrzymując się na kroczu.
- Skarbie - zagryzł
wargę. Uścisnęłam delikatnie
wypukłość w jego spodniach. Usłyszałam jego jęk przy uchu. Jego dłonie masowały
moje piersi. Poczułam się pewniej.
Delikatnie, z wyczuciem masowałam go przez bokserki.
Oddychał nieco płycej.
Jego męskość stawała się coraz twardsza. Uwolniłam jego członka z bokserek i
masowałam go. Od główki aż do jąder. Złapał
moją rękę i jęknął. Przeniósł dłonie na moje biodra. Jego palce kreśliły kółka
na mojej skórze. Zaczął się we mnie wbijać po założeniu zabezpieczenia. Jęknęłam
czując go w sobie. Ciągle mnie całował tłumiąc nasze jęki. Było mi cudownie.
Przeżywałam rozkosz za rozkoszą.
- Harry.. już..
- Nie zliczę ile razy
doszłaś – wydyszał i opadł obok mnie.
- Nie dziw
się Harry.. Nigdy nie uprawiałam seksu, a ty z tysiąc razy, albo i więcej.
-
Wiem. I to jest piękne, że przeżywasz to wszystko ze mną - gładził moje plecy.
Wtuliłam się w jego tors.
- Druga noc we wspólnym
łóżku. - uśmiechnęłam się.
Odwzajemnił uśmiech i
pocałował mnie bardzo długo.
- Tato.. - Darcy próbowała
otworzyć drzwi od sypialni.
Harry musnął moje warg i
ubrał spodnie. Wyszedł z pokoju. Słyszałam śmiech dziewczynki. Przy okazji sama
się ubrałam w bieliznę i jego koszulę. Weszli po chwili i Darcy łaskotana
przez Harry’ego spadła na łóżko.
- Hej mała.
- Hej mama.
- Czemu nie śpisz ?
- Bo krzyczałaś.
- Pająk był, a ja się boje.
- Ja też – przytuliła
się.
- Tatuś mnie uratował. - Harry zaśmiał się. Usiadł
obok Usnęliśmy wszyscy razem.
~*~
Harry zaprosił
dzisiaj przyjaciół z dziewczynami. Z Darcy robimy kolacje. To znaczy ona mi po
swojemu pomaga. Dobra. Przeszkadza.
Zanosiła po jednym talerzu do jadalni. Hazzy nie było. Załatwiał
cos Chyba nie chce wiedzieć
co. Wpadł chwile przed
gośćmi. Pocałował mnie i pobiegł się przebrać. Darcy ukradła ze stołu
kotleta i siedziała na dywanie trzymając go w swoich malutkich łapkach.
- Doble - mówiła mlaskając.
- Poczekaj na gości
maleńka.
- Jestem – Harry dołączył
do nas ubrany w czarne spodnie i granatową koszulę.
Wytarłam Darcy rączki i
poszłam sprawdzić ciasto w piekarniku. Było gotowe. Po chwili słyszałam jak w
domu pojawiają się goście. Louis i Ava, Niall i duży miś, Liam oraz Katherine –
jego nowa dziewczyna. Na końcu dopiero Zayn.
- Ooo moja dziewczyna
piękna jak zwykle. - Niall przytulił Darcy.
- Ty się od niej odwal -
mruknął Harry, ale raczej blondyn nie słyszał.
Postawiłam ciasto na
stole. Zostałam objętą ręką i usiedliśmy do stołu. Przez całą kolację trwały
rozmowy. Nawet Tomlinson miał dobry humor i było zabawnie. Darcey bawiła się
nowym misiem. A Niall razem z nią. Miał większą frajdę niż dziecko. Było bardzo
miło i nic nie zapowiadało się, aby miało się popsuć a jednak…Usłyszeliśmy
strzały wokół domu.
- Zabierz Darcy do
pralni, zamknijcie się tam i nie wychodź dopóki Ci nie powiem. - popchnął mnie
w stronę schodów do piwnicy.
niedziela, 27 lipca 2014
Rozdział 10
~ Monic ~
Nigdy nie bawiłam się tak dobrze. Z nikim
nie bawiłam się tak dobrze. Z Harrym co chwila się śmieje, bo mnie
czymś rozbawia. Gdy pokazał mi tatuaż z literą M to myślałam że jest z henny.
- Harry.. Spójrz na mnie. - Odwrócił się odkładając telefon. Patrzył
na mnie zszokowany.
- Ruszysz się ? Bo czuje się jak
idiotka.. - powiedziałam czując jak moje policzki płoną.
