niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 12

~Harry~
Dziewczyny były w Azylu. Serce domu. Kamery. Pomieszczenie do którego nie da się wejśc bez haseł. Prócz tego że gdy jest otwarte i wejdzie się do środka, drzwi od razu się zamykają. Są bezpieczne.
Wziąłem broń i podszedłem do chłopaków.
- Te szyby są kuloodporne, ale to zależy co mają. Granaty?
- Wątpie Harry.
- To co? I kto to?
- Chłopak Avalon. Tak zgaduję.
- Chłopak Avalon miałby cały sztab ludzi?!
- Najwidoczniej.
- Gdzie jest Avalon? - rozglądałem się.
- W Azylu, a gdzie ma być ?!
Zbiegłem po schodach do pomieszczenia. Wpisałem blokady i wyciągnąłem brunetkę. Zaciągnąłem ją na górę i otworzyłem drzwi od domu, odblokowując jednocześnie broń.
- Co Ty robisz ? Harry ? - powiedziała przerażona.
- Cicho. Chciałaś podobno do chłopaka.
- Nie ! Zostaw mnie !
- Zamknij się - popchnąłem ją do przodu. Od razu się wszyscy tu zbiegli, a ja oddawałem strzał za strzałem.
Nikt do mnie nie strzelał. Pierdolony Chuck Norris. Ważne, że nie żyli.
- To ten twój chłopak? - prychnąłem widząc ostatniego. Iana.
- T-tak.
- Zabić czy zajebać? Masz wybór. Albo Louis albo Ian, szybko bo nie będę tu siedział pół nocy.
- L-louis..
- Okay - pif,paf, gleba.
Chłopaki wyszli i zaczęli sprzątać ciała.
Gdy wiedzieliśmy, że jest bezpiecznie wypuściłem dziewczyny.
- Monic ? Skarbie ?
Rozstrzesiona przytulała uśpioną Darcy. Objąłem ją i zaprowadziłem do sypialni. Dziewczynkę zaniosłem do jej pokoju i wróciłem.
- Już wszystko dobrze - pogłaskałem jej policzek.
Odsunęła się.
- Kochanie, przepraszam – jęknąłem.
- Chcę dzisiaj spać sama. Nie dotykaj mnie.
- Nie bądź zła – kucnąłem. – Przecież to nie moja wina, że chłopak chciał odzyskać ukochaną. Wam nie stałaby się żadna krzywda.
- Ale Tobie mogła.
- Oddałbym za was życie Monic.
- Pomyśl co stanie się z Darcy jak Ciebie zabraknie Harry.
- Będzie miała ciebie. To jest moje zapewnienie, że niczego jej nie zabraknie.
- Mnie ?! Zabiorą mi ją. Nie mam do niej prawa. Nie jestem ani Twoją żoną, ani jej matką.
- No właśnie to załatwiałem dzisiaj. Jeśli tak się stanie, że ja...no wiesz, wtedy dostaniesz prawda do Darcey i wszelakie pieniądze. Poza tym jeśli chodzi o bycie moją żoną to wszystko da się załatwić- pocałowałem ją w nos.
- Jakim cudem ją dostanę ?
- W tym kraju wszystko da się załatwić.
Położyła się na łóżku i zamknęła oczy.
Westchnąłem i tylko ja przykryłem. Potem wyszedłem.
- Kurwa ! - oparłem się o stół.
Byłem zły. Nie chciałem, aby się bała.
- Tato.. Mama płacze. -  Darcy szarpała mnie za nogawkę.
- Czemu ty nie śpisz - jęknąłem. Zostawiłem ją z Niallem i do niej pobiegłem. Nie obchodziło mnie czy jest zła czy nie. przytuliłem dziewczynę
-  Skończ z tym.. - jęknęła wtulając się w mój tors.
- Proszę, nie płacz- kołysałem ją.
- Obiecaj, że z tym skończysz.. Obiecaj..
Przez chwilę milczałem. Całowałem jej skroń i przytulałem mocniej.
- Kocham cię.
- Obiecaj!
- Obiecuję, że nie będę narażał życia.
- Obiecaj, że zrezygnujesz..
- Tak.
Spojrzała mi głęboko w oczy.
- Obiecuje Monic.
Kiwnęła głową.
Spiłem wargami jej łzy.
- Też Cie kocham.
Chyba się powietrzem zakrztusiłem.
- No co ?
- Zaskoczyłaś mnie.
- Wiem.. ty mnie trochę też.
- Ale wiesz, że ja nie oczekuje tego abyś zmuszała się do odpowiedzi.
- Nie zmuszam się. Chcę, żebys zrezygnował dla mnie i Darcy z gangu. Tylko tyle..
- Tak zrobię. Znaczy nie będę brał udziału w gangu.
- Harry.. Prosze Cie.
- W akcjach.
- To po co Ci to.. przecież masz firmę, zarabiasz.. Hazz..
- Ja mam firmę? - otworzyłem szeroko oczy.
- A nie masz ?
- Nie skarbie, nie mam.
- Jesteś  kompletnie nieodpowiedzialny.
- Tak trochę. I głupi.
- Harry czy ty.. Boże.. - usiadła na łóżku.  Nie bardzo wiedziałem o co jej chodzi.
- Co jest?
- Myślisz, że nikt nie będzie zdziwiony skąd masz tyle pieniędzy ?
- Mam utworzoną działalność. Płacę podatki. Tylko firma jako faktycznie firma nie działa, ale jest.
- Dlaczego nie działa ?
- No bo to tylko firma, aby właśnie myśleli ze to z niej są pieniądze.
- Ale teraz kiedy nie będziesz brał udziału w gangu to możesz sie nią zająć ?
- Ale ja nie będę brał udziału w akcjach. Można kwestionować wymyślanie planów?
- Nie chcę, żebyś byl przestępcą
- Taka firma - jeknalem. - Wieżowiec sobie walnę po środku Londynu. - Zaśmiałem się.
- Czy ja wyglądam na rozbawioną ?
- Jeszcze nie próbowałem cię rozbawiac. A potem drugi obok. A czym ta firma ma się zajmować? Kochanie Ty moje ja się nie znam na takich rzeczach.
- Hmm.. Agencja turystyczna.
- Częste kryzysy.
- Moda.
- Nie - skrzywiłem się. – Gastronomia
- Kosmetyki.
- Nie, restauracja.
- Biżuteria..
- Nie znam się na tym.
- A rób co chcesz byle legalnie.
- No dobra.
Pocałowała mnie w usta i poszła do łazienki. Wypuściłem z ust powietrze i zszedłem na dół. Wziąłem córeczkę, a potem ją uśpiłem. No więc trzeba zacząć nowe życie...

