środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 20

Zaśmiała się cicho. Przyciągnąłem ją i pocałowałem. Jej dłonie już walczyły z moim rozporkiem. Pomogłem jej. Czułem, że już mi staje. Popchnęła mnie na kanapę. Zajmowała się mną tak dobrze. Anioł po prostu. Syknąłem i wplotłem palce w jej włosy. Z moich ust wyrwał się jęk. Jezu.. Zaraz oszaleję. Delikatnie zassała.
- Skarbie dojdę...
- Nie krępuj się.. - powtórzyła czynność. Nie wiedziałem czy da radę połknąć.
Spojrzała mi w oczy znów ssając. Po chwili wybuchnąłem w jej usta. Grzecznie wszystko połknęła. Opadłem na poduszki zamykając oczy. Oblizała jeszcze główkę i wstała.
Przyciągnąłem ją i przytuliłem.
- Poczekaj chwilę. - pobiegła na górę. Zamknąłem oczy wyrównując oddech.
Wróciła niedługo później.
-Hej mała.
- Musiałam umyć zęby.
- Rozumiem.
- Jeszcze Ci stoi ? - zaśmiała się
- Jak widać. Nabij się.
- Nie..
- Proszę.
- Teraz Ty się pomęcz Harry. Ja jestem w ciąży. Muszę się oszczędzać.
- Chodź tu. Seks jest zdrowy dla ciężarnych - pociągnąłem ją tak ze leżała pode mną.
- Ostre pieprzenie też ? - nie ma bielizny. Pięknie.
- Też - całowałem jej usta, szyję, dekolt.
- Skoro tak mówisz ?
- Zaufaj.
- Ufam. - Więc znów zaczęliśmy się kochać.
- TATUŚ ! - Dość szybko się musieliśmy ubrać Mniej więcej 15 sekund. Monic owinięta kocem poszła na górę. Zabiję Louisa. W samych bokserkach poszedłem do hallu.
- Chodź córeczko. - wziąłem ją na ręce. Przytuliła się do mnie. Przyjaciela zmroziłem wzrokiem.
- No Harry, pokrzyżowaliśmy plany ?
- Nie, skończyłem.
- Jasne.
- Idź już,
- Papa Darcey. Twój ojciec to kutas !
- Spierdalaj!
- Pierdalaj !- powtórzyła za mną córeczka.
- Cicho! - wziąłem ją do pokoju i się bawiła. Boże zwariuję. Poszedłem robić obiad. Przyszła do mnie Monic. Przytuliłem ją jedną ręką.
- Kocham Cie Hazz..
- Ja ciebie też kocham mała.
- Co robisz do jedzenia ?
- Risotto.
- Umm.. pycha ! - zaklaskała wesoło w dłonie. Uśmiechnąłem się i wyjąłem talerze.
- Tatoo ! - płacząca Darcy wbiegła do kuchni.
- Co się stało? - Weszła mi na ręce i ryczała.
- No Darcy mów a nie płacz. - Wskazała paluszkiem na drzwi prowadzące do salonu i znów się rozpłakała. Zmarszczyłem brwi i poszedłem tam bez niej. Zobaczyłem ledwo żywego Liama leżącego na dywanie.
- Liam? - stanąłem nad nim, a potem ukucnąłem. - Stary. - Nie reagował.
- Kurwa Payne - wziąłem telefon dzwoniąc po karetkę.
- Co ?
- Chyba krwawisz.
- Wiem. - przekręcił się na plecy z trudem. Miał rozciętą koszulkę w 3 miejscach, a pozostałe strzępy zalane krwią. - Dziecko przeraziłem. Przepraszam.
- Co ci się stało? - uciskałem mu ranę.
- Ktoś szuka Monic. Dowlokłem się tutaj, żeby Cie ostrzec. - stęknął z bólu i zacinsnął powieki. 
- Ktoś czy jej rodzice? Zaraz przyjedzie karetka.
- Nie wiem kto stary. Nie wiem. W każdym razie typ mnie zaatakował.
- Zajebię. Dzięki za pomoc Liam.
- Dla Ciebie wszystko. - przyjechała karetka. Zabrali go. Chodziłem po salonie nie spokojnie.
Dodałam wszystkie
- Harry ? Darcy Cie potrzebuje. - Monic wychyliła sie w kuchni. Przytulała moje roztrzęsione maleństwo.
- Chodź skarbie - przytuliłem ją do siebie. - Monic masz zakaz wychodzenia z domu.
- Słucham ?!
- Liama prawie zabił ktoś kto cię szuka. - Spuściła głowę i nią kiwnęła.  Usiadłem na kanapie z Darcy i ją kołysałem. Wyła jeszcze przez 30 minut, a Monic nie ruszyła się z miejsca.
Uśpiłem dziecko i zająłem się drugą.
- Nic ci nie grozi. - Kiwnęła głową i wróciła do kuchni. Poszedłem za nią i przytuliłem.
- Urodzę dziecko, oddam Ci je i odejdę. - powiedziała uciekając wzrokiem. Ona coś wie. Nie chce powiedzieć.
- Nigdzie nie odejdziesz. - posadziłem ją na blacie. - Pamiętasz? Obiecałaś, że wszystko będziesz mi mówić.
- Widziałeś ranę Liama ? - wyglądała jakby zwariowała.
- Nie przyglądałem się. Powiedz co wiesz. Teraz.
- Porównaj jego ranę z moimi bliznami..
- No kurwa - warknąłem i odepchnąłem się od blatu. - Siedź tu - wziąłem broń.
- Nie zostawiaj mnie.. błagam.. - powiedziała płacząc.

