Więc tego jestem pewien.
Czas mija szybko. W drodze do domu zrobiłem zakupy. Myślałem, że babka w
aptece szczękę z gleby będzie zbierała jak poprosiłem o 3 paczki prezerwatyw.
Nie rozumiem. Po prostu
robię zapas, a tyle starczy na góra trzy tygodnie. Musimy przejść na
tabletki czy coś. Chociaż ja to bym chciał
dziecko... Nawet jej o tym nie
powiem bo się wkurzy tylko. Ma jakieś swoje urojone zasady, że najpierw ślub, a
potem dziecko. Więc muszę poczekać lub
się oświadczyć. W sumie czemu nie? Ale to
musi być coś zajebistego. Podjechałem pod
przedszkole i wszedłem na salę.
- Dzień dobry - zwróciłem się do przedszkolanki
- Dzień dobry Panie
Styles. Darcy ! Tata przyszedł.
- Była grzeczna? -
spytałem.
- Bardzo. - podeszła do mnie
i wzięła mnie za rękę.
- Hej kochanie -
pocałowałem czoło dziewczynki.
- Do domu tatuś ! Na
obiadek ! - ciągnęła mnie w stronę wyjścia.
- Już idziemy do domku.
Do widzenia
- Papa ! - pomachała
przedszkolance. Wyszliśmy z przedszkola.
Posadziłem ją w samochodzie.
- Co będzie na obiad tato
?
- Nie wiem co mana
ugotowała.
- A kiedy pójdziemy na
basen tato ?
- A Chcesz dzisiaj?
- Z mamą !
- Dobrze kotku. - Śpiewała coś wesoło z
tyłu. Uśmiechnąłem się i
zatrzymałem w garażu domu. Wziąłem córeczkę i zakupy. Weszliśmy do domu. Mała
Darcy pobiegła umyć ręce. Poszedłem do kuchni. - Hej królewno - pocałowałem
kark brunetki.
- Hej Hazz. Jak było w
pracy ?
- Miło, lecz Tęskniłem.
- Położyłem dłoń na jej talii. - Ładna
sukienka.
- Dziękuję. Sam mi ją
kupiłeś.
- A tak. Być może. Mam
dwa pytania. Jedno to czy powiesz mi o swojej rodzinie?
- Pewnie. Od 3 lat nie
mam z nią kontaktu
- Dlaczego? - oparłem się
o blat zakładając ręce na klatkę.
- Pokłóciliśmy się ja
wyjechałam..
- Może czas na zgodę?
- To nie takie łatwe
Harry. - westchnęła.
- Dlaczego skarbie ? -
chciałem dla niej jak najlepiej.
- Bo oni nie wybaczą mi
tego co zrobiłam.
- Co zrobiłaś ?
- Zostawiłam ich.
- Można to naprawić.
- Nie można Hazz.
- Spróbuj.
- Nie chcę Harry.
- Dobrze. Druga sprawa.
Czy chcesz coś robić ?
- To znaczy ?
- Praca?
- Nie wiem, a co ?
- Pytam. Może ci się
nudzi.
- Opiekuję się domem.
- Ciągle sama w domu.
Można to podzielić. Ale nie zmuszam.
- Jeżeli chcesz to mogę
pomagać w restauracji..
- Jeżeli ty chcesz. Mogę ci też załatwić
prace w przedszkolu Darcy.
- Nie chcę w przedszkolu. - zarzuciła mi ręce na
szyi.
- Nie? A gdzie? -
Położyłem ręce na jej biodrach.
- Nie wiem Harry.
- Dobrze.
- Może powinnam iść na
studia. - wzruszyła ramionami
- Byłaś. Przecież
studiowałaś pedagogikę. - Wtuliła się we mnie.
- Jestem zagubiona Harry
- Kotku - pocałowałem jej
włosy - Razem sobie poradzimy.
- Co ja mam ze sobą
zrobić ? Wymagałam od Ciebie tyle, a sama jestem beznadziejna..
- Nie jesteś. Coś
wymyślimy. Mamy czas.
- Przepraszam...
- Nie masz za co. Darcy
jest głodna.
- Chodźcie zjeść - Poszliśmy do stołu. Po
obiedzie dałem małej nową zabawkę. - Dla ciebie tez coś mam - Monic podałem
pudełko z naszyjnikiem.
