Zaśmiała się cicho. Przyciągnąłem ją i
pocałowałem. Jej dłonie już walczyły z
moim rozporkiem. Pomogłem jej. Czułem, że już mi staje. Popchnęła mnie na kanapę. Zajmowała się mną tak dobrze. Anioł po prostu. Syknąłem i wplotłem palce
w jej włosy. Z moich ust wyrwał się
jęk. Jezu.. Zaraz oszaleję.
Delikatnie zassała.
- Skarbie dojdę...
- Nie krępuj się.. -
powtórzyła czynność. Nie wiedziałem czy da
radę połknąć.
Spojrzała mi w oczy znów
ssając. Po chwili wybuchnąłem w
jej usta. Grzecznie wszystko
połknęła. Opadłem na poduszki
zamykając oczy. Oblizała jeszcze główkę i
wstała.
Przyciągnąłem ją i
przytuliłem.
- Poczekaj chwilę. -
pobiegła na górę. Zamknąłem oczy wyrównując
oddech.
Wróciła niedługo później.
-Hej mała.
- Musiałam umyć zęby.
- Rozumiem.
- Jeszcze Ci stoi ? -
zaśmiała się
- Jak widać. Nabij się.
- Nie..
- Proszę.
- Teraz Ty się pomęcz
Harry. Ja jestem w ciąży. Muszę się oszczędzać.
- Chodź tu. Seks jest
zdrowy dla ciężarnych - pociągnąłem ją tak ze leżała pode mną.
- Ostre pieprzenie też ?
- nie ma bielizny. Pięknie.
- Też - całowałem jej usta, szyję, dekolt.
- Też - całowałem jej usta, szyję, dekolt.
- Skoro tak mówisz ?
- Zaufaj.
- Ufam. - Więc znów zaczęliśmy się
kochać.
- TATUŚ ! - Dość szybko się
musieliśmy ubrać Mniej więcej 15 sekund. Monic owinięta kocem
poszła na górę. Zabiję Louisa. W samych bokserkach
poszedłem do hallu.
- Chodź córeczko. -
wziąłem ją na ręce. Przytuliła się do mnie.
Przyjaciela zmroziłem wzrokiem.
- No Harry,
pokrzyżowaliśmy plany ?
- Nie, skończyłem.
- Jasne.
- Idź już,
- Papa Darcey. Twój
ojciec to kutas !
- Spierdalaj!
- Pierdalaj !- powtórzyła
za mną córeczka.
- Cicho! - wziąłem ją do
pokoju i się bawiła. Boże zwariuję. Poszedłem robić obiad. Przyszła do mnie Monic. Przytuliłem ją jedną
ręką.
- Kocham Cie Hazz..
- Co robisz do jedzenia ?
- Risotto.
- Umm.. pycha ! -
zaklaskała wesoło w dłonie. Uśmiechnąłem się i
wyjąłem talerze.
- Tatoo ! - płacząca
Darcy wbiegła do kuchni.
- Co się stało? - Weszła mi na ręce i
ryczała.
- No Darcy mów a nie
płacz. - Wskazała paluszkiem na
drzwi prowadzące do salonu i znów się rozpłakała. Zmarszczyłem brwi i
poszedłem tam bez niej. Zobaczyłem ledwo żywego Liama
leżącego na dywanie.
- Liam? - stanąłem nad
nim, a potem ukucnąłem. - Stary. - Nie reagował.
- Kurwa Payne - wziąłem
telefon dzwoniąc po karetkę.
- Co ?
- Chyba krwawisz.
- Wiem. - przekręcił się
na plecy z trudem. Miał rozciętą koszulkę w 3 miejscach, a pozostałe strzępy
zalane krwią. - Dziecko przeraziłem. Przepraszam.
- Co ci się stało? -
uciskałem mu ranę.
- Ktoś szuka Monic.
Dowlokłem się tutaj, żeby Cie ostrzec. - stęknął z bólu i zacinsnął powieki.
- Ktoś czy jej rodzice?
Zaraz przyjedzie karetka.
- Nie wiem kto stary. Nie
wiem. W każdym razie typ mnie zaatakował.
- Zajebię. Dzięki za
pomoc Liam.
- Dla Ciebie wszystko. -
przyjechała karetka. Zabrali go. Chodziłem po salonie nie
spokojnie.
Dodałam wszystkie
- Harry ? Darcy Cie
potrzebuje. - Monic wychyliła sie w kuchni. Przytulała moje roztrzęsione
maleństwo.
- Chodź skarbie -
przytuliłem ją do siebie. - Monic masz zakaz wychodzenia z domu.
- Słucham ?!
- Liama prawie zabił ktoś
kto cię szuka. - Spuściła głowę i nią kiwnęła. Usiadłem na kanapie z
Darcy i ją kołysałem. Wyła jeszcze przez 30
minut, a Monic nie ruszyła się z miejsca.
Uśpiłem dziecko i zająłem
się drugą.
- Nic ci nie grozi. - Kiwnęła głową i wróciła
do kuchni. Poszedłem za nią i
przytuliłem.