- Po prostu...wow - podszedł do mnie.
Wziął mnie ja kolana i pocałował.
- Tylko delikatnie okej ? - jęknęłam
między pocałunkami.
- Wiesz, że nie musisz. Możemy poczekać.
- składał pocałunki na mojej szyi.
- Bardzo ładne kokardki, ale pozbędziemy się tego. Drżałam pod nim. Bałam się bólu.
- Hej skarbie, zaufaj mi.
- Ufam..
- Ból może być przyjemnością. - Kiwnęłam głową. Zszedł na mój dekolt. Rozpiął zapięcie
stanika z przodu i wziął do ust moją pierś. Jęknęłam wplątując palce w jego włosy. Chuchnął zimnym powietrzem, a jego dłoń
masowała moją kobiecość. Jęczałam niekontrolowanie.
- To też nam nie potrzebne - zębami
zsunął moje majtki. Poczułam się skrępowana. Nikt nigdy nie
widział mnie nago. Harry przesuwał delikatnie palcami po
mojej skórze. Czułam dziwne podekscytowanie.
- Wszystko dobrze kochanie? - spytał.
Poczułam jego oddech na udach.
- T-tak. Chyba tak. - Pocałował moje najwrażliwsze miejsce. Wygięłam się w łuk zaciskając mocno oczy. Poczułam kolejny pocałunek i wsunął język
między moje wargi. Zacisnęłam dłonie na prześcieradle. Sprawiał mi przyjemność. Czułam się
wilgotna. Dziwne uczucie.. Przyjemne. Przygryzłam
wargę, żeby stłumić jęki. Wepchnął mi do ust swoje palce.
- Ssij. - Czułam smak siebie. Słony. Inny.
Oblizałam palce. Harry mnie pocałował i zsunął bokserki. - Rozluźnij się. - Próbowałam, ale mi nie wychodziło. Delikatnie mnie całował. Powoli mnie
rozpychał. Oddychałam niespokojnie. Pojawił się też
uporczywy ból.
- Wszystko dobrze. Musisz się rozluźnić.
Nie denerwuj się. - Zabrał mi to. Zabrał dziewictwo. On
jęknął z zadowolenia, a ja z bólu. Zatrzymał się. Nie ruszał, abym mogła się
z tym oswoić.
Patrzył mi głęboko w oczy.
- Jesteś idealna. Przepraszam..
- Jest.. okej.. - wysapałam. Jutro się
nie ruszę
- Nie jest. Wiem, że Cię boli.
- Inaczej nie mogło być Harry. Kiedyś
musiało się tak stać.
- Tak. Mam nadzieje, ze nie będziesz tego
żałować - Pogłaskał mój policzek.
- Nie będę.. - Pocałował mnie i zaczął się poruszać.
- Harry zaczekaj jeszcze chwilkę..
- Już. - patrzył mi w oczy nic nie
robiąc.
-
Jest okej. - powiedziałam dwie minuty później. Znów mnie powoli rozpychał. Schował twarz
w mojej szyi. Nagle ze mnie wyszedł i wziął do ręki
ręcznik. Przyłożył go do mojej kobiecości. Krwawię ? Nie chciał, żebym to widziała ale na
pewno. Nawet aż tak nie bolało.
- Może na dziś starczy?
- Było Ci dobrze ?
- Tak. Jak widziałem, że twój ból
przeszedł - wziął mnie na ręce i zaniósł pod prysznic. Czułam się jak dziecko. Nawet pomógł mi się umyć. Nagą zaniósł mnie do łóżka.
Przykrył kołdrą przyciągając mnie do
siebie. Poczułam jak całuje moje włosy.
- Jestem szczęśliwa wiesz ?
- Ja też jestem. Z tobą. Tutaj. Teraz.
- Nie zapominaj o Darcy.
- Nie zapominam. O niej nie da się
zapomnieć. - zaśmiał się.
- A o mnie ?
- O tobie też. Nigdy.
- Kochany jesteś.
- Śpij słońce -musnął moje czoło.
- Wiesz co ? Uprawialiśmy seks, a
pierwszy raz śpimy w jednym łóżku..
- Tak...Gdy wrócimy chciałbym abyś spała
ze mną.
- A jak Darcy to przyjmie ?
- Ona? Jak wiesz zacznie się cieszyć.
- No, ale wiesz, że ja.. nie wiem czy
zawsze ze sobą będziemy Harry. Nie chcę dawać jej złudnych nadziei.
- Wiem o tym. - odpowiedział i mocniej
mnie przytulił.