- Muszę - ocierałem jej łzy. - Nigdzie nie wychodź, a gdy coś się będzie działo masz iść do piwnicy.
- Przyślij Zayna, albo Nialla.. ja się boję Harry..
- Dobrze kochanie - zadzwoniłem po Horana. Tuliła się do mnie. Nie chciałem jej zostawiać, ale musiałem.
- Harry ? - złapała mnie za rękę kiedy już miałem wychodzić.
- Tak słonko?
- Mogę się przytulić do Nialla, jak będę się bała ?
- Tak.
- Uważaj.. błagam Cie. - pocałowała mnie długo.
- Kocham cię pamiętaj.
- Ja Ciebie też. - dałem jej jeszcze jednego buziaka i wyszedłem. Chłopaki już na mnie czekali.
- Znajdę Skurwysyna. 
- Harry, jedź z Louisem. W trójkę będzie za dużo podejrzeń. Zostanę. Będę ochraniał dziewczyny.
- Dobra. - Skinął głową i poszedł do domu. Wsiadłem z Louisem do auta i ruszyłem. Miałem takie ciśnienie, że zajebałbym gnoja gołymi rękami. Dorwe go. Nawet dziś.


~ Monic ~


Trzęsłam się przytulając Darcy. Bałam się. Chłopaków nie było już pięć godzin.
20:55
Crazy Mofos
- Mamusiu chcę spać. - położyłam ją na kanapie i przykryłam. Stwierdziliśmy, że lepiej jak będziemy wszyscy razem. Tak jest bezpieczniej. Ava przyniosła mi herbatę.
- Dziękuję. - szepnęłam głaskając Darcy. Ułożyła główkę na moich kolanach.
- Martwię się o tego idiotę...- westchnęła.
- Ja o Harry'ego też. - zaczynało już robić się jasno. Odetchnęłam po czym zesztywniałam jak usłyszałam koła na podjeździe. Zayn wstał i przeładował broń. Poszedł do drzwi. Siedziałyśmy czekając. Chwilę później słyszałam jak klnie.
- Musicie mnie tak straszyć ?! - Harry wparował do pokoju i od razu klęknął obok mnie i Darcy.
- Już wszystko dobrze -powiedział zmęczony. - Delikatnie wstałam i zaczęłam go rozbierać. Był zdezorientowany, ale pozbyłam się tylko jego kurtki i koszuli. Obejrzałam go dokładnie. Nic mu nie jest. Weszłam mu na ręce.
- Skarbie, ja nie za bardzo mogę stać...
- Co ?! Co się stało ? Harry ?! - zeszłam z niego i poczułam, że mam nogi z waty.
- Nie denerwuj się. Po prostu twój Tatuś prawie przestrzelił mi kolano. Wszystko dobrze.
Osunęłam się na ziemię. Nie zemdlałam. Po prostu nie miałam siły stać.
Ukucnął i wziął moja twarz w ręce. - Wszystko dobrze. Już nic złego się nie stanie.
- Zrobił Ci krzywdę ? - płakałam.
- Kochanie, nie płacz. Proszę, nie denerwuj się. Bylem w szpitalu. Wszystko dobrze. Chodź, położysz się. - Czułam jak bardzo boli mnie brzuch. Nawet nie dam rady wstać. Zwinęłam się w kłębek i tam zasnęłam. Obudziłam się w łóżku. W miękkich poduszkach otulone kołdrą i kocem. Harry'ego nie było obok. Chciałam wstać, ale nie miałam siły. Bałam się, że straciłam malucha.

13 komentarzy:

  1. niech ona nie poroni prozę - kate

    OdpowiedzUsuń
  2. Cooo ??? tylko nie to

    OdpowiedzUsuń
  3. Niee nie proszę nie !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, ale niech skończy się szczęśliwie (nie na widzę jak tak kończy się rozdział, bo ciekawość mnie zżera co dalej), pisz pisz, pisz, dalej PPPLLLIIISSS !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no proszę
    Sama zemdleje jak ona poroni

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie blizny i skąd ma Monic? Chyba coś mnie ominęło.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej to się porobiło... Proszę niech monic nie straci maluszka :(

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Clary G