sobota, 19 lipca 2014

7. Police ? Bitch please, I'm Tomlinson.

Uśmiechnąłem się do niej, a ona to odwzajemniła. Zeszliśmy na dół w chwili, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. - Louis ? Co ty tu robisz ?
- Wpadłem zobaczyć Twoją przedszkolankę.
- Skąd wiesz, że ona tu jest?
- Twoja córka do mnie dzwoniła.
- Nikogo nie będziesz widział. To nie muzeum.
- Oj no weź się pochwal. - Pokreciłem głową i poszedłem na górę. Wziąłem obie za ręce i Zeszliśmy do Tomlinsona. Monic chciała uciec do kuchni, ale ją złapałem.  Posadziłem ją na swoich kolanach. Darcey weszła na ręce Lou. - To Monic.
- Jestem Louis.
- Mój wujek!
- Tak mała Twój. - zaśmiał się tuląc ją.
- Ale wy się przecież znacie - przypomniałem sobie. Ostatnia akcja, strzelanina kiedy Lou Wyjmował kule z mojego ramienia.
- Taa.. kiepskie warunki do zapoznania były wtedy.
- A to moja nowa mama wiesz wujku ?
- Co? - spytała cała nasza trójka.
- No to moja mama. Widziałam jak tatuś ją trzyma za rękę.
- O Kurwa... - Monic patrzyła na mnie spanikowana.
- No, a teraz mamusia siedzi mu na kolanach. Nie jak ciocie.
- Spokojnie. - szepnąłem do jej ucha.
- To chore.. - powiedziała tak, że tylko ja mogłem to usłyszeć.
- Tak wiem. - Próbowała zejść z moich kolan, ale ją trzymałem. Rozmawialiśmy około godziny. Lou bawił się z małą. W końcu mój przyjaciel wyszedł, a Monic poszła wykąpać małą.
Pozbierałem zabawki. Sprzątnąłem po kolacji i poszedłem pod prysznic. Później w bokserkach udałem się do kuchni. Wziąłem leki dla małej, ale się spóźniłem. Monic już jej je podała i uśpiła małą. 
- Idziemy spać? - Zignorowała mnie i poszła do swojego pokoju. No super. Poszedłem do siebie.
" Ty przetłumaczysz Darcy, że nie jestem jej mamą " dostałem smsa.
"Leżysz za ścianą. Nie łaska przyjść?"
" Nie mam ochoty na Ciebie patrzeć "
"O teraz się jeszcze obraź po tym jak ci pomagam. Nie moja wina. To dziecko."
" Wplątujesz mnie w swój gang, przy kolegach traktujesz jak swoją dziewczynę. W co ty grasz Harry ?"
"Nie prawda. Jeszcze Bóg mnie nie opuścił abyś brała udział w gangu"
 " Chodź tutaj, Styles "

Leniwie Podniosłem się z łóżka. Z telefonem poszedłem do jej sypialni.
-  Bez wina nawet tu nie wchodź. - powiedziała kiedy tylko dotknąłem klamki.
- Oj skarbie - Zaśmiałem się i poszedłem do barku . Wziąłem i białe i czerwone. Leżała pod kołdrą. Kiedy wszedłem wstała z łóżka. Jej ciało zakrywała tyłko satynowa, krotka koszulka nocna. Oblizałem wargi. Założyła szlafrok i usiadła na prawej stronie łóżka. Będę miał problem. Coś czuję. Usiadłem obok niej. - Białe czy czerwone?
- Czerwone. - dlaczego ten szlafrok musiał się rozejść jej akurat na piersiach ? Zaraz mi stanie.
- Masz - podałem jej kieliszek i napełniłem alkoholem.
- Dziękuję. - zanurzyła w nim usta co również było cholernie ponętne. Podniecała mnie. Wiedziała to. Nie chciałem, żeby się bała ale chciałem ją pocałować. Powoli odgarnąłem jej włosy za ucho.
- Mam bardzo piękną nianie.
- A ja przystojnego szefa.. - powiedziała speszona. Poglaskałem jej policzek i pochyliłem się.
Nie odsunęła się. Więc pochyliłem się bardziej i ją pocałowałem. Nieśmiało oddała pocałunek.
Wplotłem palce w jej włosy i całowałem pewniej. Odsunęła mnie delikatnie umieszczając dłonie na moim torsie. Pocałowałem jej czoło i wziąłem łyk wina. Unikała mojego spojrzenia.
- Nie wstydź się.
- Nie powinniśmy.. To nie wypada..
- Dlaczego?
- Ja tu tylko pracuję.
- To w niczym nie przeszkadza.
- Przeszkadza.
- Nie. Cudownie smakujesz.
- Przestań.. Proszę Cie.. - zarumieniła się. Teraz tylko jej usta będę miał w głowie. Uśmiechnąłem się do niej i przejechałem palcami po jej dolnej wardze. Teraz już patrzyła na mnie. Taka delikatna i niewinna.
- Dobranoc Monic. - jeszcze raz ją pocałowałem.
- Nie skończyliśmy wina Harry..
- Wiesz, zawsze można je skończyć jutro i pojutrze i po pojutrze.
 - Jutro sobota, przecież nie idziesz do pracy.