- Urodzę dziecko, oddam
Ci je i odejdę. - powiedziała uciekając wzrokiem. Ona coś wie. Nie chce
powiedzieć.
- Nigdzie nie odejdziesz.
- posadziłem ją na blacie. - Pamiętasz? Obiecałaś, że wszystko będziesz mi
mówić.
- Widziałeś ranę Liama ?
- wyglądała jakby zwariowała.
- Nie przyglądałem się.
Powiedz co wiesz. Teraz.
- Porównaj jego ranę z
moimi bliznami..
- No kurwa - warknąłem i
odepchnąłem się od blatu. - Siedź tu - wziąłem broń.
- Nie zostawiaj mnie..
błagam.. - powiedziała płacząc.
- Muszę - ocierałem jej
łzy. - Nigdzie nie wychodź, a gdy coś się będzie działo masz iść do piwnicy.
- Przyślij Zayna, albo
Nialla.. ja się boję Harry..
- Dobrze kochanie -
zadzwoniłem po Horana. Tuliła się do mnie. Nie chciałem jej
zostawiać, ale musiałem.
- Harry ? - złapała mnie
za rękę kiedy już miałem wychodzić.
- Tak słonko?
- Mogę się przytulić do
Nialla, jak będę się bała ?
- Tak.
- Uważaj.. błagam Cie. -
pocałowała mnie długo.
- Kocham cię pamiętaj.
- Ja Ciebie też. - dałem
jej jeszcze jednego buziaka i wyszedłem. Chłopaki już na mnie czekali.
- Znajdę Skurwysyna.
- Harry, jedź z Louisem.
W trójkę będzie za dużo podejrzeń. Zostanę. Będę ochraniał dziewczyny.
- Dobra. - Skinął głową i poszedł do
domu. Wsiadłem z Louisem do
auta i ruszyłem. Miałem takie ciśnienie, że
zajebałbym gnoja gołymi rękami. Dorwe go. Nawet dziś.
~ Monic ~
Trzęsłam się przytulając
Darcy. Bałam się. Chłopaków nie
było już pięć godzin.
20:55
Crazy Mofos
- Mamusiu chcę spać. -
położyłam ją na kanapie i przykryłam. Stwierdziliśmy, że lepiej jak będziemy
wszyscy razem. Tak jest bezpieczniej.
Ava przyniosła mi herbatę.
- Dziękuję. - szepnęłam
głaskając Darcy. Ułożyła główkę na moich kolanach.
- Martwię się o tego
idiotę...- westchnęła.
- Ja o Harry'ego też. -
zaczynało już robić się jasno. Odetchnęłam po czym zesztywniałam jak usłyszałam
koła na podjeździe. Zayn wstał i przeładował broń. Poszedł do drzwi. Siedziałyśmy czekając.
Chwilę później słyszałam jak klnie.
- Już wszystko dobrze
-powiedział zmęczony. - Delikatnie wstałam i
zaczęłam go rozbierać. Był zdezorientowany, ale pozbyłam się tylko jego kurtki
i koszuli. Obejrzałam go dokładnie. Nic mu nie jest. Weszłam mu na ręce.
- Skarbie, ja nie za
bardzo mogę stać...
- Co ?! Co się stało ?
Harry ?! - zeszłam z niego i poczułam, że mam nogi z waty.
- Nie denerwuj się. Po
prostu twój Tatuś prawie przestrzelił mi kolano. Wszystko dobrze.
Osunęłam się na ziemię.
Nie zemdlałam. Po prostu nie miałam siły stać.
Ukucnął i wziął moja
twarz w ręce. - Wszystko dobrze. Już nic złego się nie stanie.
- Zrobił Ci krzywdę ? -
płakałam.
- Kochanie, nie płacz.
Proszę, nie denerwuj się. Bylem w szpitalu. Wszystko dobrze. Chodź, położysz
się. - Czułam jak bardzo boli
mnie brzuch. Nawet nie dam rady wstać. Zwinęłam się w kłębek i tam zasnęłam. Obudziłam się w łóżku. W
miękkich poduszkach otulone kołdrą i kocem. Harry'ego nie było obok. Chciałam wstać, ale nie
miałam siły. Bałam się, że straciłam malucha.
nie nie tylko nie to ;((
OdpowiedzUsuńniech ona nie poroni prozę - kate
OdpowiedzUsuńCooo ??? tylko nie to
OdpowiedzUsuńNiee nie proszę nie !!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, ale niech skończy się szczęśliwie (nie na widzę jak tak kończy się rozdział, bo ciekawość mnie zżera co dalej), pisz pisz, pisz, dalej PPPLLLIIISSS !!!
OdpowiedzUsuńNie no proszę
OdpowiedzUsuńSama zemdleje jak ona poroni
Boskii..! :**
OdpowiedzUsuńJakie blizny i skąd ma Monic? Chyba coś mnie ominęło.
OdpowiedzUsuńNom tak trochę ;)
UsuńOjej to się porobiło... Proszę niech monic nie straci maluszka :(
OdpowiedzUsuń;(
OdpowiedzUsuń;/// ( :* )
OdpowiedzUsuń:)))) super
OdpowiedzUsuń