- Chciałbyś mieć jeszcze dzieci, żonę i
tak dalej ?
- Chciałbym, żebyś mnie pokochała. - Zaskoczona jego słowami nie powiedziałam
już nic. Usnęłam. Rano zjedliśmy śniadanie na tarasie, a potem
trochę pochodziliśmy. Ciągle mnie obejmował. Około 15 pojechaliśmy na lotnisko.
Samolot na nas czekał.
- To Twój prywatny ? - trzymałam go za
rękę.
- Tak kochanie - przepuścił mnie po
schodach.
- Ładny. - weszłam na pokład. Odebrał wideo rozmowę, gdy już leciliśmy.
- Skąd ja ci ciężarówki wytrzasnę Niall? Tomlinson niech skołuje. Dużo macie
tego? - chodził nawet nie patrząc w ekran. Za to ja patrzyłam na niego. Ukucnął obok moich nóg i pocałował mnie w
usta. - No będzie ze dwie ciężarówki. Zależy od czasu. Szacuje, że przez 2 minuty i 30 sekund wyniesiemy z kilkadziesiąt sztabek. Zatkałam usta ze zdziwienia. Stanowczo mi
się to nie podoba.
- Dobra. Ale ja nie biorę w tym udziału.
Zaraz ci ciężarówki załatwię. - Rozłączył się i zadzwonił do Louisa. Odebrała jakaś dziewczyna.
- Ej gościu
komputer ci dzwoni! - zawołała.
- Co do cholery ?! - rozbawiona patrzyłam
na niego jak się denerwuje. - Idź mi stad kobieto! - i pojawił się
Louis. - Czego dusza chce? - Wyjaśnił mu o co chodzi.
~Louis ~
Louis zrób, Louis załatw. Pewnie,
zawsze. Rozłączyłem się bo już się tam lizali. - Jakie złoto? Jakie ciężarówki?
Ty nie możesz...- stała mi za plecami.
- A nie mogę bo co ?
- Bo to nie twoje przecież - patrzyła na
mnie zaskoczona.
-
A przecież my się nie lubimy to co Cie to interesuje ? - Wywróciła oczami i zabrała laptopa
wychodząc jak obrazowe dziecko.
- Oddaj mój komputer kobieto.
- Nie facecie. Nudzi mi się.
- Kurwa wibrator Ci kupię.
- Nie jesteś zabawny. Zero ubawu. Co to
była za laska w tym samolocie?
- Przedszkolanka mojego przyjaciela.
- Twój przyjaciel ma opiekunkę? -
patrzyła na mnie dużymi oczami.
- Nie no.. to przedszkolanka jego córki
była, a teraz chyba oni ze sobą są. Nie wiem.
- Ma dziewczyna szczęście. Przynajmniej
przystojny jej się trafił - westchnęła i wyszła. Poczułem się urażony. Ja jej ten
charakterek wyrobię. Poszedłem się ogolić i ułożyłem włosy. Ja nie jestem przystojny? No jesteś Lou,
jesteś. Poklepałem się po policzkach i zszedłem na dół. Wypluła sok jak mnie
zobaczyła. - Idziesz do kościoła? Wpuszcza cię?
- Nie ? I .. nie obchodzi mnie to ? Nie
wkurwiaj mnie chociaż raz. - odpaliłem sobie papierosa.
- Fu - zabrała mi i zgasiła.
- DAJ MI SPOKÓJ ! - Ja już wiem w co ona gra. Robi wszystko,
abym miał mieć ją dość.
- Ty mi też! - Zakułem jej ręce w kajdanki, a usta
zakleiłem taśmą. O. Cisza i spokój. Patrzyła na mnie tylko obrażona.
Załatwiłem te ciężarówki. Dzwonek do drzwi. O. Harry i Monic.
Dziewczyna wyglądała pięknie.
- Cześć stary. Nie przeszkadzamy?
- N.. nie wiem. - wpuściłem ich do
środka. Chwilę później tylko zobaczyłem
jak Harry przytula przerażoną przedszkolankę. Jego wzrok mnie zabija. No co ja
poradzę?! Wreszcie cicho była.
- Spokojnie kochanie. Louis to wytłumaczy. On
nie robi jej krzywdy.
- Ja tylko chciałem żeby ona się zamknęła.
- Louis...pogrążasz się.
- No, a czy ty wiesz jak ona się wydziera
?! Ja tez mam swoją wytrzymałość. - Monic chciała do niej podejść, ale Harry ją
trzymał.
- Puść ją. - mruknął. - Niech
porozmawiają.