Wziąłem butelkę i dolałem jej alkoholu do kieliszka.
Jej piersi jeszcze lepiej wyglądały w tej koszulce. Chciałbym je dotknąć, pieścić..
Zagryzłem wargę i oderwałem od niej wzrok. Nie mam zamiaru zakrywać krocza poduszką, a zaraz będę musiał.
- Wszystko dobrze, Styles ?
- Jasne.
położyła się na łóżku i patrzyła na mnie. Zaraz ją przelecę.
- Otwórz usta - powiedziałem i upiłem łyka.
- Po co?
Wywróciłem oczami, bo teraz jej nie odpowiem. Pochyliłem się, a ona rozwarła wargi. Przycisnąłem usta do jej, dzieląc się z nią winem. Jej usta smakują idealnie.. Chcę ich smakować każdego dnia. Odstawiłem kieliszek i położyłem dłonie na jej biodra. Jest pociągająca. Boże. Jęknąłem w jej usta. Całowałem ją jak zdesperowany wariat. Ale ja byłem zdesperowany i na pewno nienormalny. Przesunąłem rękoma po jej delikatnym ciele. Przez koszulkę masowałem jej piersi.
- Harry nie.. przestań..
Wiedziałem, że za chwile zaprzeczy. Odsunąłem ręce, ale wciąż ją całowałem.
Znów mnie odsunęła.
- Powinieneś - zamilkła wpatrując się w punkt za moimi plecami. Nie musiałem się odwracać. Darcy.
- Nie możesz spać? – przybrałem odpowiedni ton i powoli się odwróciłem, uśmiechając do córki.
- A ty ?
- Ja dotrzymuję towarzystwa Monic. Chodź, położymy się - wstałem i wziąłem ją na ręce. - Powiedz dobranoc.
- Dobranoc mamusiu. - przytuliła się do mojej szyi.
Wyszedłem z pokoju i poszliśmy do Darcey. Położyłem ją do łóżka.
- Kochanie, ale to nie jest twoja mama.
- Ale będzie.
- Nie wiesz tego.
- Ale ty wiesz i ja chcę. I masz tak zrobić ! - spojrzała na mnie śmiertelnie poważnie.
- Darcy - westchnąłem. - Nie wymuszaj na mnie nic. Śpij - pocałowałem czoło córki i wyszedłem.


~Louis~


Siedzieliśmy w tym barze co zawsze. Tylko Stylesa nie było, a my dyskutowaliśmy o następnej akcji. Avalon jak zawsze stała za ladą, gdy wpadła policja.
Zakuli nas. Cieszyłem się, że tego dnia nie miałem przy sobie ani broni, ani planów. W sumie to wszystko wyglądało jak luźna pogawędka kumpli przy piwach. Jednak po prostu zabrali nas i zaczęły się przesłuchania. Nie chcieli tylko powiedzieć kto złożył nakaz. 
-  Co pan robił w  tym barze ? Planował coś ?!
- Ta. Planowałem jak wlać wódkę do gardła, a potem jak wytropię węża.
- Panie Tomlinson, był pan już aresztowany. Chce pan znowu? Mamy świadków.
- Na co ?! Na to, że walę z kolegami w gaz ? To zbrodnia ? Nie wiedziałem.
- Na to, że spotykacie się tam regularnie i nie raz była widziana broń.
- Straszaki.
- Dobrze, w takim razie wydam nakaz przeszukania pańskiego miejsca zamieszkania. - wziął telefon.
- Czego Pan ode mnie chce ?
- Moja lista będzie bardzo długa - wziął jakieś papiery. - Nielegalne wyścigi. Handel autami na czarno. Kradzieże samochodów. To nie pan?
- A ma pan dowody ? - podpuszczałem go. 
- Dziewczyna w barze - wygadał się. Ups. - Nie raz słyszała pańskie rozmowy.
- Może kłamać. - rzuciłem mu na stół legitymację śledczego. Podrabiana, ale nie szkodzi. - FBI.
- Przepraszamy za niedogodności panie Tomlinson – podniósł się z krzesła.
- Nie szkodzi, a teraz proszę dać mi i moim kolegom wrócić do pracy. - wstałem chowając legitymację.
Tak jak nas szybko zamknęli to jeszcze szybciej wypuścili.

Wróciłem do baru i po prostu za włosy zaciągnąłem ją do mojego samochodu. 

11 komentarzy:

  1. Boże, kocham to. Serio ubustwiam tego bloga. Dziewczyny bierzemy się do roboty, ABY ROZDZIAŁY PRZYBYWAŁO W MIG, KOMENTARZE TEŻ MUSZĄ ZACHOWAĆ SZYK!

    OdpowiedzUsuń
  2. CurlyGirl, genialna motywacja. IM WIĘCEJ KOMENTARZY POJAWI SIĘ NA BLOGU, TYM PRĘDZEJ ROZDZIAŁY POJAWIĄ SIĘ NASZYM WIDOKOM.

    Należy dodać, że rozdziały zajeb***** po prostu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Lots of Love <3 Jak to się czyta :) Czekam na kolejny, oczywiście nie odbieraj tego, jako JUŻ ZARAZ, domyślam się, że masz wakacje, wyjazdy obowiązki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezwykle oryginalna idea na blog! Super jest też wykonanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Normalnie kocham tą małą.
    Słodka jest
    Jezu Lois co tak brutalnie

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Clary G