- Whow.. Harry jest
piękny.. Dziękuję, ale nie musiałeś.. -
przytuliła mnie. Pocałowałem jej skroń.
- Zrobiłam ciasto. -
przyniosła jeszcze ciepłą szarlotkę.
- Jesteś cudowna.
- Wcale nie.
- Oj jesteś.
- Harry teraz to ty
słodzisz..
- Od tego jestem.
- Wcale nie. - Zapiąłem jej biżuterię na
szyi. Idealnie. Odwróciła się i mnie
pocałowała.
Oddałem pocałunek z
uśmiechem.
- Fu uuu!
- Darcy ! - Zaśmiała się
i połaskotała dziewczynkę.
- Idziemy na basen!
- Jezu nie.. - jęknęła
Monic.
- Tak, tak! - pobiegła
się ubrać.
- Harry ja nie chce.
Idźcie sami.
- Dlaczego nie?
- Dobrze wiesz.
- Nauczę cię pływać.
- A może ja nie chcę ?
- A czemu nie ?
- Bo nie jest mi to
potrzebne
- Przesadzasz. Pływanie to
zdrowie.
- Harry.
- To basenu cię nie
wrzucę - wziąłem małą na ręce.
- Mam nadzieję .
- Ha ha ha. Idź z mamą, a
ja się przebiorę. - Monic i mała poszły na
basen. Przebrałem się i do nich
dołączyłem. Siedziały na brzegu
grając w łapki. One są takie słodkie.
Obie. Jestem szczęśliwy, że Monic z nami jest. Położyłem Darcy na
materacu i pływałem obok niej.
Jakoś trzeba rzeźbę
robić. Monic jest dzisiaj bardzo
smutna. Nie wiem co się z nią dzieje.
Mam wrażenie, że to te
wspomnienia z rodziną. Podpłynąłem do niej.
- Co jest słońce?
- A co ma być ?
- Jesteś smutna.
- Wydaje Ci się.
- Nie. Powiedz mi. -
oparłem podbródek na jej kolanie.
- Jestem zastraszana..
- Słucham?!przez kogo?
- No bo.. Jak jeszcze
pracowałam w przedszkolu to..spotykałam się z takim chłopakiem. Wyszło raz tak,
że nie dostałam wypłaty i on pożyczył mi 5 tysięcy. Powiedział mi, że on nie
potrzebuje i oddam mu jak będę miała. Powiedział mi, że mam 2 dni, albo oddam
mu w naturze.
- Kochanie czemu mi nie
powiedziałaś? Przecież ja go zabije.
- Nie wiem. Nie chciałam,
żebyś się denerwował.
- Musisz mi mówić takie
rzeczy rozumiesz? Powiedz jak on się nazywa.
- Jake Eastwood.
- Nic ci się nie stanie. Darcy przypłyń do
brzegu - zwróciłem się do córki i wyszedłem z wody. Ubrany pojechałem do
chłopaków.
- O prosze. Szefuńcio.
- Muszę kogoś zajebać.
Znajdzcie mi Jakea Eastwooda.
- I co mamy z nim zrobić
?
- Przyprowadzić do mnie.
- Wedle życzenia. - Usiadłem na fotelu
wzdychając. Ava przyniosła mi kawę. W ogóle zatrudniłem ją jako kelnerkę. Niech się do czegoś
przyda i da trochę Louisowi żyć.
Katherine i Niall gotują.
Ja też jak nie mam roboty papierkowej i jest dobrze. Wypiłem kawę i poszedłem
na chwilę do biura. Popatrzyłem na dokumenty.
Nic pilnego.Utarg jest co raz lepszy. Mam zamiar otworzyć
jeszcze parę restauracji. Niech się biznes rozwija. Monic dba o Menu i
wystrój. Zadzwonił mi telefon. Po godzinie spotkałem się z
chłopakami za Londynem
Cudo *_*
OdpowiedzUsuńwow !
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńboskie
OdpowiedzUsuńnaj
OdpowiedzUsuńomg !
OdpowiedzUsuńŚwietny ! czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńi zapraszam do mnie let-your-past-make-you-better.blogspot.com
No pięknie;)
OdpowiedzUsuńZajebisty
/k. Styles
No no będzie się dzieło... ola k♥
OdpowiedzUsuń