- Jak ta Twoja to się zaraz ze strachu
posika. Ech... Dobra Avalon. Jak mnie teraz wkurwisz to przestane być miły. -
zdjąłem taśmę i kajdanki. Wstała i pocałowała mój policzek. -
Wybaczcie, Louis nie brał dzisiaj leków. Kawy? - poszły do kuchni
- Zaraz ją zabije. - mruknąłem do
przyjaciela. Opadłem na kanapę. Usiadł na fotelu śmiejąc się.
- Jak cię
wkurwia to po co ci?
- Do zabawy. A ty co taki szczęśliwy ?
Dała Ci ?
- Może. Jezu...jest cudowna.
- Czyli dała. Do tego pewnie dziewica bo
ty na inne nie patrzysz.
- Ale ta to co innego jasne? To nie jest
kolejna panienka.
- A co ? Kobieta Twojego życia ? Gdybym
Cie nie znał to bym uwierzył. - prychnąłem.
- A żebyś wiedział. I matka mojej córki.
Bo tam tą poćwiartkowałeś.
- Połowa to nie ćwiartka i jak będzie
trzeba to ją też mogę.
- Tomlinson! - szturchnal mnie.
Dziewczyny wróciły. Ava podała mi herbatę. - No sama widzisz ma gorszy dzień. -
wcisnęła mi się na kolana. Harry pociągnął brunetkę na swoje i pocałował. Nadal była przestraszona. Strasznie
wstydliwa. Widać na niej już wpływ Harry'ego. To ubezwłasnowolnienie.
- Hej no nie bój się mała.- szepnął do
niej. Sama miłość Kurwa no.
- Jak weekend Lou ? - spytał Harry bawiąc
się jej włosami.
- Nie widać? Cudownie.
- A my byliśmy na Florencji.
- Fajnie, musiało być ładnie. Nie szczyp
mnie - Powiedziałem do brunetki i uśmiechnąłem się do przyjaciół.
- Hazz musisz jechać po Darcey. -
powiedziała do niego. Ona się na mnie spojrzeć boi.
- Więc masz dwa wyjścia. Zostajesz z
Louisem, albo jedziesz ze mną.
- Jadę z Tobą. Bo jeszcze mnie w kajdanki
zakuje i zaknebluje.
- Nie. Wiesz prawdopodobnie po prostu
zamknął by cię w piwnicy. Ma różne schizy. Mój biedny Lou - przytulila się.
Zrobiły ze mmie wariata. Nawet Harry miał niepewność w oczach.
- Twój ? - prychnąłem. - Godzinę temu
mało mi oczu nie wydrapałaś.
- Widzisz Monic? Mówiłam. Nie pamięta
niektórych rzeczy, albo sam zmyśla. I ma wahania nastroju.
- Zaraz Cie przez okno wyrzucę i utopię w
basenie. - warknąłem jej na ucho.
- Ta dawka leków jest za mała - udała
troskę głaszczac mój policzek.
- Lou jakbyś potrzebował ośrodka to mów -
odezwał się Harry.
- Nie no wystarczy ! - zrzuciłem ją ze
swoich kolan. - Ona tutaj jest bo poszła na psy, że jesteśmy gangiem. Godzinę
temu ryczała, że mam ją wypuścić i że ona chce do swojego chłopaka. WYPIEPRZAJ
NA GÓRĘ ! - wydarłem się na nią.
piątek, 25 lipca 2014
Rozdział 9
- Ufam Ci.
- Więc chodź - wziął mnie za rękę i
wyprowadził z domu.
Szłam ostrożnie, żeby nie wybić sobie
zębów na tych szpilkach. Pomógł mi wsiąść do samochodu. Po chwili usłyszałam,
że ruszamy.
- Mogę to już zdjąć ?
- Nie
- odpowiedział szybko.
- Oj no weź..
- Nie.
Westchnęłam i usiadłam wygodnie.
Jechaliśmy około 15 minut. Zatrzymał się i wziął mnie na ręce gdzieś niosąc. Czułam, że wiatr nie wieje czyli jesteśmy w środku. Teraz już w uszach miałam słuchawki. Potem znów poczułam, że jesteśmy na dworze i wchodzi po jakiś schodach
Zaczęłam się trochę bać, ale mimo wszystko się śmiałam. Poczułam, że mnie sadza w czymś miękkim. Fotel.
- Nie.
Westchnęłam i usiadłam wygodnie.