~Louis~

Avalon wybrała mnie, a nie Iana. Szokujące? Bardzo. Siedziała na kanapie ciągle się na mnie gapiąc. Nawet nic nie mówiła. Jak nie ona.
- E. Co Ci ?
- Nic..
- No powiedz. - usiadłem obok niej.
- Chyba się cieszę.
- Z ?
- Z tego, że tu jestem.
- Taa ? Od kiedy ?
- No właśnie...
- No właśnie co ?
- No własnie wiem od kiedy.
- No to nieźle.
- Też tak myślę - zaśmiała się. Ona się umie śmiać.
- Więc.. chcesz coś porobić czy coś ? Obejrzeć film.
- Możemy obejrzeć film.
- Jaki ?
- Ten z wyścigami.
- Szybcy i wściekli w sensie ?
- Tak! - Uśmiechnąłem się i włączyłem film. Przygotowałem też popcorn. Dobrze jest się z nią dogadywać. Zero kłotni.
- Jak mnie zaprosisz na randkę to możemy kwestionować twoje zachcianki.
- Co masz na myśli ?
- A po co mnie tu chcesz?
- Myślisz, że chcę Cie bzyknąć ? Och daj spokój.
- Mówiłeś cos o byciu razem. - rozłożyła ręce.
- Mówiłem.
- No tak. wiec warunek.
- Jaki ?
- Mówiłam.
- Zbiorę, ale jak zrobi się spokojniej. Albo zrobimy randkę tutaj.
- Możemy. - uśmiechnęła się.
- Jutro ?
- Jutro - zgodziła się.

~Harry~

- Darcey idź spać w końcu.
- Nie chcę! - uciekła z salonu i biegała po domu.
- Darcy natychmiast tutaj przyjdź !
- Nie chcę spać!
- A chcesz mnie zdenerwować ? - Nie przyszła i tak. Chcesz spędzić czas z ukochaną po całym dniu zabawy z córką, ale przecież nie można. Złapałem ją w końcu i zaniosłem do łóżka. Usnęła mi na rękach już kiedy ją tam niosłem. Nie ona wcale nie chciała spać. W ogóle. Położyłem dziewczynkę na łóżku i Przykryłem. Poszedłem do sypialni.
- Ona ma za dużo energii. - zdjąłem koszulkę
- Ty też. - zamruczała zaspana. Pocałowałem ją w czoło. 
- Idę pod prysznic skarbie. - wyprostowałem się i udałem do łazienki.Położyłem się za nią i objąlem w talii. Zasnąłem wtulony w brunetkę.

~*~

Jakiś miesiąc zeszło mi z tym wszystkim, ale firma działa. Monic się o nic nie czepia i jest okej.
Jakoś się żyje. Darcy posłałem do przedszkola bo bym nie wytrzymał.
- Harry ? Kupisz mleko jak będziesz wracał z firmy ? Skończyło się.
- Jasne. Coś jeszcze? - zapiąłem spinki od mankietów.
- Prezerwatywy.
- Ku..co? - spojrzałem na nią rozbawiony.
- No skończyły się nam
- Dobrze, skarbie kupie. - Uśmiechnęła się do mnie i pocałowała mnie krótko. Za krótko.
Cmoknąłem nie zadowolony i pokręciłem głową. Wyszedłem z domu. Pojechałem do tej restauracji. Moja praca wcale nie jest taka zła. Ale mam sporo wrogów i nie chce narażać dziewczyn. Liamowi płacę za bycie kierowcą Monic. Wolę, żeby była bezpieczna. A kto zapewni jej większy spokój niż najgroźniejszy facet w mieście. 

16 komentarzy:

Szablon wykonała Clary G