~Harry~
Dziewczyny były w Azylu.
Serce domu. Kamery. Pomieszczenie do którego nie da się wejśc bez haseł. Prócz
tego że gdy jest otwarte i wejdzie się do środka, drzwi od razu się zamykają.
Są bezpieczne.
Wziąłem broń i podszedłem
do chłopaków.
- Te szyby są
kuloodporne, ale to zależy co mają. Granaty?
- Wątpie Harry.
- To co? I kto to?
- Chłopak Avalon. Tak
zgaduję.
- Chłopak Avalon miałby
cały sztab ludzi?!
- Najwidoczniej.
- Gdzie jest Avalon? -
rozglądałem się.
- W Azylu, a gdzie ma być
?!
Zbiegłem po schodach do
pomieszczenia. Wpisałem blokady i wyciągnąłem brunetkę. Zaciągnąłem ją na górę
i otworzyłem drzwi od domu, odblokowując jednocześnie broń.
- Co Ty robisz ? Harry ?
- powiedziała przerażona.
- Cicho. Chciałaś podobno
do chłopaka.
- Nie ! Zostaw mnie !
- Zamknij się -
popchnąłem ją do przodu. Od razu się wszyscy tu zbiegli, a ja oddawałem strzał
za strzałem.
Nikt do mnie nie strzelał.
Pierdolony Chuck Norris. Ważne,
że nie żyli.
- To ten twój chłopak? -
prychnąłem widząc ostatniego. Iana.
- T-tak.
- Zabić czy zajebać? Masz
wybór. Albo Louis albo Ian, szybko bo nie będę tu siedział pół nocy.
- L-louis..
- Okay - pif,paf, gleba.
Chłopaki wyszli i zaczęli
sprzątać ciała.
Gdy wiedzieliśmy, że jest
bezpiecznie wypuściłem dziewczyny.
- Monic ? Skarbie ?
Rozstrzesiona przytulała
uśpioną Darcy. Objąłem ją i zaprowadziłem do sypialni. Dziewczynkę zaniosłem do
jej pokoju i wróciłem.
- Już wszystko dobrze -
pogłaskałem jej policzek.
Odsunęła się.
- Kochanie, przepraszam –
jęknąłem.
- Chcę dzisiaj spać sama.
Nie dotykaj mnie.
- Nie bądź zła –
kucnąłem. – Przecież to nie moja wina, że chłopak chciał odzyskać ukochaną. Wam
nie stałaby się żadna krzywda.
- Ale Tobie mogła.
- Oddałbym za was życie
Monic.
- Pomyśl co stanie się z
Darcy jak Ciebie zabraknie Harry.
- Będzie miała ciebie. To
jest moje zapewnienie, że niczego jej nie zabraknie.
- Mnie ?! Zabiorą mi ją.
Nie mam do niej prawa. Nie jestem ani Twoją żoną, ani jej matką.
- No właśnie to
załatwiałem dzisiaj. Jeśli tak się stanie, że ja...no wiesz, wtedy dostaniesz
prawda do Darcey i wszelakie pieniądze. Poza tym jeśli chodzi o bycie moją żoną
to wszystko da się załatwić- pocałowałem ją w nos.
- Jakim cudem ją dostanę
?
- W tym kraju wszystko da
się załatwić.
Położyła się na łóżku i
zamknęła oczy.
Westchnąłem i tylko ja
przykryłem. Potem wyszedłem.
- Kurwa ! - oparłem się o
stół.
Byłem zły. Nie chciałem,
aby się bała.
- Tato.. Mama płacze.
- Darcy szarpała mnie za nogawkę.
- Czemu ty nie śpisz -
jęknąłem. Zostawiłem ją z Niallem i do niej pobiegłem. Nie obchodziło mnie czy
jest zła czy nie. przytuliłem dziewczynę
- Skończ z tym.. - jęknęła wtulając się w mój
tors.
- Proszę, nie płacz-
kołysałem ją.
- Obiecaj, że z tym
skończysz.. Obiecaj..
Przez chwilę milczałem.
Całowałem jej skroń i przytulałem mocniej.
- Kocham cię.
- Obiecaj!
- Obiecuję, że nie będę
narażał życia.
- Obiecaj, że
zrezygnujesz..
- Tak.
Spojrzała mi głęboko w
oczy.
- Obiecuje Monic.
Kiwnęła głową.
Spiłem wargami jej łzy.
- Też Cie kocham.
Chyba się powietrzem zakrztusiłem.
- No co ?
- Zaskoczyłaś mnie.
- Wiem.. ty mnie trochę
też.
- Ale wiesz, że ja nie
oczekuje tego abyś zmuszała się do odpowiedzi.
- Nie zmuszam się. Chcę,
żebys zrezygnował dla mnie i Darcy z gangu. Tylko tyle..
- Tak zrobię. Znaczy nie
będę brał udziału w gangu.
- Harry.. Prosze Cie.
- W akcjach.
- To po co Ci to..
przecież masz firmę, zarabiasz.. Hazz..
- Ja mam firmę? -
otworzyłem szeroko oczy.
- A nie masz ?
- Nie skarbie, nie mam.
- Jesteś kompletnie nieodpowiedzialny.
- Tak trochę. I głupi.
- Harry czy ty.. Boże.. -
usiadła na łóżku. Nie bardzo wiedziałem
o co jej chodzi.
- Co jest?
- Myślisz, że nikt nie
będzie zdziwiony skąd masz tyle pieniędzy ?