Jechaliśmy około 15 minut. Zatrzymał się i wziął mnie na ręce gdzieś niosąc. Czułam, że wiatr nie wieje czyli jesteśmy w środku. Teraz już w uszach miałam słuchawki. Potem znów poczułam, że jesteśmy na dworze i wchodzi po jakiś schodach
Zaczęłam się trochę bać, ale mimo wszystko się śmiałam. Poczułam, że mnie sadza w czymś miękkim. Fotel.
Wyłączył muzykę i zabrał mi krawat.
Byliśmy w samolocie.
- Hazz ? Co się dzieje ?
- Lecimy na randkę
- Gdzie ?
- Do Florencji.
- Harry wystarczyłaby zwykła kolacja...
Nawet kebab...
- Jak dla mnie możemy iśc potem i do
McDonalda.
- Ale dzisiaj wracamy do Londynu ?
- Raczej się nie wyrobimy.
- Nie wzięłam ubrań, nic..
- Wszystko mam.
- Jesteś niesamowity..
- A ty piękna - wziął mnie na kolana.
- Ty serio lubisz moją urodę.
- Bardzo.
- Uroczy jesteś.
Całował moją szyję i przytulał.
- Gangster- pieszczoch.
- Haha dzięki.
- Ale to fajne.
Musnął mnie za uchem. Niekontrolowanie
jęknęłam.
Zostawił malinkę na mojej szyi i
uśmiechnął się
- Uwodzisz mnie.
- Myślałem, że już mi się udało.
- Nie ma tak łatwo.
- Och, to będę się starał bardziej.
Chcesz wina?
- Harry !
- Co?
- Ty chcesz mnie upić.
- Nie kochanie.
- Wcale..
- No naprawdę.
Wtuliłam się w jego szyję
Glaskal mnie ręką po plecach.
- I co my będziemy tam robić Hazz ?
- Zwiedzać. No i..lubisz fajerwerki?
- Czy ja wiem.. Ile ty chcesz tam zostać
Harry ?
- za dwa dni wracamy.
- A Darcy ?
- Z moją mamą.
2 godziny później byliśmy na
miejscu. Poszliśmy na kolację w pięknej
restauracji.
-
Tutaj jest niesamowicie.. i pewnie bardzo drogo..
- Etam drogo. Mnie stać. Dobrze, że ci
sie podoba,
- Tak, ale.. wydajesz na mnie tyle
pieniędzy, a ja nie mogę dać Ci nic w zamian.. I to.. dziwne uczucie.
- Dajesz mi siebie w zamian.
- To nie jest wystarczająco. - trzymał
mnie za rękę kiedy czekaliśmy na deser.
- To jest bardzo wystarczająco -
pocałował moją dłoń.
- Kolacja była pyszna.. Bardzo mi
smakowało.
- To dobrze. Lubię jak jesz.
- Co ? - zaśmiałam się - O czym ty mówisz
?
- Po prostu. Lubię jak jesz. - wzruszył
ramionami.
- To trochę dziwne.
- Wcale nie. - odpowiedział. - Jedzenie
to czynność życia.
- Harry to tak jak ja bym powiedziała, że
lubię kiedy chodzisz do toalety.
- Wcale nie. Jest różnica między
kupowaniem papieru a zrobienie obiadu - zaśmiał się. - Nie lubię marnować
jedzenia.
- To strasznie dziwne. - śmiałam się. Oparł rękę na moim krześle i patrzył na
mnie z uśmiechem.
- Znowu się przez Ciebie rumienię.
- I pięknie wyglądasz. Chodź - wyszliśmy
z restauracji i spacerowaliśmy.
~ Avalon~
Kiedy tego
mężczyzny nie było, zastanawiałam się jak uciec. Jednak po dwóch tygodniach
uznałam ze stad nie ma wyjścia. Z nudów sprzątałam albo oglądałam telewizję.
- Cześć. - wrócił.
- O nie...- jęknęłam.
- Coś masz mądrego do powiedzenia ?! - Mówiłam już, że się go boję? Uciekłam na
górę.
- Chodź tutaj ! - Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie
płacząc. Chcę do domu...
- Kiedy ty zrozumiesz, że ja Ci nic nie
zrobię ? Proszę zejdź na dół. Nic? Ostatnio prawie mnie
zgwałcił...Powoli zeszłam do niego. Opierał się o stół w jadalni. Czekałam, aż się odezwie. Miły to on jest
przez pięć minut.
- Kupiłem Ci kebaba. Pewnie jesteś
głodna. Chcę później pogadać. Proszę. - Jestem głupia i nie nadążam za jego
humorami, ale grzecznie zjadłam.
- Smakował chociaż ? - Mruknęłam ze tak i poszłam umyć ręce.
- Avalon dogadamy się w końcu ?
- Jak mnie wypuścisz.
- Nie wypuszczę bo chodzisz i kablujesz.
Mogę Cie skrzywdzić, albo dać Ci szczęście. Masz wybór.
- Ja mam chłopaka.
- Już nie. - wzruszył ramionami.
- Nikomu nic nie powiem.
- Kłamiesz.
- Nie...- Za bardzo się boje.
- Czy ja Ci krzywdę zrobiłem ? Nie.
- Prawie. Ale ja kogoś Kocham a ty mnie
więzisz.
- A może ja chcę, żebyś kochała mnie.
- To nie koncert życzeń.
- Dokładnie. Prowadź ze mną wojnę, a
skończysz wisząc na grubej linie pod mostem aż zjedzą Cie szczury.
- No widzisz?! Ty nie chcesz dobrze dla
nikogo egoisto.
- Chce dobrze dla Ciebie i dla mnie.
- Nie prawda.
- KURWA KOBIETO ! Co ja mam zrobić ?!
- Wypuścić mnie - szepnęłam. - i znaleźć
taką która cię uszczęśliwi.
- Taka opcja nie wchodzi w grę.
- Dlaczego? Widzisz, że się
różnimy. - ktoś zapukał do drzwi. Kazał mi siedzieć i oznajmił ze przyszedł
jego przyjaciel z dziewczyną na kolacje.Trochę krótki, ale kolejny jest + 18 hahaha ;) / Horanowa.:)
środa, 23 lipca 2014
Rozdział 8
- Ała! Puść mnie!
- Zamknij się bo mnie wkurwiłaś.
- Powinieneś siedzieć! - pisnęła.
- No popatrz, taka niespodzianka. Ty
sobie teraz posiedzisz.
- Puść mnie idioto, Debilu , nienormalny
człowieku!
- Nie pomagasz sobie. - wrzuciłem ją do
bagażnika i odjechałem.
Słyszałem tylko piski, ale to bardzo
niewyraźne. Zaparkowałem w garażu.
Otworzyłem bagażnik i zawlokłem ją do
salonu. Zabrałem jej jeszcze komórkę i rzuciłem ją na podłogę w salonie.
- Proszę Cię, puść mnie. Nie powiem
nikomu.
- Już powiedziałaś.
- Ale cię nie zamknęli - syknęła.
- Bo jestem sprytniejszy niż Ci się
wydaję.. hmm co mam teraz z Tobą zrobić.. - Louis Tomlinson nie ma sumienia.
Zawlokłem ją do sypialni.
~Harry ~
Chodziliśmy po centrum już dobre dwie
godziny. Ja to tylko kiwałem głową i płaciłem. W sumie to Darcy rządziła, bo
Monic broniła się przed wszystkim co chciałem jej kupić. A wiadomo małej nie
odmówi, więc miałem przewagę. Ha! Styles górą. Poszliśmy do jakiegoś butiku. Opierałem
się o ladę rozmawiając z kasjerką. A dziewczyny chyba przymierzały.
-
Tatusiu chodź ! Tatusiu zobacz ! - Darcy przybiegła i ciągnęła mnie za rączkę w
stronę przymierzalni.
Otworzyłem drzwi widząc Monic. Była ubrana w złotą sukienkę ze wzorem i
jasny płaszcz.
- I jak ? - spytała mnie rumieniąc się.
Oblizałem lubieżnie wargi i puściłem jej
oczko.
- Świetnie.
- Teraz poczekaj tato. - Darcy mnie
wypchnęła i stała razem ze mną przed drzwiami. Po chwili znów sie otworzyły.
- Ładnie - uśmiechnąłem się widząc jej
niebieską, jeansową kurtkę i czarna spodnicę krótką z przodu, a długą z tyłu.
- Znów czekaj ! - mała chyba się wczuła.
- We wszystkim będzie....- szczęka mi
opadła.
Podszedłem do dziewczyny i ją obkręciłem.
- Nie pasuje prawda ?
- Zajebiście wyglądasz - powiedziałem.
Miała krótką czarną sukienkę z odkrytymi plecami. - Ale zabiję jak ktoś na
ciebie spojrzy,
Darcey patrzyła na moją rękę trzymającą
dłoń Monic i dziwnie się uśmiechała. Nie mogę tego spierdolić.
Dziewczyna pokazała sie w jeszcze jednej sukience. Krótkiej, białej.
Idealnie eksponowała jej dekolt.
- Boże, jesteś piękna.
- Wcale nie..
- Tak, jesteś.