- Mam utworzoną
działalność. Płacę podatki. Tylko firma jako faktycznie firma nie działa, ale
jest.
- Dlaczego nie działa ?
- No bo to tylko firma,
aby właśnie myśleli ze to z niej są pieniądze.
- Ale teraz kiedy nie
będziesz brał udziału w gangu to możesz sie nią zająć ?
- Ale ja nie będę brał
udziału w akcjach. Można kwestionować wymyślanie planów?
- Nie chcę, żebyś byl
przestępcą
- Taka firma - jeknalem.
- Wieżowiec sobie walnę po środku Londynu. - Zaśmiałem się.
- Czy ja wyglądam na
rozbawioną ?
- Jeszcze nie próbowałem
cię rozbawiac. A potem drugi obok. A czym ta firma ma się zajmować? Kochanie Ty
moje ja się nie znam na takich rzeczach.
- Hmm.. Agencja
turystyczna.
- Częste kryzysy.
- Moda.
- Nie - skrzywiłem się. –
Gastronomia
- Kosmetyki.
- Nie, restauracja.
- Biżuteria..
- Nie znam się na tym.
- A rób co chcesz byle
legalnie.
- No dobra.
Pocałowała mnie w usta i
poszła do łazienki. Wypuściłem z ust powietrze i zszedłem na dół. Wziąłem
córeczkę, a potem ją uśpiłem. No więc trzeba zacząć nowe życie...
~Louis~
Avalon wybrała mnie, a
nie Iana. Szokujące? Bardzo. Siedziała na kanapie ciągle się na mnie gapiąc.
Nawet nic nie mówiła. Jak nie ona.
- E. Co Ci ?
- Nic..
- No powiedz. - usiadłem
obok niej.
- Chyba się cieszę.
- Z ?
- Z tego, że tu jestem.
- Taa ? Od kiedy ?
- No właśnie...
- No właśnie co ?
- No własnie wiem od
kiedy.
- No to nieźle.
- Też tak myślę -
zaśmiała się. Ona się umie śmiać.
- Więc.. chcesz coś
porobić czy coś ? Obejrzeć film.
- Możemy obejrzeć film.
- Jaki ?
- Ten z wyścigami.
- Szybcy i wściekli w
sensie ?
- Tak! - Uśmiechnąłem się i
włączyłem film. Przygotowałem też popcorn. Dobrze jest się z nią
dogadywać. Zero kłotni.
- Jak mnie zaprosisz na
randkę to możemy kwestionować twoje zachcianki.
- Co masz na myśli ?
- A po co mnie tu chcesz?
- Myślisz, że chcę Cie
bzyknąć ? Och daj spokój.
- Mówiłeś cos o byciu
razem. - rozłożyła ręce.
- Mówiłem.
- No tak. wiec warunek.
- Jaki ?
- Mówiłam.
- Zbiorę, ale jak zrobi
się spokojniej. Albo zrobimy randkę tutaj.
- Możemy. - uśmiechnęła
się.
- Jutro ?
- Jutro - zgodziła się.
~Harry~
- Darcey idź spać w
końcu.
- Nie chcę! - uciekła z
salonu i biegała po domu.
- Darcy natychmiast tutaj
przyjdź !
- Nie chcę spać!
- A chcesz mnie
zdenerwować ? - Nie przyszła i tak.
Chcesz spędzić czas z ukochaną po całym dniu zabawy z córką, ale przecież nie
można. Złapałem ją w końcu i
zaniosłem do łóżka. Usnęła mi na rękach już kiedy ją tam niosłem. Nie ona wcale nie chciała
spać. W ogóle. Położyłem dziewczynkę na łóżku i Przykryłem. Poszedłem do sypialni.
- Ona ma za dużo energii.
- zdjąłem koszulkę
- Ty też. - zamruczała zaspana. Pocałowałem ją w czoło.

~*~
Jakiś miesiąc zeszło mi z
tym wszystkim, ale firma działa. Monic się o nic nie
czepia i jest okej.
Jakoś się żyje. Darcy
posłałem do przedszkola bo bym nie wytrzymał.
- Harry ? Kupisz mleko
jak będziesz wracał z firmy ? Skończyło się.
- Jasne. Coś jeszcze? -
zapiąłem spinki od mankietów.
- Prezerwatywy.
- Ku..co? - spojrzałem na
nią rozbawiony.
- No skończyły się nam
- Dobrze, skarbie kupie. - Uśmiechnęła się do mnie i
pocałowała mnie krótko. Za krótko.
Cmoknąłem nie zadowolony
i pokręciłem głową. Wyszedłem z domu. Pojechałem do tej restauracji. Moja praca wcale nie jest
taka zła. Ale mam sporo wrogów i nie chce narażać dziewczyn. Liamowi płacę za
bycie kierowcą Monic. Wolę, żeby była
bezpieczna. A kto zapewni jej większy spokój niż najgroźniejszy facet w
mieście.
<3
OdpowiedzUsuńcudoo<3
OdpowiedzUsuńhaha kochane to
OdpowiedzUsuńBoskii..;**
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńekstra
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuń<3<3<3<3<3<3 kolejny
OdpowiedzUsuńzajebiste
OdpowiedzUsuń*---*
OdpowiedzUsuń<3<3<3 kocham
OdpowiedzUsuń<3 kocham
OdpowiedzUsuńCudo ola k♥
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny ? :o
OdpowiedzUsuńboski i zapraszam do mnie let-your-past-make-you-better.blogspot.com
OdpowiedzUsuń