Znów się zarumieniła i poszła przebrać.
Poszedłem do kasy zapłacić za zakupy.
Monic trzymała Darcy za rączkę.
Objąłem ją jedną ręką i prowadziłem do
wyjścia.
- Harry nie musisz tego robić..na serio..
to nie potrzebne.
- Uznam, że nic nie słyszałem -
pocałowałem jej policzek.
- No i widzisz tata ? - nie musiała
kończyć. Wiedziałem o co jej chodzi.
Poczochrałem jej włosy i poszliśmy na lody.
Nigdzie nam się nie śpieszyło. W końcu sobota. Potem zabiorę je na basen. W domu w sensie.
Otworzyłem dziewczynom drzwi od auta i napisałem sms do Zayna. „ Będę o 20 w
tunelach. Nie wysadzajcie póki się nie pojawię”. Schowałem telefon i wsiadłem,
odjeżdżając z parkingu.
- Harry ? - Monic podeszła do mnie kiedy
Darcy była już w środku.
- Tak? - brałem zakupy z bagażnika.
Schowałem telefon i wsiadłem, odjeżdżając
z parkingu.
- Może zrobię dzisiaj jakąś kolację i
zjemy jak Darcy pójdzie spać ? - położyła nieśmiało dłonie na moim torsie
- Dzisiaj? - ta propozycja była bardzo
ciekawa i chciałem się na nią zgodzic...
- Tak..
- A może jutro, kiedy będzie u mojej
mamy?
- Chciałam po prostu zrobić coś miłego.
Jeżeli nie chcesz to powiedz. - uśmiechnęła się blado.
- Chcę - pochyliłem się i pocałowałem jej
kącik ust. - Ale dziś nie mogę.
- Nie chcę, żebyś tam szedł.. - spojrzała
mi głęboko w oczy.
- Skąd wiesz gdzie idę?
- Nie jestem głupia Harry. Domyślam się.
- Ale to ważne. - złapałem jej dłonie. -
Rano będe z wami.
- To nie jest bezpieczne.. Martwie się o
Ciebie..
Chyba się przesłyszałem. Otworzyłem
szeroko oczy, patrząc na nią zaskoczony.
- Przepraszam. - prawie pobiegła do domu.
- Zaczekaj - złapałem ją za rękę.
Obróciłem w swoją stronę i spojrzałem w oczy. - Obiecuję, że rano będzie czekać
na ciebie śniadanie. Nie martw się - pocałowałem ją krótko i wróciłem do auta,
odjeżdżając.
~ Monic ~
Przez całą noc nie zmrużyłam oka. Darcy
miała powrót gorączki. Wołała ojca.
- Chcę do taty...tato...
- Śpij maleńka.. Jestem tutaj z Tobą..
Tatuś przyjdzie jak zaśniesz.. - podałam jej leki i ciągle głaskałam. Wtedy się
uspokaja.
Zadzwonienie do Harry'ego chyba nie wiele
by dało. Nie sądzę, aby miał włączony telefon. Poza tym nie wiem co robią i
mogłabym go zdekoncentrować. Usnęła w końcu kiedy leki zaczęły działać.
Przykryłam ją dokładnie i poszłam do siebie. Położyłam się do łóżka. Kręciłam
się na materacu, gdy usłyszałam kroki na dole.
Położyłam się i nasłuchiwałam. Słyszałam jak Harry wchodzi po schodach.
Chyba zajrzał do Darcy. Usiadłam na łóżku. Nie zamykałam drzwi, aby słyszeć czy
mała nie płacze, wiec teraz słyszałam wszystko.
- Już tata jest. Śpij królewno. - Wstałam z łóżka i poszłam tam. Harry przykrywał dziewczynkę jeszcze jednym
kocem i poprawiał misia.
- Przecież spałaś.. - powiedziałam cicho
i kucnęłam obok łóżka. Popatrzyła na mnie zmęczony oczkami i
przytuliła misia. Westchnęłam i położyłam jej kolejny
kompres na czole.
Gdy zasnęła, Harry wziął mnie za rękę i
wyprowadził z pokoju.
- Dziękuję.
- Za co ?
- Za opiekę.
- To moja praca. A teraz pójdę spać, o
ile zasnę.. - Przyparł mnie do ściany i wpił się w moje
usta. Od niechcenia oddałam pocałunek. Jestem
serio zmęczona. I to bardzo.
- Dobranoc mała - powiedział i zszedł na
dół. Poszłam do pokoju i padłam na łóżko. Zasnęłam jak dziecko od razu. Rano obudził mnie delikatny pocałunek na
policzku.
- Obiecałem śniadanie - usłyszałam przy uchu.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego
zaspana.
- Jak Darcy się czuje ?
- Od piątej rano ogląda bajki zadowolona.
- Która godzina ?
- Dziesiąta.
Usiadłam na łóżku i przetarłam oczy.
- Trochę zaspałam.. Przepraszam.
- Nic się nie stało - na łóżku stało
śniadanie.
- Wygląda pysznie.
- To jedz - zaśmiał się.
Wzięłam tacę na kolana i zjadłam prawie
wszystko co przygotował.
- Dziękuję.
- Proszę – pocałował mnie w czoło. –
Słodka jesteś wiesz?
- Wcale nie. - wstałam z łóżka
zapominając, że mam na sobie tylko skąpą bieliznę. Jak najszybciej wróciłam pod
kołdrę.
- Wczoraj cię widziałem.
- Wczoraj miałam jeszcze koszulę, a
dzisiaj mam tylko to. Nie chcę,żebyś oglądał mój gruby brzuch.
- Nie jesteś gruba - popatrzył na mnie
jak na wariatkę.
- Przestań.. - owinęłam się kołdrą i
poszłam do łazienki.
Czekał, aż wyszłam ubrana. Przyciągnął
mnie do siebie.
- Co robisz ?
- Patrzę na czyste piękno - szepnął i
pocałował moją szyję.
- Harry daj spokój. - znów się
zarumieniłam. Jezu..
- Zabiorę cię na kolację dzisiaj.
- Mnie ? Harry ja nie pasuję do..
eleganckich restauracji i takich tam..
- Pasujesz - zlustrował mnie wzrokiem.
Stanął ze mną przed lustrem. Położył moje dłonie na mojej talii. - To jesteś
ty. Piękna i cudowna.
- Ładnie nam razem co nie ?
- Ale ty nie chcesz, żeby razem było
prawdziwe co nie?
- Nie wiem.. Gdybyś nie był w mafii to
byłoby mi łatwiej..
Westchnął i pocałował moją szyję, a potem
kark. Poprawił mi sukienkę i wyszedł z pokoju.
Zrobiłam delikatny makijaż i poszłam na
dół.
- Hej Darcy.
- Cześc mamuś.
Uśmiechnęłam się.
- Jadłaś maleńka ?
- Jadłam – pokiwała głową. – Tata powiedział, że pójdziemy na basen.
***
Obserwowałam jak bawi się z dziewczynką w wodzie. Dobrze się czuła. Cały czas było słychać jej śmiech. Zaczynam podejrzewać, że ona dostaje gorączki z nerwów jak nie ma Harry'ego.
To dziwne...Nie raz zostawała w przedszkolu i nic się nie działo. Westchnęłam i nasmarowałam się oliwką.
- Co chcecie na obiad? - spytał nas.
- Lasagne
- Większa sztuka. Dobra. Darcy biegnij się przebrać.
- Pójdę z nią.
.jpg)
- Chodź, jedziesz z nami.
- Co ? Oszalałeś chyba..
- Nie. Jedziesz z nami - przyciągnął mnie do swojego torsu. - Nie chcę Cię zostawiać skarbie.
- Dam sobie radę. To nie jest odpowiedni czas, żebym poznała Twoją mamę.
- To ja jadę, a ty się przygotujesz.
- Tak.. tak będzie lepiej - Odgarnął mi włosy i mnie pocałował. Oddałam z radością pocałunek. Położył dłonie na moich biodrach. Całował bardziej zachłannie. Wplotłam palce w jego włosy zatracając się w tych idealnych, pełnych ustach. Nie odrywaliśmy się od siebie bardzo długo. Ścisnął mój tyłek uśmiechając się.
- Zepsułeś chwilę. - odsunęłam się od niego i zaczęłam zbierać zabawki Darcey.
- E tam. - zabrał małą i wyszli. Zamknęłam drzwi i uprzątnęłam bałagan po obiedzie. Potem zaczęłam się szykować na naszą randkę. Ubrałam czerwoną sukienkę i beżowe szpilki. Dłużej zeszło z makijażem i włosami, ale się udało. Harry przyjechał o 18. Uśmiechnął się na mój widok.Oddałam mu uśmiech.
- Pięknie wyglądasz. Jak zawsze zresztą - stanął za mną i zasłonił mi oczy satynowym krawatem.
- Co ty robisz ? Hazz.. - uśmiechnęłam się.
- Zaufaj mi. - mruknął mi do ucha.
Subskrybuj:
Posty (Atom)